Ile osób w Polsce pracuje, a ile nie pracuje? [WYKRES DNIA]

Rafał Hirsch
Niekorzystne zmiany demograficzne spowodują, że za jakiś czas będzie nas o parę milionów mniej. Na dodatek żyjemy coraz dłużej, więc liczba emerytów przekroczy liczbę pracujących. Na razie jednak polski rynek pracy wygląda coraz lepiej. Można to pokazać na trzy różne sposoby.

Oto wykres dnia. Liczba osób pracujących i niepracujących w polskiej gospodarce. Na 1000 osób pracujących pod koniec 2016 roku przypadało 880 osób niepracujących. To świetna proporcja. Najlepsza w dwudziestym pierwszym stuleciu.

embed

Kim jest pracujący nie trzeba tłumaczyć. Do grona osób niepracujących GUS, zgodnie ze standardem Międzynarodowej Organizacji Pracy, zalicza wszystkich bezrobotnych (osoby, które nie mają pracy, ale chcą ją mieć i jej szukają) i tak zwanych biernych zawodowo. To osoby, które nie mają pracy i jej nie szukają (bo studiują, są emerytami, są chorzy, są na czyimś utrzymaniu i siedzą w domu itp.). W wyliczeniach nie są uwzględniane osoby poniżej 15 roku życia.

Od 1999 do 2008 r. na 1000 pracujących zawsze przypadało więcej niż 1000 niepracujących. Czyli pracowała mniejszość, a większość z najróżniejszych przyczyn nie pracowała. Spora część ludzi była bierna zawodowo wbrew swojej woli - bezrobocie było wtedy zdecydowanie wyższe niż dziś.

Teraz ta proporcja z kwartału na kwartał się poprawia. Powoli rośnie liczba osób, które mają pracę. Jest ich już ponad 16,3 mln - to o 2 miliony więcej niż 10 lat temu.

embed

Wyraźną poprawę na polskim rynku pracy określa też wskaźnik zatrudnienia. Pokazuje on odsetek ludzi pracujących w stosunku do ogółu społeczeństwa. Sytuacja wygląda tak, że mamy go również na rekordowo wysokim poziomie: ponad 53 procent.

embed

Na tym wykresie świetnie widać fazy, przez które w ostatnich latach przechodziła polska gospodarka. Wchodziliśmy w XXI wiek ocierając się o recesję. Wtedy wskaźnik zatrudnienia był najniżej. Masa ludzi narzekała, że nie może znaleźć pracy. W krytycznych momentach bezrobocie sięgało blisko 21 proc.

Wraz z wejściem do Unii Europejskiej w 2004 r. pojawiło się ożywienie w gospodarce. Polacy zaczęli wyjeżdżać do pracy za granicę. W efekcie sytuacja na polskim rynku pracy wyraźnie zaczęła się poprawiać.

Wskaźnik zatrudnienia pierwszy raz przekroczył 50 proc. w wakacje 2008 r., ale wtedy zbankrutował bank Lehman Brothers, co uznaje się za początek globalnego kryzysu. Polski rynek pracy po chwilowej poprawie wpadł w stagnację. Przez blisko sześć lat praktycznie staliśmy w miejscu. Wielkich zwolnień grupowych nie było zbyt wiele, ale firmy na najbliższe lata wstrzymały rekrutację.

Ponownie ruszyliśmy dopiero w 2014 roku. Rozpoczęta wtedy fala właśnie doprowadziła nas do poziomów rekordowych. Teraz, jeśli ktoś narzeka, to znacznie częściej na niskie zarobki, niż na to, że nie ma pracy. Samej pracy jest akurat więcej niż kiedykolwiek.

Wszystkie dane pochodzą z Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności przeprowadzanego co kwartał przez GUS. 

Więcej o: