W Parlamencie Europejskim przegłosowano rezolucję dotyczącą cyberobrony. Dokument zobowiązuje wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej do dokonania "kompleksowego przeglądu oprogramowania, sprzętu i infrastruktury" wykorzystywanych przez instytucje.
Celem tych działań jest "wyeliminowanie potencjalnie niebezpiecznych programów i urządzeń" oraz "wprowadzenie zakazu stosowania tych, które zostały potwierdzone jako szkodliwe". W tym miejscu w unijnym dokumencie pada jedna konkretna nazwa: Kaspersky Lab.
Fragment rezolucji wzywającej do zaprzestania korzystania z Kaspersky Lab Źródło: PE
Interesującą kwestią jest to, że zapis znalazł się w rezolucji między innymi z uwagi na obawy przedstawicielki Polski - Anny Fotygi, byłej minister spraw zagranicznych. Już w kwietniu interweniowała ona w Parlamencie Europejskim w sprawie Kaspersky Lab. Komisarz ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego Mariji Gabriel twierdził jednak, że nie widzi zagrożenia w korzystaniu z oprogramowania rosyjskiej firmy.
Według parlamentarzystów nie brakuje przykładów na to, że różne państwa, np. Rosja, Chiny czy Korea Północna, a także organizacje przestępcze były zaangażowane w szkodliwe działania cybernetyczne o charakterze politycznym i ekonomicznym. Przegląd oprogramowania i sprzętu ma utrudnić inwigilację obywateli UE na masową skalę. Władze Unii wierzą też, że wyeliminowanie szkodliwych elementów infrastruktury informatycznej będzie przeciwdziałać kampaniom dezinformacyjnym czy zmasowanym cyberatakom takim jak WannaCry czy NotPetya.
Unia traktuje ataki hakerów jako zagrożenie dla demokracji i zasad UE. W rezolucji czytamy też, że konieczna jest szersza współpraca w zakresie cyberobrony - działanie poszczególnych krajów w pojedynkę może być nieskuteczne.
Pierwszą reakcją Kaspersky Lab na rezolucję było wstrzymanie współpracy z Europolem w dziedzinie cyberprzestępczości. Według rosyjskiej firmy "rezolucja, w której posłanka Anna Fotyga zawarła zapis dotyczący Kaspersky Lab, oparta jest na nieprawdziwych informacjach"
Dyrektor generalny Kaspersky Lab - Jewgienij Kasperski - uważa, że decyzja Parlamentu Europejskiego może przyczynić się do wzrostu poziomu cyberprzestępczości w Europie. Przedmiotowe zapisy nie przyczyniają się do budowania otwartego, spójnego i bezpiecznego rynku cyfrowego, a zamiast tego stymulują fragmentację i zmniejszenie poziomu konkurencji.
[...] W kwietniu 2018 r. Komisja Europejska oficjalnie oświadczyła, że nie widzi żadnych przesłanek wskazujących na jakiekolwiek zagrożenia związane ze stosowaniem technologii antywirusowej Kaspersky Lab
- czytamy w przesłanym nam oświadczeniu. Firma podkreśla też, że rezolucja posiada charakter doradczy, a nie ustawodawczy, a zawarte w nim stwierdzenia "wskazują na brak szacunku wobec firmy, która na przestrzeni lat włożyła mnóstwo wysiłku w walkę z cyberprzestępczością w Europie".
Czytaj też: "I love you" - to zdanie zwiastowało kiedyś wielkie kłopoty. Historia groźnego wirusa
Firma przypomina też, że w ramach zwiększenia transparentności i otwartości przeniosła sporą część swojego działu badawczo-rozwojowego do Szwajcarii. Kaspersky Lab liczy na spotkanie z przedstawicielami Parlamentu Europejskiego w celu wyjaśnienia wątpliwości.
Problemy Kaspersky Lab w UE nie są pierwszymi, z którymi zmaga się firma. Zakaz wykorzystywania rosyjskiego oprogramowania dostała już administracja USA - zdaniem tamtejszych służb korzystanie z Kaspersky Lab niesie ze sobą ryzyko ataku i inwigilacji. Podobne wątpliwości wyraziły władze Holandii oraz Wielkiej Brytanii. Przedstawiciele Kaspersky Lab konsekwentnie zaprzeczają jakimkolwiek związkom ze służbami Rosji, zapewniają też, że ich oprogramowanie jest bezpieczne.
W rezolucji przyjętej przez PE mowa o tym, że szkodliwość Kaspersky Lab jest potwierdzona. Trudno jednak znaleźć jednoznaczne dowody.
***