Jeszcze trzy lata temu NASA zapewniała, że trzeciej dekadzie XXI w. ludzka stopa dotknie powierzchni Marsa. Dziś amerykańska agencja weryfikuje te plany. Przyznaje wprost, że budżet w obecnym kształcie nie pozwoli na wysłanie misji załogowej na powierzchnię Czerwonej Plany. Rozwiązaniem, nad którym nie zaczęto nawet prac jest lądownik, a to przekreśla szansę przeprowadzenia misji.
Bill Gerstenmaier, szef NASA ds. lotów załogowych przyznał nawet - jak donosi Ars Technica - że przesunięcie misji załogowej na Marsa o dekadę będzie sporym wyzwaniem.
Planem możliwym do zrealizowania jest wysłanie ludzi na jej orbitę. Ale i on może się opóźnić, bo start rakiety Space Launch System został przełożony. Statek kosmiczny Orion, który ma być przełomem w podboju kosmosu również pochłonie olbrzymie środki.
Gerstenmaier przyznał też, że NASA rozważa powrót na Księżyc. Możliwe, że udamy się tam w poszukiwaniu wody i budowy bazy.
Kolonizacja Czerwonej Planety jest możliwa, chociaż od tego celu dzieli nas astronomiczna przepaść. Dziś brakuje technologii i pieniędzy. Nie ma też stuprocentowej pewności, że nasze założenia wobec tego, co czeka nas na Marsie, się sprawdzą.
W grudniu zeszłego roku Elon Musk plan stworzenia międzyplanetarnego systemu transportu - Interplanetary Transport System. Jego podstawowym elementem ma być kapsuła wielokrotnego użytku Red Dragon. Wyniesiona za pomocą rakiety Falcon Heavy (zdolnej powracać na Ziemię), napędzanej zespołem silników Raptor.
Według Muska, jego system będzie w stanie przebyć nawet tysiąc razy trasę Ziemia-Mars i przetransportować na Czerwoną Planetę milion ludzi. Pierwsza ekspedycja ma ruszyć już w roku 2024.
Czytaj też: Lista zagrożeń czekających na Marsie jest astronomicznie długa.
Swój wkład w podbój kosmosu chce mieć też inny miliarder - Jeff Bezos, założyciel Amazona. Drugi najbogatszy człowiek świata zapowiedział, że co roku będzie sprzedawał akcje internetowego giganta o wartości miliarda dolarów. Pieniądze będzie inwestował w firmę Blue Origin, zajmującą się budową pojazdów kosmicznych.
O swoim mieście na Marsie marzy również emir Dubaju, premier i wiceprezydent Zjednoczonych Emiratów Arabskich, szejk Muhammad ibn Raszid Al Maktum. W tym celu planuje budowę miniaturowego miasta na Marsie do 2117 roku, czyli w ciągu najbliższych 100 lat. Chce, by ten cel stał się motorem do współpracy pomiędzy narodami.