Dunant, bo taką nazwą ochrzczono transatlantycki kabel, będzie mieć niemal 6,5 tys. kilometrów długości i połączy ze sobą dwa centra Google Cloud zlokalizowane w stanie Wirginia oraz w Belgii. W ostatnim czasie Google mocno inwestuje w rozwój swoich usług w chmurze i potrzebuje przepustowości, aby zabezpieczyć ich stabilność.
Kabel Google'a fot. Google
Warto zaznaczyć, że Dunant jest w całości finansowany przez Google. To nietypowa sytuacja. Zazwyczaj bowiem firmy technologiczne tworzą konsorcja i wspólnymi siłami budują podmorskie kable, a następnie proporcjonalnie dzielą się przepustowością. Dla przykładu w 2006 roku Google i Facebook rozpoczęły pracę nad mierzącym niemal 13 tys. km podmorskim kablem, który połączy Los Angeles oraz Hongkong.
Czytaj też: Google wprowadza tryb Incognito na YouTube. Jak go włączyć?
Innym sposobem jest wykupienie określonej przepustowości na kablach należących do telekomunikacyjnych gigantów. Sęk w tym, że z roku na rok owa przepustowość się kurczy, co sprawia, że takie projekty, jak Dunant, stają się wręcz niezbędne.
Kable są zazwyczaj budowane, aby przesyłać dane na określonej trasie. Gdy budujemy prywatnie, możemy samodzielnie wybrać tę trasie w oparciu o priorytet, którym jest jak najmniejsze opóźnienie, dla jak największej grupy naszych klientów
- tłumaczy decyzję firmy Jayne Stowel, odpowiedzialna za rozwój infrastruktury.
Podmorska infrastrutkura Google fot. Google
Dunant nie jest pierwszą prywatną inwestycją firmy z Google w rozwój podmorskiej infrastruktury sieciowej. Na początku br. firma z Mountain View ogłosiła rozpoczęcie prac nad budową kabla Curie, który połączy ze sobą Stany Zjednoczone i Chile.
Nazwa Curie, to hołd oddany polskiej noblistce oraz wybitnej fizyczce i chemiczce Marii Skłodowskiej-Curie. Z kolei Dunant swoją nazwę zawdzięcza Henry'emu Dunantowi, założycielowi Czerwonego Krzyża oraz laureatowi pierwszej Pokojowej Nagrody Nobla.