Pamiętacie jeszcze zapierający dech w piersiach zwiastun Cyberpunka 2077, za którym stoi najpopularniejsze na świecie polskie studio gier odpowiedzialne za Wiedźmina? Możecie nie pamiętać, bo od tamtej pory upłynęło już pięć lat. Tymczasem po czterech latach od ostatniego wpisu na oficjalnym koncie gry na Twitterze, pojawił się właśnie nowy wpis.
Składający się z dosłownie sześciu znaków tweet (w domyśle symbolizujący dźwięk uruchamianego komputera) spowodował prawdziwą burzę w sieci i nie tylko. Mocno zwyżkujące akcje spółki CD Projektu na giełdzie zdają się dobitnie oddawać entuzjazm związany z wybudzeniem Cyberpunka 2077 ze stanu kilkuletniej medialnej hibernacji.
Akcje CDR na GPW fot. Investing.com
Oczywiście jak mawiają mądrzy ludzie, jedna jaskółka wiosny nie czyni, jednak skala odzewu wyraźnie wskazuje, jak wielkie nadzieje świat gier pokłada w nowej grze CD Projekt RED. Co tak naprawdę może oznaczać ten znak życia właśnie teraz?
Czytaj też: "Nie grałem w najnowszego Wiedźmina". Rozmawiamy z współtwórcą potęgi CD Projektu
Sięgamy tu do naszej ubiegłorocznej rozmowy z Michałem Kicińskim. Zapytany przez nas wtedy o termin premiery Cyberpunka 2077 powołał się na słowa zarządzającego CD Projektem Adama Kicińskiego, jakoby okres pomiędzy ogłoszeniem daty premiery, a samą premierą gry miałby być dość krótki. Wynika to między innymi z faktu, że na przeprowadzenie intensywnej kampanii promocyjnej mogą pozwolić sobie wyłącznie firmy o bardzo mocnej renomie i odpowiednich zasobach finansowych.
Jeszcze pod koniec ubiegłego roku Adam Kiciński zapewniał, że prace nad Cyberpunkiem 2077 idą zgodnie z planem, a sama gra będzie jeszcze ambitniejsza i droższa w produkcji od Wiedźmina 3. Dla przypomnienia, na ostatnią część sagi o Geralcie z Rivii wydano w sumie ponad 300 mln złotych. Jedno jest pewne. Coś konkretnego zaczyna się dziać w kwestii Cyberpunka 2077. Oby był to zwiastun rozpoczynający kampanię promocyjną.