Steve Jobs nie wymyślił tabletu. Takie urządzenia były dostępne na lata przed iPadem. Szef Apple stworzył po prostu tablet, z którego chciało się korzystać. Jak do tego doszło i dlaczego iPad okazał się tak dużym rynkowym sukcesem?
Czytaj też: Jak rodził się iPhone. Steve Jobs wcale go nie chciał
Steve Jobs fot. Bloomicon/Shutterstock
Pomysł na iPada lub po prostu mobilne urządzenie przeznaczone do konsumpcji treści po raz pierwszy pojawił się w głowie Steve’a Jobsa niemal 30 lat przed premierą tego urządzenia. Jobs już wtedy dokładnie wiedział, jak powinno działać takie urządzenie.
Strategia Apple jest prosta. Chcemy zmieścić wspaniały komputer w książce, którą będziesz mógł nosić ze sobą wszędzie, i której obsługi nauczysz się w ciągu 20 minut. Chcemy to zrobić jeszcze w ciągu tej dekady. Pragniemy też zintegrować to urządzenie z systemem radiowej komunikacji, dzięki czemu nie będziesz musiał go nigdzie podłączać, aby móc komunikować się z dużymi bazami danych oraz innymi komputerami
- mówił Jobs w 1983 roku podczas wystąpienia w Center of Design Innovation.
Wizja Jobsa nie ziściła się jednak ani w latach 80-tych, ani też w ostatniej dekadzie XX wieku. Wpływ na miał fakt, że w 1985 roku, na skutek konfliktu z Johnem Sculley’em, (którego Jobs dwa lata wcześniej sam ściągnął do Cupertino) współzałożyciel Apple został zmuszony do odejścia ze swojej firmy.
Apple fot. Marta Kondrusik
W 1994 r., gdy Jobs znajdował się „na wygnaniu”, Sculley wypuścił na rynek Newtona, czyli urządzenie, które pod pewnymi względami można nazwać protoplastą iPada. Newton dysponował rysikiem i ekranem dotykowym i był sprzedawany w dość wygórowanej cenie, która sięgała nawet 1000 dolarów.
Ostatecznie Newton okazał się jednak całkowitą sprzedażową i wizerunkową porażką. Wystarczy wspomnieć, że był to jeden z pierwszych projektów „zabitych” przez Jobsa po jego powrocie do Apple. Newton w żaden sposób nie był wypełnieniem wizji twórcy Apple. To biznesowy komunikator, a nie urządzenie do konsumpcji multimediów.
Wizja Jobsa mogła ziścić się dopiero w momencie, gdy w 1996 roku po raz drugi stanął on na czele firmy z Cupertino. Szef Apple miał wówczas jednak sporo na głowie. Musiał „posprzątać” po Sculley'u. Dopiero sukces iPoda sprawił, że Apple znów nabrał wiatru w żagle, a Jobs mógł skupić się na tym, co kochał, czyli na eksperymentowaniu..
W pewnym momencie wydawało się jednak, że Jobs wcale nie jest już zainteresowany swoim pomysłem. W 2003 r. podczas konferencji All Things Digital prezes powiedział dziennikarzowi „WSJ" Waltowi Mossbergowi, że Apple nie interesuje się tabletami.
„Wychodzi na to, że ludzie chcą korzystać z klawiatury. Patrzymy na tablety i wydaje nam się, że ten pomysł nie wypali” – stwierdził wówczas Steve Jobs.
Z relacji Jonathana Ive’a, głównego projektanta Apple wynika, że słowa Jobsa mogły być "zasłoną dymną". O iPadzie na wewnętrznych spotkaniach mówiło się co najmniej od 2004 r. Jobs blokował jednak powstanie prototypów urządzenia z dwóch powodów.
Po pierwsze, uważał, że rynek nie jest gotowy na te urządzenie. Po drugie... nie znosił rysików. Nie chciał, aby iPad był obsługiwany w taki sposób. Uważał, że najlepszym z narzędzi, którym można nawigować po ekranie dotykowym jest ludzka dłoń.
Wszystko zmieniło się , gdy na rynku zadebiutował iPhone. Smartfon Apple dysponował doskonałym dotykowym ekranem z technologią multi-touch, która rozwiązywała problem rysika. iPhone stworzył również zupełnie nowy rynek aplikacji mobilnych.
Po sukcesie iPhone'a nikt nie miał wątpliwości, że Apple szykuje kolejne urządzenie. Niektórzy sugerowali, że może być to netbook, ale Jobs ich nie znosił. Drugą opcją był tablet. Prasa zaczęła prześcigać się w pomysłach na nazwę sprzętu. iTablet? iSlate?
W 2009 roku szaleństwo wokół urządzenia Apple osiągnęło apogeum. "Gdy po raz ostatni byliśmy tak bardzo podekscytowani tabletem, to były na nim zapisane przykazania" - pisał w swoim artykule Martin Peers z "The Wall Street Journal".
27 stycznia 2010 roku Steve Jobs pojawił się na scenie Moscone Convention Center w San Francisco, ubrany w swoje charakterystyczne adidasy, jeansy i czarny golf.
Na ekranie za jego plecami pojawiły się zdjęcia prezentujące iPhone’a i MacBooka oraz znak zapytania. „Czy jest miejsce na trzecią kategorię urządzeń” – zapytał Jobs.
Prezentacja iPada fot. Apple
Następnie szef Apple zarysował wizję urządzenia, które łączy najlepsze cechy laptopów i smartfonów, a jednocześnie sprawdzi się od nich lepiej w przypadku takich zadań, jak przeglądanie internetu, oglądanie filmów, słuchanie muzyki czy też czytanie e-booków.
Niektórzy myśleli, że takim urządzeniem jest netbook. Problem polega na tym, że netbook nie jest lepszy w niczym. Netbooki są wolne. Mają ekrany niskiej jakości. I pracują na kiepskim i przestarzałym oprogramowaniu PC. Nie są w niczym lepsze od laptopów. Są jedynie tańsze. Nie mogą być trzecią kategorią urządzeń
- kontynuował Jobs, a następnie dodał:
Wydaje nam się, że znaleźliśmy coś, co może nią być.
Chwilę później na ekranie pomiędzy iPhonem a MacBookiem pojawiło się zdjęcie przedstawiające iPada – tabletu innego nie wszystkie.
Prezentacja iPada fot. Apple
iPad okazał się strzałem w dziesiątkę. Urządzenie Apple niemal pod każdym względem wyprzedzało rozwiązania konkurencji o lata świetlne. Trzeba przy tym zaznaczyć, że nie było to trudne. W 2010 r. rynek tabletów w zasadzie nie istniał. W sprzedaży dostępne były mało wydajne urządzenia z niedostosowanym do obsługi dotykiem Windowsem, a Google ze swoim Androidem dopiero szykował się do podboju mobilnego rynku.
Tymczasem Jobs pokazał piękne i wydajne urządzenie. Pierwszy iPad dysponował 9,7-calowym ekranem (1024x768), procesorem Apple A4 oraz 256 MB RAM. Dziś te liczby nie robią na nikim wrażenia. Osiem lat temu okazały się w zupełności wystarczające.
Największą siłą iPada nie był jednak ani design, ani też specyfikacja, ale system iOS. Ten sam, który od kilku lat napędzał iPhone’a, ale sprytnie dostosowany do większego ekranu iPada. Intuicyjność iOS, a także duża baza aplikacji w AppStore sprawiły, że iPad z miejsca stał się idealnym urządzeniem do szeroko pojętej konsumpcji treści.
Globalna sprzedaż tabletów 2010-2017 wyk. Marta Kondrusik
iPad nie był pierwszym tabletem na rynku, ale można zaryzykować stwierdzenie, że to sprzęt Apple wykreował popyt na te urządzenia. Wystarczy spojrzeć na liczby. Z danych IDC wynika, że w 2010 r. producenci dostarczyli na rynek 17,1 mln tabletów. Już rok później liczba ta poszybowała do 71,4 mln, aby w 2012 r. przebić barierę 200 mln.
Co do samego iPada, to w dniu premiery urządzenie sprzedało się w ponad 300 tys. egzemplarzy, a do końca 2010 r. korzystało z niego 15 mln osób. W ten sposób Apple z miejsca stał się największym producentem tabletów na świecie. Wystarczy wspomnieć, że w latach 2011-2012 udział firmy w rynku tych urządzeń przekraczał 50 procent.
Globalna sprzedaż tabletów wyk. Marta Kondrusik
W ostatnim czasie rynek tabletów wyraźnie się kurczy. Wynika to z jego nasycenia (tablety nie są urządzeniami, które kupujemy co roku), jak i z faktu, że rolę tabletów coraz częściej przejmują smartfony z dużymi ekranami. Jednak nawet w tym trudnym czasie Apple wciąż sprzedaje najwięcej. W 4. kwartale 2017 firma dostarczyła na rynek 13,2 mln tabletów, wyprzedzając Amazona (7,7 mln), jak również Samsunga (7 mln).
iPad nie jest dziś dla Apple tak ważnym urządzeniem, jak iPhone, który odpowiada z największą część przychodów firmy Tim Cook i spółka wciąż wierzą jednak w ostatni projekt Steve’a Jobsa. Obecnie firma stawia na iPada Pro, który jest dedykowany użytkownikom profesjonalnym. Apple dostrzega również niszę w sektorze edukacji. Z tego powodu całkiem niedawno Tim Cook zaprezentował edukacyjnego iPada z rysikiem i zestawem narzędzi i aplikacji przygotowanych z myślą o szkołach.