Gdyby nie antena wystająca z głowy, Neil Harbisson wyglądałby całkiem zwyczajnie. Jego niezbyt ekstrawagancki strój nie zdradziłby nawet faktu, że jest nowojorskim artystą - malarzem, fotografem i kompozytorem. Mówi z nieco dziwnym akcentem. Skłamałbym mówiąc, że domyśliłem się, iż urodził się w Wielkiej Brytanii, ze związku Irlandczyka i Katalonki, a wychował w Hiszpanii.
W pierwszych minutach spotkania z nim w centrum konferencyjnym na obrzeżach Mediolanu podczas SAS Forum, zdawało mi się, że zaraz zdejmie z głowy ten dziwny przedmiot. To jednak niemożliwe - antena jest trwale połączona z jego mózgiem. Solidnie wkręcona w czaszkę.
Harbisson wykorzystuje urządzenie do słyszenia kolorów. Nie może ich bowiem zobaczyć - cierpi na wrodzoną achromatopsję, czyli ślepotę barw. Co jednak pchnęło go do tak mocnego ingerowania we własne ciało?
Pomysł na wszczepienie anteny nie pojawił się od razu. Harbisson pracował podczas studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Dartington nad urządzeniem, które pozwoliłoby zamienić kolory na dźwięki. Pierwszy prototyp był nieporęczny - ot zwykły komputer oraz kask z przymocowaną kamerą internetową i słuchawkami. Miał jednak wielką zaletę: świetnie radził sobie z zadaniem, do którego go stworzono. Harbisson za pomocą kamery, słuchawek i komputera słyszał otaczające go kolory. Biel oznaczała ciszę, czerwień niski, a błękit wysoki dźwięk. W sumie aż 360 tonów.
Neil Harbisson słyszy kolory i potrafi zmieniać je w obrazy Fot. Neil Harbisson/cyborgproject.com
Harbisson doszedł do wniosku, że korzystanie z urządzenia jest zbyt niewygodne. Po pierwsze przez jego gabaryty, po drugie przez blokowanie zmysłu słuchu. Mężczyzna musiał bowiem cały czas poruszać się w kasku, ze słuchawkami na uszach. Wtedy podjął decyzję, że wszczepi sobie czujnik umożliwiający zamianę kolorów na dźwięki wprost do mózgu za pomocą przewodnictwa dźwiękowego kości czaszki. Celem nie było już tylko odblokowanie zmysłu słuchu. Chodziło o stworzenie nowego rodzaju zmysłu.
Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Harbisson nie mógł bowiem znaleźć szpitala, który zgodziłby się na operację wszczepienia przedmiotu w głowę bez potrzeby ratowania życia. Lekarze uznali taki zabieg za nieetyczny. Bali się reakcji opinii publicznej. Wątpliwości budziły zarówno ingerencja w ludzkie ciało "dla kaprysu" pacjenta jak i dziwny w odbiorze społecznym efekt.
Co ludzie powiedzą o szpitalu, z którego wychodzi facet z antenką?
- usłyszał Harbisson od komisji etyki lekarskiej.
Udało się w końcu znaleźć lekarzy, którzy podjęli się zadania. W 2004 roku dwudziestoletni wówczas Brytyjczyk stał się pierwszym na świecie człowiekiem ze sztucznym organem wszczepionym na stałe do czaszki.
Operacja zakończyła się pełnym sukcesem, ale pacjent nie czuł się najlepiej. Miał możliwość słyszenia kolorów, ale jego mózg nie radził sobie dobrze z dodatkowymi obowiązkami. Pierwszym problemem były bóle głowy. Przypominały migrenę. Ośrodkowy układ nerwowy najwyraźniej protestował przeciwko nowemu źródłu bodźców. Niezbyt dobrze radził sobie też z ich przetwarzaniem.
Harbisson opanował sztukę rozumienia dźwięków dopiero po trzech latach. Bóle głowy minęły po roku.
Dziś jednak efekt kontrowersyjnego zabiegu można uznać za imponujący. Mózg traktuje antenę niemal jak normalny organ. Mężczyzna zyskał dodatkowy zmysł - ma możliwość słyszenia podczerwieni i ultrafioletu.
Kiedyś byli u mnie znajomi i spytali, dlaczego mój kot zachowuje tak dziwnie. Uparcie wpatruje się w podłogę. Skierowałem na to miejsce moją antenę i usłyszałem podczerwień. Zachowanie mojego kota było dla mnie całkowicie naturalne. Ale bez dodatkowego zmysłu nie byłbym w stanie go zrozumieć.
- stwierdził Harbisson.
Najbardziej zaskakujący wydał mi się fakt, że człowiek, który wszczepił sobie sensor bezpośrednio w mózg, nie jest wielkim fanem technologii użytkowej. Sądziłem, że będzie zachwycony możliwościami, jakie wkrótce da nam rozszerzona i wirtualna rzeczywistość. Spotkałem się jednak z dezaprobatą.
W rozmowie w SAS Institute stwierdził, że nowy zmysł zapewnia mu dodatkowe doświadczenia przydatne nie tylko w twórczości artystycznej, ale i życiu codziennym. Sztuczny organ pozwala spojrzeć na otaczającą rzeczywistość z zupełnie nowej perspektywy. Doświadczenie otaczającego świata staje się pogłębione. To właśnie nowe organy, sensory, czujniki zespolone z naszym ciałem i mózgiem mają doprowadzić do wypracowania przez nas nowych umiejętności.
Nie chodzi mi o to, by rozszerzać możliwości istniejących zmysłów, ale tworzyć nowe. I nie po to, by zagłębiać się w technologii, ale po to, by intensywniej dostrzegać otaczający nas świat, naturę.
- wyjaśnił.
Harbisson twierdzi, że skoro samochody są wyposażone w czujniki, które wykrywają obecność przeszkody, to i ludzie powinni mieć taką umiejętność. Sensor umieszczony z tyłu głowy dawałby człowiekowi naturalne poczucie tego, co dzieje się za nim. Mógłby wibrować, informując z której strony ktoś lub coś się do nas zbliża.
Marzeniem Harbissona jest też możliwość komunikacji z innymi gatunkami zwierząt. Ale nie tylko. Planuje on wszczepienie kolejnego implantu, który ma mu pomóc zapanować nad czasem. Mężczyzna chce umieścić w swojej czaszce kolejny organ, który za pomocą ciepła będzie odwzorowywał ruch słońca po nieboskłonie. Innymi słowy mężczyzna chce czuć słońce "krążące" wokół swojej głowy - w południe uczucie ciepła pojawi się między oczami. Celem tego zabiegu ma być wytworzenie nowego zmysłu czasu. A w konsekwencji jego oszukanie.
Powiedzmy, że najpierw nauczę mój mózg odczuwać upływ czasu za pomocą implantu. Kiedy osiągnę tę umiejętność przy pomocy oprogramowania, będę oszukiwał implant, a zatem i mózg. Być może uda się mi przekonać mój umysł, że czas płynie wolniej. W ten sposób będę żył dłużej.
- wyjaśnił.
Harbisson jest w oczywisty sposób zwolennikiem idei transhumanizmu. Jej korzenie sięgają XIW wieku, kiedy to rosyjski filozof Mikołaj Fiodorow stwierdził, że rozwój nauki powinien prowadzić do przedłużenia ludzkiego życia, a nawet nieśmiertelności i ożywania zmarłych.
Tę archaiczną ideę dostosował do realiów Max More, angielski filozof. Według niego transhumanizm, dzięki rozwojowi technologii, doprowadzi do powstania postczłowieka. Nieśmiertelnego, odpornego na choroby, superinteligentnego (zapewne poprzez połączenie ze sztuczną inteligencją), posiadającego ulepszone oraz nowe zmysły. Wyposażonego w sztuczne organy utworzone z wykorzystaniem zmodyfikowanego DNA.
Fundacja założona przez Neila Harbissona łączy osoby, które czują silną potrzebę posiadania dodatkowych organów. Wspiera m.in. kobietę, która dzięki implantowi wyczuwa w klatce piersiowej trzęsienia ziemi. W gronie jej beneficjentów jest też mężczyzna, który zamiast utraconego palca ma implant z kamerą. Umożliwia mu tu skanowanie tekstu poprzez przeciąganie dłoni po papierze.
Mężczyzna z implantem kamery w palcu Fot. cyborgproject.com
W przyszłości coraz więcej osób będzie chciało połączyć swoje ciało z różnego typu sensorami. Tempo rozwoju technologii jest znacznie większe, niż tempo naturalnych zmian ewolucyjnych. A zatem to technologia, odpowiednio wykorzystana, jest w stanie zapewnić człowiekowi zupełnie nowy poziom.
Harbisson wierzy, że już w ciągu kilku najbliższych lat wszczepianie sztucznych organów stanie się powszechne i akceptowane. Przywołuje przykład operacji zmiany płci, które początkowo budziły sprzeciw zarówno w środowisku lekarskim jak i w społeczeństwie. Mężczyzna, który słyszy dźwięk wierzy też w to, że technologii da się użyć do harmonijnego życia z naturą.
Gdybyśmy mieli zmysł pozwalający nam widzieć w ciemnościach, moglibyśmy zaoszczędzić sporo zasobów na oświetlanie domów i miast.
- wyjaśnia.
Brytyjczyk korzysta z jeszcze jednego implantu. W zębie ma zamontowane urządzenie służące do bezprzewodowego komunikowania się za pomocą sygnałów Morse'a. Wystukując zębem wiadomość jest w stanie rozmawiać z kolegą wyposażonym w identyczny implant."Transdental Communication System" jest nieco żartobliwą próbą oswojenia społeczeństwa z rewolucyjnym podejściem do technologii.
Harbisson chce, byśmy porzucili hełmy do wirtualnej rzeczywistości, wyrzucili smartfony i żyli z dala od technologicznego zgiełku. Wyposażeni w implanty i połączeni z cyfrowym nad-umysłem.
Zanim to jednak nastąpi, każdy z nas może usłyszeć kolory. Wystarczy pobrać aplikację stworzoną we współpracy z Harbissonem. Kolor obiektu znajdującego się w centralnej części ekranu zostanie przekształcony na dźwięk.
Jeszcze kilka lat temu wcielenie w życie idei transhumanizmu wydawało się czymś nieosiągalnym. Gwałtowny rozwój technologii to jednak zmienia. O komentarz poprosiliśmy Michała Kudelskiego, eksperta ds.uczenia maszynowego oraz Business Intelligence w SAS Polska.
Od kilkudziesięciu lat znane są wizje fantastyczno-naukowe w których technologia "ulepsza" człowieka. Dzisiejszy poziom rozwoju technologii pozwala na zmaterializowanie części z tych wizji, tworzenie prototypów lub przynajmniej szczegółowych projektów ich realizacji. Potrafimy poprawiać możliwości fizyczne człowieka poprzez zaawansowane protezy, implanty, czy też robotyczne egzoszkielety. Możemy mówić także o poprawie zmysłów oraz zwiększonych możliwościach analizy postrzeganej rzeczywistości. Technologie takie jak rozszerzona rzeczywistość już dzisiaj potrafią zbierać dane z dodatkowych czujników i wyświetlać je jako informacje na specjalnych okularach, a niebawem być może będą potrafiły przekazywać je bezpośrednio do naszego zmysłu wzroku. Zaawansowane systemy analityczne, takie jak SAS, potrafią natomiast przetworzyć te dane i zamienić je w istotne informacje, jak na przykład alarmy o zagrożeniach czy podpowiedzi dotyczące obserwowanych produktów.
- wyjaśnił. Dodał też, że możemy spodziewać się, iż rozwój technologii w kierunku zwiększania możliwości człowieka wkrótce przekroczy oczekiwania wizjonerów sprzed kilku lat.