NASA udało się odnaleźć zaginioną przed ośmioma laty sondę Chandrayaan-1. Pierwsza indyjska sonda kosmiczna została wystrzelona w 2008 roku i dotarła na orbitę Księżyca. W wyniku problemów technicznych nagle utracono z nią łączność rok później.
Czytaj też: Podróż na Marsa okaże się zabójczą pułapką? Niepokojące badania.
Dokładne losy Chandrayaan-1 były nieznane od 8 lat. Sondę, mimo jej astronomicznie małych rozmiarów, udało się zlokalizować. Obiekt mierzący ok. 1,5x1,5 metra wykryto z Ziemi za pomocą radarów. To spore osiągnięcie, gdyż tak mały obiekt jest niemożliwy do odnalezienia za pomocą teleskopu. Powierzchnia Księżyca zbyt intensywnie odbija światło słoneczne.
Sonda Chandrayaan-1 Fot. Wikipedia
Naukowcy znaleźli jednak sposób. Zanim doszło do utraty łączności z sondą, wprowadzono ją na wysokość 200 km nad powierzchnią Księżyca. Wiadomo było też, że sztuczny satelita porusza się po orbicie okołobiegunowej. Radary wysłały więc wiązkę promieniowania poniżej granicy 200 km w okolicę bieguna. Okazało się, że coś odbija sygnał i to w regularnych odstępach wynoszących 2 godziny i 8 minut.
NASA udowodniła, że z powierzchni Ziemi jest w stanie dokonać czegoś, co wydawało się niemożliwe. Odnalezienie zagubionej sondy jest istotne, bo to doświadczenie otwiera drogę do podboju Srebrnego Globu. Misje księżycowe będą mogły bowiem łatwiej być ochraniane z powierzchni Ziemi. Możliwość wykrywania tak małych obiektów z odległości 380 tys. kilometrów powinno ułatwić zapewnienie bezpieczeństwa biorących udział w przyszłych wyprawach kosmicznych.