To może być największy latający statek na świecie. Tajny projekt współzałożyciela Google zaczyna wychodzić na światło dzienne

Sergey Brin marzy o rewolucji w transporcie lotniczym i po cichu pracuje nad gigantycznym statkiem powietrznym. Niestety jak to bywa z największymi rzeczami na świecie, dość trudno je dziś utrzymać w tajemnicy. Co już dziś wiemy o przedsięwzięciu współzałożyciela Google?

Według informacji pochodzących od Igora Pasternaka, jednego z byłych inżynierów pracujących dla LTA Research & Exploration, firmy kontrolowanej przez Brina i zajmującej się tajnym projektem, możemy mieć do czynienia z nowoczesnym sterowcem o długości niemal 200 metrów. Za sprawą tak ogromnych rozmiarów ma szansę stać się największym obiektem latającym po dzisiejszym niebie.

Nadal jednak będzie mu daleko do słynnych sterowców z lat 30. XX wieku. Warto przypomnieć, że największy w historii niemiecki sterowiec pasażerski Hindenburg miał aż 245 metrów długości, zaś amerykański USS Macon służący w tamtejszej marynarce wojennej - 239 metrów.

Hangar dla sterowców na lotnisku MoffettHangar dla sterowców na lotnisku Moffett fot. NASA Ames Research Center | domena publiczna

Ze względu na tragiczną historię Hindenburga (sterowiec spłonął w 1937 roku podczas cumowania na lotnisku w Lakehurst w stanie New Jersey), amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) zabrania używać substancji łatwopalnych w sterowcach. Można zatem mówić wyłącznie o wykorzystaniu helu. Niestety jest on nieco droższy i pozwala na unoszenie mniejszego ciężaru.

Czytaj też: Nie zgadniesz, do czego Google na samym początku wykorzystywał klocki Lego

Konstrukcja sterowca pochłonie od 150 do 200 mln dolarów i nie są to pieniądze Google czy spółki matki Alphabet, lecz samego Brina. Wiele wskazuje na to, że prace nad projektem prowadzone są w jednym z gigantycznych hangarów kalifornijskiego lotniska Moffett znajdującego się pod kontrolą NASA.

 

Do czego będzie wykorzystywany największy na świecie latających statek powietrzny? Z jednej strony ma dostarczać pomoc humanitarną w rejony klęsk żywiołowych, gdzie lądowanie tradycyjnych samolotów nie będzie możliwe. Z drugiej zaś stanowić ma wygodniejszą alternatywę dla najdłuższych lotów pasażerskich wśród najbogatszych.

Więcej o: