Huawei P10 to porządny smartfon, któremu niczego nie brakuje. Szkoda, że nic ponad to [RECENZJA]

P10 jest bardzo dobrym smartfonem. Mam jednak wrażenie, że Huawei zupełnie sobie go odpuścił. Postawił na niewielkie modyfikacje, podczas gdy konkurencja zdecydowała się na prawdziwą rewolucję.

Huawei idzie jak burza. Sprzedaje coraz więcej urządzeń, stawia sobie coraz wyższe cele i konsekwentnie je realizuje.

Szczególnie popularne w Polsce są flagowe smartfony z serii "P" i ich tańsze odpowiedniki z dopiskiem "Lite". Zeszłoroczny model (P9) przyniósł m.in. czytnik linii papilarnych i świetny podwójny moduł aparatu.

Tegoroczny nie zmienia wiele, jest wręcz bardzo podobny do poprzednika.

Huawei P10Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Wygląd i jakość wykonania

W modelu P10 producent zastosował nieco mniejszy (5,1 cala) wyświetlacz niż w poprzednich smartfonach z serii. To pozwoliło minimalnie zmniejszyć wymiary obudowy. Zmiana jest jednak niewielka - niedostrzegalna bez bezpośredniego porównania do poprzednika.

Smartfon świetnie leży w dłoni. Jego obudowa została wykonana z przyjemnego w dotyku metalu. Moim zdaniem nie jest zbyt śliski. Waży 145 g i ma 7 mm grubości.

Jakość wykonania Huawei P10 stoi jak najbardziej na wysokim poziomie. Wszystko jest tu bardzo dobrze spasowane. Niestety po upadku z kilkunastu centymetrów na tylnych pleckach, pod obiektywami aparatów pojawił się niewielki odprysk.

Huawei P10Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Nowego flagowca chińskiego producenta nie można też nazwać brzydkim. Niestety Huawei nie zminimalizował ramek nad i pod ekranem, a na pierwszy rzut oka wydawały mi się wręcz większe niż u poprzednika.

To nie wygląda estetycznie, gdy na rynku mamy już takie smartfony jak Samsung Galaxy S8LG G6. Źle wpłynęło to także na wielkość ekranu, który jest aż o 0,7 cala mniejszy od Galaxy S8 przy podobnych wymiarach obudowy.

W zamian Huawei przeniósł czytnik linii papilarnych z tylnego panelu pod ekran telefonu. Mnie to nie przekonuje, z pewnością znajdą się jednak fani tego rozwiązania.

Huawei P10Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Huawei nie zdecydował się na rewolucję w wyglądzie tak jak konkurenci. Wprowadził tylko drobne zmiany, które dość wyraźnie upodobniły jego telefon do najnowszych urządzeń producenta z logo nadgryzionego jabłka na obudowie. Dla mnie to spory minus.

Specyfikacja i wydajność

P10 dostał najwydajniejszy obecnie procesor Huawei - autorski Kirin 960. To ośmiordzeniowy układ znany już dobrze z modelu Mate 9. Według benchmarka AnTuTu Huawei P10 jest jednym z najwydajniejszych smartfonów - plasuje się tuż za pierwszą dziesiątką.

Screen z Huawei P10Screen z Huawei P10 fot. screen z Huawei P10

W smartfonie znalazło się także 4 GB RAM i 64 GB pamięci wewnętrznej (na rynku jest też wersja ze 128 GB).

W praktyce wszystko działa płynnie. Smartfon nie ma żadnych problemów z wydajnością we wszystkich aplikacjach i grach.

Niestety nawet przy mało wymagających zadaniach dość mocno się nagrzewa. Przy większym obciążeniu jego metalowa obudowa bywa tak gorąca, że korzystanie z niego robi się bardzo nieprzyjemne.

Huawei P10Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Na pokładzie smartfona znalazł się Android 7.0 z najnowszą nakładką EMUI 5.1.

Nie mogę nie wspomnieć o nowej funkcji czytnika linii papilarnych. W poprzedniku pozwalał w łatwy sposób wysunąć belkę powiadomień czy przesuwać zdjęcia. 

Tym razem pozwala wyłączyć przyciski nawigacyjne wyświetlane na dole ekranu. Sterowanie może odbywać się za pomocą kilku gestów wykonywanych na skanerze. Pojedyncze dotknięcie oznacza cofnięcie się o jedną pozycję, a dłuższe przytrzymanie przejście do ekranu domowego.

Skróty na czytniku linii papilarnych w Huawei P10Skróty na czytniku linii papilarnych w Huawei P10 fot. screeny z Huawei P10

Użyteczność tego typu rozwiązanie jest oczywiście sprawą indywidualną. Mi niestety nie przypadła do gustu. Po kilku dniach obcowania ze smartfonem z powrotem włączyłem tradycyjne ikonki nawigacyjne.

Nie można jednak nie wspomnieć, że skaner odcisków działa wręcz rewelacyjnie. Rozpoznaje właściciela telefonu w ułamku sekundy i prawie nigdy się nie myli. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to najlepszy czytnik z jakim kiedykolwiek miałem do czynienia.

Ekran

Huawei P10Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Huawei P10 został wyposażony w wyświetlacz o wspomnianej już przekątnej 5,1 cala i rozdzielczości Full HD. Jest więc minimalnie mniejszy od poprzednika, jednak (dzięki temu) oferuje większe zagęszczenie pikseli).

Ma świetne kąty widzenia. Dobrze nasycone kolory i dobrze oddaje biel. Jak w każdym panelu IPS kuleje wyświetlanie koloru czarnego, ale to już ogólna wada tego typu wyświetlaczy.

Dla fanów większych ekranów Huawei przygotował nieco większą wersję P10 Plus (5,5 cala).

Aparat

Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei P10Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Huawei przeniósł nie tylko układ Kirin 960 ze swojego wcześniejszego telefonu Mate 9. Identyczny jest także podwójny aparat sygnowany logiem Leica.

Na jego temat rozpisywałem się już przy okazji recenzji tamtego smartfona, którą znajdziecie pod TYM linkiem. W skrócie - jakość zdjęć jest rewelacyjna.

Szkoda tylko, że producent nie zdecydował się na użycie nieco większego otworu przysłony. W dalszym ciągu jest to f/2,2, a więc nieco zbyt ciemno. Co ciekawe, w Huawei P10 Plus mamy już do czynienia z przysłoną f/1,8. Tym samym mniejszy P10 stał się mniej atrakcyjny fotograficznie, zwłaszcza przy słabym oświetleniu.

Zdjęcia są jednak szczegółowe i dobrze nasycone. Mają także dość duża rozpiętość tonalną. Huawei zdecydowanie nie ma się czego wstydzić. Jest nieco gorzej niż w Galaxy S8 Plus, jednak niewiele. P10 to fotograficzna topowa półka.

Bezstratny zoom cyfrowy w Huawei P10:

Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei P10Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Więcej zdjęć wykonanych testowanym smartfonem możecie zobaczyć w TYM miejscu.

Bateria

Akumulator ma pojemność 3200 mAh i wystarczy spokojnie na jeden lub maksymalnie dwa dni użytkowania. Pozwala więc na dość wygodne użytkowanie na co dzień. Nie wyróżnia się na tym polu ani bardzo pozytywnie, ani negatywnie.

Na duży plus jest szybkie ładowanie. Za pomocą ładowarki i kabla dołączonego do zestawu kabla USB typu C uzupełnimy energię do 25 proc. w 15 minut. Akumulator będzie pełny w połowie po 30 minutach, a w 75 proc. po 50 minutach. Nieco zbyt długa trwa za to ładowanie do 100 proc. - 1 godzinę i 45 minut.

Huawei P10Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Podsumowanie

Wydaje się, że po zeszłorocznym sukcesie smartfonów flagowej linii P (i tańszych odpowiedników z dopiskiem "Lite") Huawei osiadł na laurach wprowadzając jedynie symboliczne zmiany.

Obudowa P10 przypomina mi zeszłorocznego P9. Jest jednak dość podobna do smartfonów Apple, co dla mnie jest dużym minusem. Wnętrze smartfonu to z kolei Mate 9 pokazany w listopadzie 2016 roku.

Wyraźnie widoczną zmianą jest przeniesienie czytnika linii papilarnych na przód urządzania, co jest dość wygodne. Straciliśmy jednak możliwość wykonywania gestów znanych z poprzedniego modelu P9.

Huawei P10Huawei P10 fot. Bartłomiej Pawlak

Nowy P10 tak naprawdę niczym się nie wyróżnia z grupy flagowych urządzeń. To bardzo porządny smartfon, którego przyjemnie się używa. Robi świetne zdjęcia, ma dobrą baterię, a jego wydajność jest na topowym poziomie.

W zeszłym roku mógłby trochę namieszać. Dziś - gdy na rynku mamy rewelacyjnego Galaxy S8 i LG G6 - P10 nie robi już wrażenia.

Smartfon Huawei jest jednak od nich trochę tańszy. Kosztuje ok. 2700 zł (64 GB pamięci). To o 800 zł mniej od Galaxy S8 i o 500 zł mniej niż standardowa cena LG G6.

Ten drugi można jednak czasem znaleźć za kwotę dość zbliżoną do P10 (lub nawet nieco mniejszą). Wtedy to LG jest bardziej łakomym kąskiem, przynajmniej dla mnie.

iPad Pro i Surface Pro 4? Na którym urządzeniu lepiej się pracuje?

iPad Pro vs Surface Pro 4

Więcej o: