Nasza Klasa (później przemianowana na NK), to pierwszy taki serwis społecznościowy w Polsce, który przyciągnął do siebie niemal każdego. Młodzi i starsi zakładali na nim konta i szukali kontaktu ze swoimi starymi znajomymi lub po prostu wykorzystywali go do bieżącej komunikacji. Założony przez studenta informatyki Uniwersytetu Wrocławskiego, Macieja Popowicza, stał się fenomenem polskiej sieci.
Nasza Klasa została uruchomiona w listopadzie 2006 roku i wzorowała się na amerykańskim serwisie Classmates.com. Celem było stworzenie przestrzeni, w której użytkownicy mogliby odszukiwać swoich znajomych ze szkolnych lat, rozmawiać, wymieniać się informacjami, zdjęciami i planować spotkania.
Był to strzał w dziesiątkę, gdyż dekadę temu brakowało tak pomyślanego miejsca w polskim internecie. Po pierwszym roku działalności serwis miał już ponad 3 mln użytkowników miesięcznie i rósł jak na drożdżach. Lata świetności Naszej Klasy przypadły na okres między 2008 a 2011 rokiem. W tym czasie serwis miał nawet po 12 milionów użytkowników miesięcznie i generował miliardy odsłon.
Maciej Popowicz Fot. Łukasz Giza / Agencja Wyborcza.pl
Był to dobry czas na sprzedawanie i inwestowanie. Pod koniec 2007 roku 20 proc. udziałów w firmie kupił fundusz European Founders, a w 2008 roku blisko 70 proc. udziałów w serwisie kupił estoński fundusz Forticom. Spekulowano wówczas, że kwota, za którą przejęto pakiet większościowy Naszej Klasy mogła sięgać 200 mln złotych. Forticom nie trzymał jednak swoich udziałów zbyt długo. Jeszcze w okresie hossy Naszej Klasy sprzedał wszystkie udziały cypryjskiej firmie Excolimp. Swoje udziały mniejszościowe, zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku zachowali twórcy serwisu.
W tym okresie największej popularności serwisu przeprowadzono szereg zmian, które miały uzbroić Naszą Klasę na walkę z wchodzącym do Polski Facebookiem. Oprócz rebrandingu z Nasza Klasa na NK, zaczęto wprowadzać szereg funkcji, będących konkurencyjnymi wobec serwisu Marka Zuckerberga. Uruchomiono wewnętrzne skrzynki pocztowe i komunikator: nktalk. Dodatkowo powstał rodzaj mikrobloga - Śledzik, który nawiązywał do facebookowego Feedu. Powoli zaczęto inwestować również w gry. Zmiany te zmieniały pierwotny charakter serwisu, którego celem było odnajdywanie szkolnych znajomości, w stronę wielopłaszczyznowego serwisu społecznościowego, mającego angażować użytkowników na różnych poziomach rozrywki. Nie wszystkim jednak te zmiany przypadły do gustu.
Od 2012 roku rozpoczął się stopniowy exodus użytkowników z NK. Miesięczna liczba użytkowników spadła do 11 mln. Rok później do 8 mln, a w 2014 r. było ich już tylko 7 mln. Szybki odpływ internautów z serwisu spowodował, że NK trafiło na sprzedaż. Na wciąż sporą bazę użytkowników oraz gry połakomiła się Grupa Onet-RASP, która kupiła NK pod koniec 2014 roku. Nie zatrzymało to jednak odpływu użytkowników, których NK w styczniu 2015 roku miała zaledwie 3 mln, a w listopadzie tego roku - tylko 2 mln. I choć NK wciąż funkcjonuje, to nie ma już wiele wspólnego ze swoim pierwowzorem i sukcesami sprzed lat.
Podobną pionierską historię przeszedł niezwykle popularny komunikator Gadu-Gadu (późniejsze GG). Chyba każdy z obecnych 30-latków pamięta nieśmiertelny dźwięk przychodzącego powiadomienia, statusy i szpan, jeżeli ktoś posiadał niski numer.
Gadu-Gadu powstało w 2000 roku na bazie istniejącej wcześniej bramki SMS-Express.com, stworzonej przez informatyka Łukasza Foltyna. Jego działanie wzorowane było na izraelskim programie ICQ, jednak zostało one dopasowane do polskich realiów. Dzięki swojej prostocie, możliwości wysyłania wiadomości tekstowych, SMS-ów oraz śmiesznych ikonek Gadu-Gadu odniosło ogromny sukces. Tylko w pierwszym dniu zarejestrowano blisko 10 tysięcy numerów.
gg użytkownicy Prospekt Emisyjny GG/Megapanel
W ciągu pierwszego roku z komunikatora skorzystało 250 tys. użytkowników i to w czasach, gdzie dostępność do sieci była wciąż niezwykle ograniczona. W ciągu zaledwie 6 lat GG dobiło do prawie 6 mln aktywnych użytkowników miesięcznie. Jeżeli dodamy do tego, że w 2006 roku zaledwie co trzeci Polak miał dostęp do sieci, jest to ogromny sukces.
Twórcy nie zamierzali jednak poprzestać na samym komunikatorze i inwestowali w nowe przedsięwzięcia wykorzystując w promocji byłego prezydenta Lecha Wałęsę. W 2006 roku uruchomili serwis społecznościowy i blogowy - Generacja GG oraz wprowadzili radio internetowe - OpenFM. Uruchomiono także rozmowy głosowe. W 2007 roku przejęli serwis mikroblogowy Blip, który ostatecznie nie okazał się sukcesem i został zamknięty w 2013 roku. Podobny los spotkał inne inwestycje: grę MMORPG Tanadu, Bliziutko.pl, GaduFoto, Nauka.pl, czy dysk w chmurze, który przetrwał do kwietnia 2016 roku.
Lech Wałęsa Fot. Albert Zawada / Agencja Wyborcza.pl
W 2007 roku powstała spółka GG Network S.A., która weszła na warszawską giełdę 23 lutego. Jednak obrót akcjami spółki trwał zaledwie rok, a potem został wstrzymany. Wszystko przez południowoafrykański fundusz inwestycyjny Naspers, który w październiku 2007 roku wezwał do zakupu 100 proc. akcji GG. Swoje akcje zbył wówczas dotychczasowy inwestor Warsaw Equity Holding oraz pomniejsi akcjonariusze wraz z samym twórcą komunikatora Łukaszem Foltynem, który wyszedł wówczas ze spółki. Naspers na tę inwestycję wydał ok. 411 mln złotych.
Pod nowym inwestorem GG wciąż dobrze się rozwijało. W 2011 roku miało blisko 50 mln użytkowników w skali roku, co dawało średnio 4,2 mln miesięcznie. Jednak z każdym kolejnym rokiem liczba osób korzystających z polskiego komunikatora spadała. W styczniu 2013 roku miesięczna liczba użytkowników GG wyniosła ponad 6 mln (według Megapanelu), by już pod koniec tego roku było ich tylko 4,2 mln. W sierpniu 2014 było to zaledwie 3,2 mln użytkowników miesięcznie, a we wrześniu 2015 już tylko 2,9 mln. W październiku 2015 roku Naspers sprzedał GG Network S.A. funduszowi inwestycyjnemu Xevin Investments, a sama spółka została postawiona w stan likwidacji.
GG wciąż istnieje i wciąż jest wykorzystywane przez sporą liczbę użytkowników, jednak ich odpływu prawdopodobnie nie da się już zatrzymać. I choć to jeszcze nie definitywny koniec, to komunikator internetowy, który jako pierwszy w historii posłużył do publicznej rozmowy między użytkownikami a kosmonautami na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej w 2008 roku, powoli przechodzi do historii.
Co się właściwie stało, że zakończyła się era polskich gigantów social media? Odpowiedzi na to pytanie jest wiele, zwłaszcza że Nasza Klasa i Gadu-Gadu to nieco inne usługi internetowe. Ta pierwsza to serwis społecznościowy w klasycznym wydaniu, ta druga to komunikator internetowy chcący w pewnym momencie być serwisem społecznościowym. Można jednak wyszczególnić kilka kluczowych przyczyn, które zakończyły ich panowanie w polskim internecie.
1. Facebook
Serwis Marka Zuckerberga, z którego obecnie korzysta w Polsce 22 mln użytkowników i ma 83 proc. zasięg, to kluczowy powód zmierzchu rodzimych serwisów społecznościowych. Szczególnie dobrze widać to w przypadku Naszej Klasy. Globalny produkt z potężnym kapitałem, z którego korzysta obecnie blisko 1,8 mld ludzi na całym świecie wchodził do Polski po cichu. Dopiero pod koniec 2008 roku pojawiła się polska wersja językowa, a Facebook zaczął się przebijać do świadomości Polaków.
Jednak pierwsze lata nie zwiastowały jeszcze tak ogromnego wpływu Facebooka na polską sieć. Nasza Klasa jeszcze w styczniu 2010 roku (według Megapanel PBI/Gemius) miała ponad 11 mln użytkowników, gdzie Facebook zdobył ich zaledwie 4 mln. Twórcy NK jednak zdawali sobie sprawę z zagrożenia i inwestowali w nowe funkcje oraz narzędzia. Na niewiele to się jednak zdało, gdyż już w 2012 roku Facebook wyprzedził NK pod względem liczby użytkowników (co ciekawe, dopiero w tym roku zarejestrował spółkę zależną w Polsce). Kolejne lata to błyskawicznie rosnąca dysproporcja. Serwis Zuckerberga wygrał lepiej dopasowanymi funkcjami, bogatszą ofertą rozrywki, ale też przede wszystkim lepiej zaprojektowanym interfejsem no i faktem, że jest produktem globalnym. Nasza Klasa próbowała repozycjonować się w stronę gier, jednak na niewiele to się zdało.
Facebok kontra Nasza Klasa Marta Kondrusik/KM
Podobny, choć nieco mniejszy, wpływ Facebook miał na GG. Serwis Zuckerberga poprzez szybkie zdobywanie użytkowników podkradał ich polskiemu komunikatorowi. Zwłaszcza, że serwis oferował własny komunikator, który w 2011 roku trafił jako niezależna aplikacja na Androida oraz iOS-a. W tym czasie Messengera używało już ponad 800 mln ludzi na całym świecie.
2. Mobile, głupcze
Wraz z premierą pierwszego iPhone’a zaczęła się era nowoczesnych smartfonów. Rozpoczął się wyścig o ekrany naszych telefonów. Dziś coraz więcej ruchu w sieci pochodzi z urządzeń mobilnych, a ci, którzy inwestowali w ten trend lata temu teraz mają żniwa. Pod tym względem nasze rodzime serwisy przespały nieco swój czas. Szczególnie Gadu-Gadu. Choć dość wcześnie pojawiła się wersja mobilna tego komunikatora, to nie była ona zbyt dynamicznie rozwijana. Dopiero w 2012 roku Gadu-Gadu na smartfony zaczęło się szybko zmieniać i dopasowywać do globalnych trendów. Tymczasem to właśnie smartfony okazały się idealnymi urządzeniami do komunikowania się za pomocą dedykowanych aplikacji, i te firmy, które wyczuły moment dziś są gigantami, jak chociażby powstały w 2009 roku WhatsApp, który od samego początku był przeznaczony na telefony. Tymczasem GG było wciąż przede wszystkim komunikatorem komputerowym.
3. Wyjście w świat
Kolejnym problemem był brak skalowalności projektów poza Polskę lub też przespanie odpowiedniego momentu. W przypadku Naszej-Klasy, która wzorowała się na amerykańskim serwisie, wejście na zagraniczne rynki było szczególnie utrudnione, gdyż profil serwisu był bardzo lokalny. O ile sam pomysł można było wyeksportować, to musiałoby to nastąpić na dość wczesnym etapie, gdy Facebook jeszcze nie miał tak globalnego charakteru.
Dużo prościej było z GG. Komunikatory są wdzięcznym produktem eksportowym. Twórcy GG podjęli nawet taką próbę na ukraińskim rynku, jednak ostatecznie nie pokusili się o wejście na zagraniczne rynki. Tymczasem zagraniczne firmy Polski nie pominęły. Skype, WhatsApp, Messenger, Viber, Hangouts, Line i wiele, wiele innych aplikacji rok po roku zdobywały uznanie polskich użytkowników odbierając ich GG.
4. Grzechy pierworodnego
Zarówno Nasza Klasa jak i Gadu-Gadu powstawały w czasie, gdy polski internet jeszcze raczkował. Przestrzeń była wciąż niezagospodarowana, brakowało usług na miarę zachodnich rozwiązań. Obie usługi, które przecież inspirowały się istniejącymi już na Zachodzie pomysłami, padły na podatny grunt i błyskawicznie zyskiwały na popularności. To był również pionierski okres jeśli chodzi o reklamę w internecie. Z jednej strony twórcy tych serwisów, a z drugiej strony reklamodawcy i obsługujące ich agencje prowadziły eksperymenty na żywym organizmie, jakim byli polscy internauci.
NK i GG testowały na swoich użytkownikach różne formy reklam, od banerów, pop-upów, wideo, mikropłatności, po nawet zwykły spam. Wszystkie sposoby były dobre, by uszczknąć nieco z dość niewielkiego, reklamowego tortu. Warto pamiętać, że w 2005 roku wydatki na reklamę w polskim internecie oscylowały w okolicach 200 mln złotych. Dekadę później to już 1,7 mld złotych. Intensywne próby monetyzowania użytkowników i ruchu spotykały się z daleko idącą krytyką samych użytkowników i zniechęcały do korzystania z tych usług. NK czy GG przecierały wówczas szlaki, popełniały błędy, na których dziś uczą się następcy, ale które w ostatecznym rozrachunku kosztowały je popularność.
Nasza Klasa i Gadu-Gadu to przykład tych pionierskich na polskim rynku usług, które zaczynały wcześnie, szybko zdobywały popularność, ale w ostateczności upadały pod ciężarem błędnych inwestycji, modeli biznesowych, globalnych trendów i globalnej konkurencji. Choć NK i GG wciąż z nami są, to ich los zdaje się być przesądzony.