Przez najbliższe dwa miesiące 24-letni Tom Currie zamierza podróżować po Nowej Zelandii i zebrać wszystkie 151 Pokemonów dostępnych w grze Pokemon GO. W swojej kolekcji ma już przynajmniej 93 z nich, a z regularnej pracy zrezygnował raptem tydzień temu. Co ciekawe, na wieść o odważnym podróżniku największe nowozelandzkie linie autobusowe zaoferowały mu darmowe przejazdy w najodleglejsze zakątki Nowej Zelandii, aby mógł zrealizować swoje niezwykłe marzenie.
Nowozelandzki mistrz Pokemonów dostaje sygnały wsparcia także spoza swojego rodzinnego kraju. Co ciekawe, decyzję chłopaka wspiera również jego mama mimo, że sama nie rozumie fenomenu gry.
Tymczasem prezes Niantic, dewelopera odpowiedzialnego za Pokemon GO zapowiada plany udostępnienia gry na 200 rynkach całego świata. Ostatecznie tytuł wyląduje zatem w Japonii oraz Korei Południowej. Niantic rozpatruje umowę z siecią McDonald w Japonii, za sprawą której każda restauracja w tym kraju zostałaby PokeStopem lub Gymem. W niektórych miejscach gra będzie jednak musiała poradzić sobie z surowymi restrykcjami dotyczącymi używania map (przykładowo w Chinach).
Ręce zacierają również w Nintendo, którego akcje biją kolejne rekordy. W ubiegłym tygodniu skoczyły o 86% dając firmie dodatkowe 17 mld dol. wartości rynkowej. Wygląda na to, że to początek szaleństwa związanego z Pokemon GO. Co dalej?