Wszystko zaczęło się od wpisu na Twitterze, który Musk opublikował w grudniu ubiegłego roku. „Korki doprowadzają mnie do szału. Zbuduję maszynę do drążenia tuneli i zacznę kopać” – napisał wyraźnie zdenerwowany prezes Tesli Motors.
Choć Elon Musk jest znany z tego, że nie rzuca słów na wiatr, to wiele osób uznało jego deklarację za zwykły żart. Nic bardziej mylnego.
Kilka dni temu prezes SpaceX znów przypomniał o swoim tajemniczym projekcie. „Ekscytujące postępu na tunelowym froncie. Planujemy zacząć kopać w ciągu miesiąca” – napisał Musk na Twitterze.
Następnie zdradził zainteresowanemu internaucie, że jego prywatny tunel będzie miał początek w siedzibie SpaceX, a trasa ma przebiegać m.in. autostradą międzystanową nr 105, która znajduje się zaledwie kilka minut od Portu Lotniczego Los Angeles.
Nie ma pewności, gdzie tunel będzie miał swój koniec. Amerykańskie media sugerują, że może prowadzić na wspomniane lotnisko lub... do siedziby Tesla Motors. Choć ta druga opcja – zważywszy na ogromną odległość – wydaje się mało prawdopodobna.
Nie wiemy również, czy z tunelu w przyszłości będą mogli korzystać inni pracownicy SpaceX, czy też jego jedynym użytkownikiem będzie Elon Musk.
Czy taką trasą będzie przebiegać tunel Elona Muska? fot. Google Maps
Co ciekawe, z doniesień informatora, do którego dotarł dziennik "The Washington Post" wynika, że Elon Musk rozpoczął już drążenie swojego prywatnego tunelu. Twórca SpaceX miał również zamówić profesjonalną maszynę wiertniczą.
"Wiercenie to jedynie hobby; Musk nie planuje stworzenia nowej firmy, która zajmowałaby się drążeniem tuneli" - podkreśla anonimowy informator dziennika.
Nie wiemy, czy Musk otrzymał już szereg pozwoleń od władz stanu Kalifornia, które są niezbędnego do wykonania jakichkolwiek odwiertów w ziemi.
Władze miasteczka Hawthorne, w którym zlokalizowana jest siedziba koncernu SpaceX, odmówiły komentarza w tej sprawie.
Bizsylwetka: Elon Musk - miliarder, który chce uratować świat