Pierwsze rakiety Patriot miały trafić do Polski w roku 2019. Wszystko wskazuje jednak na to, że data ta ulegnie przesunięciu o dwa lata. Tym samym plan budowy polskiej tarczy antyrakietowej w ramach programu "Wisła" opóźnia się. O sprawie napisał dziś dziennik "Rzeczpospolita".
Czytaj też: Rakieta zboczyła z kursu i zabiła 28 osób. Błąd programisty?
Ministerstwo Obrony stara się, by Patriotami zarządzał system IAMD (Integrated Air and Missile Defense). Jest to rozwiązanie kompatybilne z tym, co polska armia już ma na wyposażeniu - chodzi m.in. o radary. Może się jednak okazać, że wynik wyborów prezydenckich sprawi, że USA wybiorą ostatecznie inny system.
Problemem jest również to, że IAMD jest produktem Northrop Grumman, firmy, która konkuruje ze spółką Raytheon, produkującą Patrioty. Jej również zależy na tym, by dostarczyć nam nie tylko rakiety, ale i kompleksowy system zarządzania.
Decyzja o wyborze Patriotów zapadła w roku 2015, jeszcze w czasie rządów Platformy Obywatelskiej. We wrześniu br. wybór tych rakiet zatwierdził Antoni Macierewicz, obecny minister obrony narodowej. Zrobił to przy okazji uruchomienia programu obrony powietrznej "Wisła". Polska zamierza wydać na niego nawet 30-50 miliardów złotych.