Szwedzka firma Epicenter zaproponowała swoim 150 pracownikom dość nowatorską innowację. Chętni mogą poddać się zabiegowi wszczepienia specjalnego układu elektronicznego. Wszystko po to, by mogli wygodniej otwierać drzwi zabezpieczone kodem.
Pracownicy nie muszą już go pamiętać, ani nosić ze sobą specjalnego breloczka, który należy przyłożyć do czytnika. Drzwi otwierają dłonią. Pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym mają bowiem niewielki chip NFC - Near Field Communication - komunikacja bliskiego zasięgu.
Czytaj też: NFC służy też do płacenia. Zobacz, jak to działa.
Układ NFC w formie implantu Fot. Wikipedia
Ten programowalny układ może umieścić pod skórą każdy. Zabieg nie wygląda zbyt estetycznie, trwa jednak chwilę.
Gotowy zestaw umożliwiający wszczepienia układu kosztuje ok. 100 dolarów.
NFC, bez względu na to, czy znajduje się w implancie, naklejce czy breloczku, ma identyczne działanie. Można go zaprogramować dowolnie - do przekazywania kodu PIN, otwierania strony, uruchamiania aplikacji. Programowania dokonuje się np. za pomocą smartfona z NFC i prostego programu, który zapisuje w układzie wybraną funkcję. Chip można w każdej chwili równie prosto przeprogramować.
Pracownicy Epicenter od 2015 roku wykorzystują chip np. przy wejściu na firmową siłownię, do obsługiwania automatów z napojami. Według kierownictwa firmy zapewnia im to większą wygodę i swobodę - wyjaśnia BBC.
Komunikacja pomiędzy układem, a odbiornikiem - smartfonem lub czytnikiem - odbywa się drogą radiową. Co istotne NFC jest wzbudzane tylko w chwili, kiedy odbiornik znajduje się bardzo blisko. Cały czas pozostaje więc uśpione, nieaktywne - nie emituje fal. Chip w telefonie generuje pole, które na chwilę zasila drugie urządzenie.
Otwieranie drzwi może wyglądać więc jak płacenie za zakupy kartą zbliżeniową. Kluczem staje się jednak dłoń.
Czy zgodzilibyście się na wszczepienie implantu NFC? Czy waszym zdaniem jest to znaczne ułatwienie czy odebranie części wolności i anonimowości?