Wskaźnik o którym mowa to spread LIBOR-OIS. O tym, co to jest, za chwilę, najpierw wykres:
LIBOR-OIS to różnica między dwiema różnymi stopami procentowymi na rynku międzybankowym. OIS to oprocentowanie pożyczek jednodniowych, czyli tych najmniej ryzykownych. Zwykle jest ono takie jak główna stopa procentowa w banku centralnym. LIBOR to oprocentowanie pożyczek na rynku międzybankowym na dłuższe terminy. LIBOR trzymiesięczny jest też wykorzystywany w umowach kredytowych dla klientów banków. Taki kredyt zwykle jest oprocentowany wg formuły LIBOR plus marża.
W normalnej sytuacji różnica między obydwiema stopa procentowymi jest mała i stabilna. Czasami jednak znacząco się powiększa. LIBOR rośnie i znacząco oddala się od OIS. Zwykle oznacza to, że o ile pieniądze na jeden dzień nadal da się na rynku znaleźć, o tyle z pożyczkami na trzy miesiące jest już trudniej i aby je zdobyć, trzeba zapłacić więcej – czyli zgodzić się na wyższe oprocentowanie.
Taki problem ze znalezieniem finansowania zwykle wynika ze strachu banków przed tym, że jakiś inny bank może zbankrutować i nie oddać pożyczonej kwoty. Jest więc przejawem utraty wzajemnego zaufania na rynku bankowym. Taka sytuacja zwykle bardzo szybko przekształca się w duży kryzys bankowy, który kończy się albo bankructwami, albo interwencją państwa banku centralnego na dużą skalę. To dlatego kiedy bankierzy widzą, że spread LIBOR-OIS rośnie, skacze im tętno.
I ten spread właśnie urósł do poziomu najwyższego od 2012 roku, czyli od momentu bankructwa Grecji.
Ale tym razem wszyscy analitycy obserwujący sytuację zapewniają, że o żadnych bankructwach banków nie ma mowy. Problemem jest zbieg okoliczności związany głównie z Donaldem Trumpem i jego decyzją o obniżce podatków w USA.
Mechanizm jest taki:
- Trump obniża podatki, co według wszystkich rządowych analiz doprowadzi do potężnego wzrostu deficytu budżetowego w USA.
- Amerykańska administracja przygotowując się na zwiększony deficyt zaczyna pożyczać na rynku znacznie większe kwoty niż dotąd. Naprawdę ZNACZNIE WIĘKSZE.
- Rząd zadłuża się emitując długoterminowe obligacje, ale także krótkoterminowe (najczęściej trzymiesięczne) bony skarbowe. W ciągu ostatniego miesiąca wyemitowano bony warte aż 283 mld USD, czyli dwa razy więcej niż w ciągu całego 2017 roku.
- Aby znaleźć nabywców na tak dużą emisję bonów trzeba podnieść ich oprocentowanie. W efekcie na rynku pojawia się masa nowych bonów skarbowych oprocentowanych wyżej niż pożyczki międzybankowe oprocentowane według trzymiesięcznej stawki LIBOR.
- Inwestorzy – fundusze rynku pieniężnego, duże firmy z ogromnymi zapasami gotówki, firmy ubezpieczeniowe, banki, itp. – mając do wyboru pożyczki na rynku międzybankowym i zakup bonów skarbowych (czyli pożyczkę dla rządu na taki sam trzymiesięczny termin) wybierają bony, bo dają lepszy procent.
- Mniej gotówki od inwestorów na rynku międzybankowym powoduje, że aby ją zdobyć, trzeba płacić coraz więcej – stopniowo więc z dnia na dzień idzie w górę także stawka LIBOR.
Mamy więc klasyczny przykład konkurowania o pieniądze inwestorów przez prywatny sektor bankowy i rząd, którymi musi sfinansować dziurę budżetową. Ale to nie jedyny powód.
Według analizy Bank of America, z globalnego rynku pożyczek międzybankowych znikają też dolary należące do amerykańskich korporacji, które zamierzają przelać je do kraju po tym, jak Trump znacząco obniżył podatek od pieniędzy przechowywanych dotąd poza granicami USA.
Z kolei Fed od pewnego czasu „oddrukowuje” to, co wcześniej „wydrukował”, czyli zmniejsza skalę swojego bilansu. To także oznacza, że w systemie finansowym jest mniej dolarów. Pula wolnych środków, którą banki mogą między sobą wypożyczać w zależności od swoich potrzeb, jest więc mniejsza niż jeszcze na przykład rok temu. To też utrudnia dostęp do takich pożyczek i podnosi ich oprocentowanie (czyli stawkę LIBOR).
To wszystko razem powoduje, że sytuacja wygląda tak, jakby cały system bankowy był o krok od dużego kryzysu.
Po pierwsze, to kolejny dowód na to, jak zasadniczą inną od dotychczasowej politykę prowadzi Donald Trump. Także w kontekście finansowym.
Po drugie, z tego wynika ryzyko, bo skoro Trump prowadzi politykę inną niż dotąd, to można po nim się spodziewać… trudno powiedzieć czego. Tak właściwie wszystkiego – i to jest właśnie to ryzyko.
Po trzecie, istnieje spora korelacja między tym, co się dzieje z LIBOR-OIS, a tym co się dzieje z dolarem 3 miesiące później.
Skoro więc teraz spread poszedł mocno w górę, to za 3 miesiące dolary powinny wyraźnie podrożeć. A często bywa tak, że kiedy w pojedynku dolara z euro to dolar się umacnia, a euro traci, to wtedy także nasz złoty traci na wartości. Bo nasza waluta, podobnie jak i cała gospodarka jest znacznie ściślej powiązana ze strefą euro, niż z gospodarką amerykańską. Możliwe więc, że za kilka miesięcy także złoty będzie słabszy.
A wszystko zaczęło się od niewinnie wyglądającej obniżki podatków w USA.