Kilka dni temu John Kodera, prezes Sony Interactive Entertainment, a także szef marki PlayStation, rozmowie z dziennikarzem "The Wall Street Journal" poinformował, że PlayStation 4 wchodzi właśnie w "końcowy cykl życia". Wiele osób uznało to za sygnał, że już wkrótce możemy spodziewać się rynkowego debiutu nowej konsoli Sony.
Okazuje się jednak, że może być to spora nadinterpretacja słów Kodery. "Końcowy cykl życia" jest bowiem pojęciem dość względnym i pozbawionym ram czasowych.
Sytuację bardzo szybko wyjaśnił zresztą sam szef PlayStation, który postanowił sprecyzować swoją wcześniejszą wypowiedź, aby nieco ostudził nastroje graczy.
Wykorzystamy najbliższe trzy lata, aby przygotować się do kolejnego kroku, po to by wzbić się wyżej w przyszłości
- powiedział Kodera w środę podczas rozmowy z mediami.
Czytaj też: PlayStation 5 znowu z układem od AMD?
Słowa te są ewidentną sugestią, że miną co najmniej trzy lata zanim Sony na dobre pożegna się z ósmą generacją konsol. Mogłoby to też oznaczać, że wyczekiwane PlayStation 5 zadebiutuje nie wcześniej niż w 2021 r., a być może i później.
Jeśli PS5 rzeczywiście trafi do sprzedaży w 2021 roku, to będzie to byłby to najdłuższy okres przerwy między kolejnymi generacjami konsol Sony. Przypomnijmy, że między debiutem PlayStation w 2006 roku, a PlayStation 4 w 2013 roku minęło siedem lat.
Do tej pory (stan na 31 marca 2018 roku) PlayStation 4 sprzedało się na świecie w 79 milionach egzemplarzy. Choć w ostatnim czasie sprzedaż urządzenia nieco przyhamowała (głównie przez nasycenie rynku), to jednak Sony będzie zarabiało na swojej konsoli jeszcze przez całe lata. Chodzi przede wszystkim o zyski licencyjne z gier, jak również o abonament PS Plus, który subskrybuje obecnie już 34,2 mln graczy.