Ji Chang Son, południowokoreański piosenkarz mieszkający w Kalifornii, złożył pozew przeciwko firmie Elona Muska. Poszkodowany twierdzi, że jego Tesla X spowodowała wypadek, który nieomal zakończył się tragedią - informuje Agencja Reutera.
Czytaj też: Jechał Teslą. Zginął. Podobno oglądał film...
Mężczyzna parkował przed swoim domem. Chciał dojechać do krawężnika. Niestety delikatne dodanie gazu skończyło się gwałtownym przyśpieszeniem auta. Tesla X "wystrzeliła jak z procy" - pokonała kilkunastocentymetrowy krawężnik, przebiła ścianę domu, uszkodziła rurę kanalizacji, by następnie przebić ścianę garażu i zatrzymać się w drodze do salonu. Kierowca oraz pasażer zostali niegroźnie ranni.
W śledztwo zaangażowała się już amerykańska agencja ds. bezpieczeństwa autostrad. Tesla przesłała jej dane z samochodu poszkodowanego. Wynika z nich, że samochód tuż przed zatrzymaniem poruszał się z prędkością około 23 km/h.
Problem polega na tym, że tuż po wypadku mężczyzna otrzymał zupełnie inne dane - Tesla X miała poruszać się z prędkością 32 km/h. Różnica wynosi ok. 10km/h, ale może mieć kluczowe znaczenie dla poznania przyczyn wypadku.
Tesla mogłaby się tłumaczyć błędem kierowcy, jednak może mieć z tym problem. Niedawno w USA zdarzył się bowiem bardzo podobny wypadek. Mężczyzna mieszkający w Massachusetts twierdzi, że jego Tesla X gwałtownie przyspieszyła podczas parkowania. Manewr zakończył się rozbiciem auta o betonową ścianę.
Proces może być dla Tesli bardzo ryzykowny. Sąd może bowiem zażądać od firmy wydania szczegółowych danych - tzw. logów, które pozwolą ustalić, z jaką prędkością rzeczywiście poruszał się pojazd tuż przed wypadkiem. Sąd będzie też zapewne starał się wyjaśnić rozbieżności w wyjaśnieniach przesyłanych do poszkodowanych.
Źródło: Carcomplaints