Smartfony za 600-800 zł nie wywołują wielkiego szumu w mediach. Zazwyczaj nie wzbudzają również zachwytów u recenzentów. Prawda jest jednak taka, że – przynajmniej w Polsce – to właśnie „średnia półka” sprzedaje się dziś najlepiej. Doskonale zdają sobie z tego sprawę sami producenci, którzy przykładają coraz większą uwagę do budżetowych smartfonów.
LG chce zawojować „średnią półkę” odświeżoną serią "K", która obejmuje trzy modele – LG K4, LG K8 i LG K10. Miałem okazję testować ostatni z tych smartfonów. Nie będę ukrywać, że ubiegłoroczna wersja tego urządzenia przypadła mi do gustu. Czy podobnych wrażeń dostarczył mi nowy LG K10? Sprawdźmy.
Obudowa K10 – podobnie jak w przypadku poprzedniego modelu – została wykonana z plastiku. Tylny chropowaty panel został zastąpiony gładką i metaliczną powierzchnią, która przypomina szczotkowane aluminium. Interesującym akcentem jest „miedziana” ramka otaczająca obudowę, która również została wykonana z plastiku, ale sprawia bardzo dobre wizualne wrażenie. „Miedziany” akcent pojawia się także na obiektywie głównego aparatu – w postaci charakterystycznej obwódki.
Tuż pod aparatem umieszczono przycisk usypiania telefonu. Niestety w oferowanej na polskim rynku wersji LG K10 nie znajdziemy czytnika linii papilarnych. Szkoda, bo to rozwiązanie staje się powoli standardem – również wśród smartfonów ze średniej półki.
Na tylnym panelu znajdziemy również głośnik, a na dolnej krawędzi – port microUSB, mikrofon oraz wyjście audio. Z boku umieszczono przyciski regulacji głośności.
Niewątpliwą zaletą K10 jest możliwość odpięcia tylnego panelu urządzenia, co pozwala nam na swobodną wymianę baterii. Oprócz akumulatora, pod obudową znajdziemy slot kart microSD oraz karty nanoSIM.
Mimo oczywistych ekonomicznych kompromisów, pod względem wizualnym LG K10 prezentuje się bardzo dobrze i będzie wyróżniać się na sklepowych półkach pośród innych urządzeń z tej półki cenowej. Telefon dobrze leży w dłoni i nie wyślizguje się, choć jego obsługa jedną ręką może być sporym wyzwaniem.
Słów kilka o ekranie. K10 został wyposażony w 5,3-calowy wyświetlacz HD (1280x720 pikseli) o lekko zaokrąglonych krawędziach, który został pokryty szkłem 2,5D. Jakość wyświetlanego obrazu jest przyzwoita i adekwatna do ceny urządzenia. Ekran jest czytelny i przejrzysty, choć zagęszczenie pikseli na cal (277 PPI) pozostawia jednak wiele do życzenia. Podobnie jak kolory, które są nieco zbyt chłodne i wyblakłe.
LG K10 został wyposażony w ośmiordzeniowy układ MediaTek MT6750 1,5 GHz z grafiką ARM Mali-T860 MP2, 2 GB RAM i 16 GB pamięci wewnętrznej. Jak ten zestaw radzi sobie z obsługą Androida 7.0 Nougat? Zaskakująco przyzwoicie.
Wyniki w Benchmarkach fot. Daniel Maikowski
LG K10 nie wykręca jakichśniezwykłych wyników w benchmarkach, ale z wydajnością pracy nie ma większych problemów. Poszczególne aplikacje uruchamiają się szybko i działają płynnie. Oczywiście, po kilku miesiącach wydajność telefonu prawdopodobnie znacznie spadnie, ale jest to raczej klasyczna przypadłość większości smartfonów z Androidem, które dysponują przeciętną specyfikacją.
Niestety, bardziej wymagające aplikacje mogą okazać się dla K10 przeszkodą nie do pokonania. Tak było w przypadku testowanej przeze mnie gry Real Boxing 2, która nie tylko prezentowała się na tym smartfonie kiepsko, ale miała też problemy z płynnością.
Tak jak wspomniałem wcześniej, LG K10 pracuje pod kontrolą Androida w wersji 7.0 Nougat. Nakładka graficzna LG UX oferuje trzy tryby ekranu głównego: tryb domyślny (ekran główny bez szuflady), tryb klasyczny (z szufladą aplikacji) oraz tryb prosty. Możemy przełączać się pomiędzy tymi trybami w prosty sposób z poziomu ustawień telefonu. Nie jestem jakimś wielkim fanem nakładki LG UX, ale i tak uważam, że pod względem wizualnym prezentuje się ona dużo lepiej od nakładki Samsunga.
LG UX charakteryzuje się kilkoma przydatnymi funkcjami, jak Capture+ (szybkie zrzuty ekranu, na których możemy rysować), QuickMemo+ (rozbudowany notatnik z funkcją odręcznego pisma) czy QSlide (uruchamianie dwóch aplikacji na jednym ekranie).
Główny aparat w LG K10 (13 MP) wykonuje niezłe zdjęcia przy naturalnym oświetleniu, choć w trybie automatycznym kolory są mało nasycone. Wtedy dobrym rozwiązaniem jest uruchomienie trybu HDR, dzięki któremu fotografie nabiorą trochę więcej życia.
Urządzenie zdecydowanie gorzej radzi sobie ze sztucznym i słabym oświetleniem. Aparat ma czasami problemy z łapaniem ostrości, a na samych zdjęciach jest sporo ziarna. Ogółem jednak – na tle konkurentów z tej półki cenowej – nie wygląda to źle.
W wypadku K10 głównym bohaterem jest jednak nie główny, ale przedni aparat (5 MP). Koreańczycy zastosowali tu szerokokątny obiektyw, który nieco - nomen omen - rozszerza fotograficzne możliwości telefonu. Przed wykonaniem zdjęcia możemy zdecydować się, czy chcemy skorzystać z szerokiego, czy ze standardowego ujęcia.
Zastosowanie szerokokątnego obiektywu nie jest jakąś wielką rewolucją, ale w praktyce to rozwiązanie okazuje się nadzwyczaj przydatne. Szczególnie, gdy chcemy sfotografować dużą grupę osób lub pokazać nieco więcej tła.
Co ciekawe, zdjęcia możemy wyzwalać na kilka sposobów – przyciskiem, gestem, komendą głosową lub automatycznie – gdy w kadrze pojawi się nasza twarz.
LG K10 został wyposażony w baterię o pojemności 2800 mAh. To zdecydowanie więcej niż w ubiegłorocznym modelu, który oferował „jedynie” 2300 mAh. Co istotne, różnicę tę widać nie tylko „na papierze”, ale i w praktyce. Nowy akumulator jest wydajniejszy.
Przy bardzo intensywnym użytkowaniu telefonu, bateria wytrzymywała ponad 24 godziny, a w przypadku umiarkowanej pracy – nawet 2-3 dni. To naprawdę bardzo przyzwoity wynik. Szczególnie na tle większości konkurentów z tej półki cenowej.
LG K10 towarzyszył mi jako zapasowy smartfon (a bardziej jako router Wi-Fi) podczas targów MWC 2017 w Barcelonie i muszę przyznać, że w tej roli sprawdził się wzorowo. W ciągu 4 dni podłączyłem go do ładowania tylko raz. Urządzenie ładuje się do 50 proc. w około 1 godzinę i 15 minut, a do 100 proc w nieco ponad 2,5 godziny.
LG K10 oferuje wszystko to, czego można oczekiwać od urządzenia w cenie do 1000 zł – przyzwoitą wydajność, mocną baterię i niezły aparat. Pod względem designu telefon wyprzedza swoją półkę cenową, co tylko działa na jego korzyść.
K10 nie jest demonem prędkości i nie poradzi sobie z najnowszymi grami, ale raczej nikt tego od niego nie oczekuje. Dodatkowym "bonusem" jest fakt, że po wyciągnięciu telefonu z pudełka możemy cieszyć się nową wersją Androida.
Zobacz też: Nowy smartfon LG G6 już jest [PIERWSZE WRAŻENIA]