Dlaczego Mario to Mario? Niezwykła historia najsłynniejszej postaci świata gier wideo [FORMAT C:]

Sympatyczny wąsaty hydraulik włoskiego pochodzenia, przemierzający susami kolejne kilometry magicznej komputerowej krainy. Prawdziwy symbol popkultury. Zastanawialiście się kiedyś jak doszło do powstania gier z serii Super Mario, no i najważniejsze: dlaczego ta postać nosi właśnie takie imię?

Jest rok 1981. Szef powołanej niedawno do życia amerykańskiej filii Nintendo, Minoru Arakawa, ma twardy orzech do zgryzienia. W magazynie firmy zalega blisko 2 tys. automatów do gier i powoli zaczynają zbierać kurz. Tamtejszy rynek wchłonął jedynie 1000 sztuk maszyn z kosmiczną strzelanką Radar Scope i jak na razie nie ma więcej ochoty karmić automatów 25-centówkami, broniąc cywilizacji przed najazdem obcych. Wielu graczy narzeka na dokuczliwą warstwę dźwiękową, która szybko zniechęca do dalszej rozgrywki.

 

Arakawa nie kryje swojego rozczarowania, bowiem w Japonii Radar Scope spotkał się ze znakomitym przyjęciem, szczególnie w salonach gier w Tokio. W pewnym momencie pod względem popularności utrzymany w stylu kultowego Space Defenders tytuł ustępował miejsca jedynie Pac-Manowi. Sprzedanie zaledwie 1/3 przywiezionych do USA automatów dla Nintendo oznacza dwie porażki - finansową i wizerunkową. W sprawę musi się zaangażować prezes Nintendo, Hiroshi Yamauchi, notabene będący teściem Arakawy.

Game Over Nintendo of America?

Arakawa prosi teścia o możliwość przerobienia niesprzedanych do tej pory automatów. Trzeba je zmienić w kompletnie nową grę i ponownie próbować swoich sił na lokalnym rynku. Szef szefów wysyła do pomocy młodego w szeregach firmy projektanta (głównie grafika), 29-letniego wówczas Shigeru Miyamoto. Towarzyszy mu dużo bardziej doświadczony konstruktor i inżynier Nintendo, Gunpei Yokoi. Jaki jest plan B? Można powiedzieć, że zdecydowano się postawić na pewnego konia, a jak wiadomo "najbardziej lubimy muzykę, którą dobrze znamy".

Pojawia się koncepcja stworzenia gry, w której głównym bohaterem będzie Popeye, popularny bohater komiksów i kreskówek. Na początku lat 80. trwają akurat prace nad hollywoodzką ekranizacją przygód dzielnego marynarza, w związku z tym okazja aż wydaje się prosić o wykorzystanie. Niestety mimo intensywnych zabiegów ze strony Nintendo, Miyamoto początkowo nie uzyskuje licencji umożliwiającej przeniesienie Popeye'a na ekran automatów do gier.

 

Wtedy rodzi się wzorowany na amerykańskim miłośniku szpinaku Jumpman. Na samym początku jest stolarzem, który musi uratować swoją ukochaną (Lady, nazwaną potem Pauline) porwaną przez niesfornego goryla. Na swój pseudonim postać zapracowuje sobie umiejętnością omijania drewnianych beczek, które toczą się po całej planszy rozrzucane przez rozwścieczoną małpę.

Młody japoński projektant decyduje się w ten sposób stworzyć swoistą wariację na temat Popeye'a, wykorzystując przy tej okazji dobrze znany klasyczny trójkąt bohaterów (Pauline to Olive Oyl, zaś rola Bluto, głównego antagonisty przypada w udziale gorylowi). Swoją drogą małpa stanowi też nieformalne odniesienie do innej kultowej postaci amerykańskiego kina, King Konga. Mamy historię, mamy wyzwanie, mamy dobrego i złego bohatera, w końcu mamy również księżniczkę.

Niespodziewana wizyta, która zmieniła wszystko

Minoru Arakawa miał już wystarczająco dużo kłopotów. Ale musiał zmierzyć się z jeszcze jednym. Od pewnego czasu zalegał z opłatami za wynajem powierzchni magazynowej w Tukwila pod Seattle w stanie Waszyngton, gdzie przechowywano niesprzedane automaty. Dodatkowo większość budżetu pochłaniały prace nad nową grą. Właściciel nieruchomości, pan Segale, mimo opinii stosunkowo pogodnego i pomocnego jegomościa, w sytuacjach kryzysowych zdecydowanie umiał zadbać o swoje interesy.

Kiedy mocno zdenerwowany wparował znienacka na jedno z firmowych spotkań, domagając się od Arakawy uregulowania zaległej opłaty, musiał wywrzeć na pracownikach niezatarte wrażenie. Możemy tylko przypuszczać, że niemałą rolę mógł w tym odegrać jego włoski temperament. Na szczęście ówczesnemu szefowi Nintendo of America udało się dojść z nim do porozumienia. Obiecał, że już wkrótce wszelkie zaległości zostaną uregulowane. Jeszcze wtedy nikt nie przypuszczał, jak brzemienne w skutkach okaże się to spotkanie.

 

Tymczasem przerobione automaty z grą o tytule Donkey Kong lądują w pierwszych salonach gier w Seattle i ku uciesze producenta zaczynają przekonywać do siebie coraz szerszą rzeszę ludzi. O sukcesie następcy Radar Scope najlepiej świadczą liczby. Do końca 1981 roku w USA znajduje się już 60 tys. automatów z Donkey Kongiem, a rok od swojej premiery gra zarabia dla Nintendo 180 mln dolarów. Co więcej, tytuł doczekał się kontynuacji w 1982 roku pod postacią gry Donkey Kong Jr.

Tutaj role się odwracają. Gracz steruje bowiem synem Donkey Konga, który musi uwolnić tatę uwięzionego przez Jumpmana za porwanie jego ukochanej w poprzedniej części gry.

Intuicja Shigeru Miyamoto podpowiada mu, że moda na Jumpmana szybko przeminie, o ile nie zyska on wpadającego w ucho imienia. I tu wracamy do wspomnianej wcześniej niezapowiedzianej wizyty pana Segale, a w zasadzie Mario Segale. Tuż po jego wyjściu ze spotkania Arakawa z kolegami zaczęli żartobliwie określać rozpikselowanego stolarza imieniem temperamentnego właściciela magazynu w Seattle. I to w zasadzie wystarczyło. Już w Donkey Kong Jr. Jumpman staje się Mariem.

Stolarz zmienia się w hydraulika i schodzi do podziemi

Miyamoto wierzył, że Mario zasługuje na dużo więcej - swoją własną grę. Co więcej od pewnego czasu, jak twierdzili współpracownicy projektanta, "ten stolarz to jednak bardziej hydraulika przypomina". I tak stopniowo kształtów nabierać zaczął wizerunek wąsatego hydraulika zmagającego się z kanalizacją pod Nowym Jorkiem. W 1983 roku (jeszcze na automatach) debiutuje gra Mario Bros.

Mario nie jest już sam. Ma do pomocy młodszego brata (Luigi jest kontrolowany przez drugiego gracza). Rodzeństwo rozprawia się z plagą żółwi, krabów i innych stworzeń, które pętają się po podziemnym systemie rur. Nie używają do tego żadnych narzędzi oraz broni. Mają tylko swoje pięści (podbijanie od spodu podłogi pod zwierzakiem przewraca go na bok i pozwala zepchnąć z planszy). Gracze przyjęli nowy pomysł Miyamoto z ogromnym entuzjazmem.

Mario SegaleMario Segale fot. Wikipedia

Nintendo of America pech jednak nadal nie omija. Premiera gry niefortunnie zbiega się w czasie z trwającym blisko dwa lata krachem na rynku gier wideo (1983 - 1985), szczególnie odczuwalnym w USA. Kryzys zwiastuje między innymi zmierzch ery automatów do gier. Na to akurat Japończycy są przygotowani. W tym samym czasie Nintendo wprowadza na swój rynek domową konsolę do gier, Family Computer (potocznie znaną pod nazwą Famicom). Rolę głównego projektanta gier dla nowego sprzętu mógł wziąć na siebie tylko Shigeru Miyamoto.

Konsola Nintendo Entertainment System (NES)Konsola Nintendo Entertainment System (NES) fot. Wikipedia

Oficjalnie Famicom (pod nazwą Nintendo Entertainment System - NES) zadebiutował w Ameryce dopiero w 1986 roku. W startowym zestawie 17 gier nie mogło zabraknąć słynnych już wtedy hydraulików z Brooklynu, już pod nazwą Super Mario Bros. Akcja gry przenosi gracza do Mushroom Kingdom (muchomorowego królestwa), do czego nawiązują zresztą pojawiające się tu i ówdzie magiczne muchomory powodujące chwilowe powiększenie bohatera.

Dlaczego Mario stał się tak popularny?

Jak pisze w swojej książce "Super Mario: How Nintendo Conquered America" Jeff Ryan, Mario musiał stać się gwiazdą. Tak chciało Nintendo i robiło wszystko, aby do tego doprowadzić. W samych latach 80-tych postać pojawiła się w aż 12 tytułach przeznaczonych dla konsoli NES. W wielu wypadkach nie był ich głównym bohaterem. Można powiedzieć, że strategia producenta była do bólu przejrzysta. Mario miał wyskakiwać z szafy, lodówki, a nawet spod łóżka.W sumie przez ostatnie trzy dziesięciolecia dorobił się już ponad 200 tytułów.

Z drugiej strony włoski hydraulik stał się dla Nintendo synonimem jakości. Jego obecność w grze zazwyczaj zwiastowała sukces danego tytułu. I tak jest do dziś. Obecnie trudno sobie wyobrazić premierę nowej generacji konsol Nintendo, jeśli w pakiecie startowym lub krótko po premierze w rękach graczy nie wyląduje jakakolwiek gra z bogatego portfolio Super Mario.

I jakimś cudem, w czasach kiedy o uwagę gracza walczy się głównie efektowną grafiką o bardzo wysokiej rozdzielczości i liczbą klatek na sekundę, kariera Mario, Bowsera (naszpikowanego kolcami ogromnego żółwia, któremu protagonista musi stawić czoło) oraz księżniczki Peach trwa nadal w najlepsze. Często popularność Mario dosięga nawet ludzi, którzy nigdy wcześniej nie mieli jeszcze okazji dotknąć joysticka, pada lub ekranu smartfonu.

Co łączy iPoda z filmem "2001: Odyseja Kosmiczna"?

Więcej o: