Niepokorni nie mogą nawet jeździć pociągiem. Pierwsze ofiary chińskiego systemu oceny obywateli

Robert Kędzierski
Od niemal pół roku w Chinach działa system ocen dla obywateli. W założeniu ma premiować tych praworządnych, którzy nie łamią przepisów i na czas spłacają swoje zobowiązania. W praktyce okazuje się jednak, że najmniejsze odstępstwo od wyznaczonych przez państwo reguł może być surowo ukarane. A oceniony jest każdy aspekt ludzkiej egzystencji. Jazda na gapę może się zatem skończyć zakazem podróżowania pociągami, a zatarg z władzą brakiem możliwości wzięcia kredytu.

Social Credit System 

Mija nieco ponad pół roku od szerszego uruchomienia programu Social Credit System w Chinach. Dzięki niemu zachowanie obywateli może być bardzo dokładnie analizowane i oceniane. Założenie jest proste: terminowe spłacanie kredytów, przestrzeganie przepisów, dobre wyniki w pracy przekładają się na dobrą ocenę w systemie SCS. Łamanie prawa, jak chociażby jazda na gapę, obniżają wynik. Kto ma dobry wynik, nie ma problemów z otrzymaniem kredytów czy znalezieniem pracy. Obniżony rating może oznaczać spore problemy. Jakie? O tym za chwilę.

Social Credit System czerpie informacje o zachowaniu obywatela ze wszelkich możliwych źródeł. Nawet WeChat, najpopularniejszy chiński komunikator, jest z nim połączony. A zatem Chińczyk musi uważać nie tylko na to, by nie dostać mandatu za przekroczenie prędkości. Musi bardzo uważać na to, co mówi. W prywatnej rozmowie ze znajomym.

Ponadto Social Credit System gromadzi i analizuje dane osobowe. I to nie tylko imię i nazwisko. Chińskie władze gromadzą odciski palców, wzory głosów, a nawet próbki DNA. 

Drakońskie kary za jazdę na gapę

Surowe kary wcale nie wymagają ciężkich przestępstw. Jeden z mieszkańców Shanxi  trafił na czarną listę za przeskoczenie bramek do pociągu na jednym z dworców. Jazda na gapę kosztowała go więc utratę scoringu. Dodatkowo otrzymał półroczny zakaz podróżowania pociągami.  

Podobne kary dotyczą podróżowania samolotem. Zły rating w Social Credit System oznacza brak możliwości zakupu biletu lotniczego. 

Chińscy politycy są takim obrotem spraw zachwyceni. Tylko w kwietniu dzięki danym z SCS zablokowano ponad 11 mln lotów i 4,2 mln podróży ultraszybkimi pociągami.

Social Credit System musi doprowadzić do niewypłacalności zdyskredytowanych ludzi. Łamanie zasad musi kosztować, inaczej łamiący zasady nie odczują presji


- stwierdził, jak cytuje Global Times, Hou Yunchun, wysoko postawiony członek Rady Państwa, najwyższego organu władzy.

SCS jest jedynym sposobem na budowanie społeczeństwa godnego zaufania

- dodaje Yunchun.

Państwowy system ocen dotyczy nie tylko osób fizycznych, władze w taki sam sposób oceniają firmy. 33 tys. z nich już jest "na cenzurowanym". 

ChinyChiny Fot. Martin Widenka

Chiny rozszerzają system, chcą nim objąć wszystkich

Na początku roku do SCS włączono kolejnych 12 miast. Docelowo w systemie mają się znaleźć informacje o 1,3 mld obywateli Chin. Do roku 2020 ma nim zostać objęty cały kraj. 

Sesame Credit - zdolność kredytowa pod kontrolą

SCS to niejedyny system oceny obywateli, który działa w Chinach. Drugim, zupełnie oddzielnym, jest Sesame Credit. Jego twórcą jest grupa Alibaba, właściciel sieci marketów i internetowych serwisów, w tym AliExpress. Tu oceniany jest głównie finansowy aspekt zachowania. System ocenia w zasadzie głównie zdolność kredytową. Mają na nią wpływ terminowość spłat zobowiązań, zachowanie w sieci. 

Sesame CreditSesame Credit Źródło: tumblr

Spłacasz raty, więc jesteś bezpieczny? Nic bardziej mylnego

System Alibaby jest jednak powiązany z danymi rządowymi. Na wynik Sesame Credit ma bowiem wpływ fakt umieszczenia danej osoby na którejś z oficjalnych rządowych "czarnych list". Jakikolwiek wyrok przeciwko obywatelowi może dramatycznie zmniejszyć jego szansę na udane zakupy.

W Chinach działa też China Rapid Finance, powiązana z technologicznym gigantem Tencent - właścicielem używanego przez 850 mln ludzi komunikatora WeChat. Sieć podobnych powiązań jest szersza, pozwala oceniać i analizować niemal każdy aspekt ludzkiej egzystencji. 

Pokorni nagradzani 

Można więc powiedzieć, że niepokorni, niesprzyjający władzy, zawsze mogą wpaść w problemy. Ci, którzy terminowo spłacają zobowiązania i nie sprawiają problemów, co chwilę mają szansę odebrać nagrodę na swoje zachowanie. Jest na to wiele dowodów. 

W jednej z promocji osoby z odpowiednim wynikiem Sesame Credit mogły za darmo testować najnowszego Forda. Z kolei firma wypożyczająca parasolki i inny sprzęt miejski od osób z odpowiednim wynikiem nie żąda wpłaty depozytu. Porządni obywatele nie muszą też martwić się depozytem przy wypożyczaniu książek

Bez wątpienia taki aspekt indywidualnej oceny obywatela wydaje się kuszący. O ile łatwiej wyglądałoby budowanie każdej oferty, gdyby zależała ona od indywidualnego wyniku danej osoby. Gdyby operator telefonu czy kablówki mógł powiedzieć: ma pan na koncie 1000 punktów, kanały sportowe ma pan w gratisie.  

ChinyChiny Fot. Arturo Castaneyra

Trudno nie dostrzec tu scenariuszy, o których chińskie media z pewnością nie napiszą. Z jednej strony bowiem niską ocenę otrzymają niespłacający kredytów i skazani za pospolite przestępstwa. Z drugiej strony jednak nietrudno sobie wyobrazić, że totalitarne państwo może postawić przed sądem dowolną osobę pod dowolnym pretekstem. Są przesłanki, by takie zarzuty stawiać. 

Miasto też cię oceni

Niektóre chińskie miasta idą o krok dalej i wprowadzają własny system ocen. Obywatele mogą więc być karani za wyrzucanie śmieci do złych pojemników czy naruszanie innych norm życia społecznego.  

ChinyChiny Fot. Jack Finnigan

Wynik osiągany w rządowych, prywatnych i lokalnych systemach scoringów może mieć wpływ na praktycznie każdy aspekt ludzkiego życia. Nawet znalezienie pracy czy wysokość pensji może być zależne od tego, czy zamiatamy chodnik w wyznaczonym czasie.  

Pomyłka? W Chinach to się nie zdarza

Wprowadzenie kontroli każdego aspektu zachowania wydaje mi się utopią. Ma oczywiście swoje pozytywne strony, o ile kara będzie współmierna do winy. Z Państwa Środka docierają też informacje o zwykłych ludzkich dramatach, które system ocen wywołuje. Jeden z tamtejszych dziennikarzy przegrał proces o zniesławienie - oskarżył kogoś o szantaż, ale sąd nie przyznał mu racji. Nakazał zapłatę grzywny.

Mężczyzna wpłacił ją na błędne konto. Władze uznały, że nie wykonał wyroku, przez co umieszczono go na czarnej liście. Dowody wpłaty przekazane do sądu jak na razie nie zmieniają jego sytuacji. Nie może nawet kupić biletu na pociąg, jego sytuacja jest beznadziejna. Możliwe, że będzie tkwił na czarnej liście latami.  

Warto pamiętać, że władze Chin intensywnie rozwijają inne narzędzie - sztuczną inteligencję. Już dziś dzięki algorytmom policjanci w specjalnych okularach są w stanie rozpoznawać twarze przechodniów, wyłapywać ściganych. Podłączenie tego systemu do Social Credit System może sprawić, że brak uśmiechu na twarzy obniży rating obywatela. Skoro nie jest szczęśliwy coś musi być z nim nie tak.

Więcej o: