Jest szansa na to, że w przyszłości Polacy będą mogli skorzystać z futurystycznego środka transportu. Hyperloop, który stanowi - swego rodzaju - syntezę pociągu i poduszkowca, może połączyć ze sobą Warszawę i Wrocław.
Czytaj też: Podróż bez dotykania kierownicy. Elon Musk obiecuje rewolucję.
Właśnie ta trasa znalazła się w półfinale globalnego konkursu Hyperloop One Global Challenge. Jego celem jest wyłonienie miejsca, gdzie idea Hyperloop po raz pierwszy zostanie wcielona w życie. Organizatorem konkursu jest firma Hyperloop One, która od kilku lat pracuje nad projektem superszybkiego środka transportu.
W sumie w półfinale znalazło się 36 potencjalnych tras, w tym 8, które zlokalizowanych w Europie. Na Starym Kontynencie, oprócz Polski szansę na Hyperloop ma Dania, Estonia, Hiszpania, Francja, Holandia oraz Wielka Brytania (Szkocja i Anglia).
Polska w półfinale wyścigu o Hyperloop Fot. Hyperloop One
Zakwalifikowanie Polski do dalszego etapu konkursu jest z kolei sukcesem Hyper Poland. To właśnie grupa niezwykle zaangażowanych w prace nad projektem polskich naukowców zaproponowała, aby Hyperloop połączył ze sobą Wrocław i Warszawę.
W dalszym etapie konkursu, poszczególne lokalizacje zostaną ocenione przez zespół ekonomistów, inżynierów, specjalistów ds. transportu. Decyzja zostanie podjęta jeszcze w tym roku. Finalistów poznamy po zakończeniu specjalnych konferencji, które odbędą się w Delhi (28 lutego), Waszyngtonie (6 kwietnia) oraz w Londynie (27 kwietnia).
Jadwiga Emilewicz - Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rozwoju pozytywnie ocenia perspektywę budowy w Polsce Hyperloop.
Współpraca pomiędzy Hyper Poland a Hyperloop One w ramach Hyperloop One Global Challenge ma pozytywny wpływ na możliwość szybkiego wprowadzenie systemu w Polsce.
- stwierdziła w wydanym oświadczeniu.
Oczywiście, nawet jeśli polska trasa zwycięży w konkursie, nie oznacza to wcale, że za kilka lat mieszkańcy Warszawy i Wrocławia wsiądą do Hyperloopa. Może minąć wiele czasu zanim nowa technologia przejdzie z fazy koncepcyjnej do użytkowej. Niemniej jednak warto trzymać kciuki za powodzenie tego projektu.
W skrócie: to długa rura, w której pędzą małe aluminiowe wagoniki mieszczące do 28 osób. Kapsuły poruszają się z prędkością sięgającą nawet 1200 km/h. By osiągnąć taką prędkość, zastosowano dwa kluczowe rozwiązania.
W całej rurze panuje obniżone ciśnienie, co zasadniczo zmniejsza tarcie. Nie jest ono jednak na tyle niskie, by rozszczelnienie konstrukcji mogło doprowadzić do katastrofy.
Po drugie, każdy wagonik wyposażony jest w kompresor, który zasysa powietrze z przodu pojazdu i przepompowuje je do tyłu oraz częściowo na boki. To daje napęd kapsule, a jednocześnie tworzy poduszkę powietrzną, na której się ona unosi.