Huawei Mate 20 lite to pokazany pod koniec sierpnia następca najpopularniejszego w Polsce smartfona - Mate 10 lite. Huawei, obecnie drugi największy producent smartfonów na świecie próbuje zgarnąć przy jego pomocy kolejną część smartfonowej średniej półki.
Na wstępie zaznaczę, że nie jestem przekonany do nazwy, którą nosi smartfon na europejskim rynku. Mate 20 lite wielu nie będącym na bieżąco użytkownikom będzie kojarzyć się z flagowymi urządzeniami Mate 20 i Mate 20 Pro, które zostały pokazane w połowie miesiąca. Tymczasem trzeba pamiętać, że Mate 20 lite nie ma z tymi, ponad dwukrotnie droższymi smartfonami nic wspólnego.
Huawei Mate 20 lite występuje w trzech wersjach kolorystycznych - czarnej, niebieskiej i złotej. W moje ręce wpadła ta ostatnia, w mojej opinii najładniejsza z nich.
Huawei Mate 20 lite fot. Bartłomiej Pawlak
Huawei zgodnie z obecną modą zastosował w Mate 20 lite panel IPS o dużej przekątnej - 6,3 cala (Full HD+). Po raz pierwszy w tej serii smartfonów pojawiło się średnich rozmiarów wycięcie przy górnej krawędzi ekranu (z możliwością wyłączenia), gdzie umieszczono podwójny aparat przedni, niezbędne czujniki i głośnik do rozmów.
W stosunku do poprzednika zmniejszyły się za to okalające wyświetlacz ramki. W efekcie wymiary smartfona są jak najbardziej akceptowalne i bardzo przypominają Honora Play. O obsłudze jedną ręką w obu smartfonach możemy jednak zapomnieć.
Sporo zmieniło się również z tyłu. Huawei zrezygnował z obecnego w poprzednim modelu metalu i tym razem postawił na szkło. Smartfon, moim zdaniem prezentuje się bardzo dobrze, zaryzykuję stwierdzenie, że lepiej od poprzednika.
Huawei Mate 20 lite fot. Bartłomiej Pawlak
Nie mogę również przyczepić się do jakości wykonania, która stoi na wysokim poziomie. Nie znajdziecie tu żądnych ostrych krawędzi, a obudowa jest idealnie spasowana. Zamieniłbym jedynie błyszczącą (jest wykonana z metalu) ramkę telefonu na matową.
W Mate 20 lite Huawei zastosował nowy, autorski procesor dla telefonów ze średniej półki - Kirin 710 ( i 4 GB pamięci RAM), który zapewnia znaczny skok wydajności względem poprzednika. Wyniki z AnTuTu na poziomie 130-140 tys. punktów sugerują, że w nowym modelu nie zabraknie mocy. Tym bardziej, że Huawei zastosował tu technologię GPU Turbo, która ma podnosić wydajność układu graficznego w wybranych grach o 60 proc.
W praktyce jest całkiem nieźle, bo podczas codziennej pracy wydajność telefonu stała na wystarczająco wysokim poziomie. Świetnie smartfon radził sobie również w grach, także tych nie wspierających GPU Turbo. Jedynie od czasu do czasu, w najbardziej wymagających aplikacjach łapał lekkiej zadyszki.
Huawei Mate 20 lite fot. Bartłomiej Pawlak
Na dolnej ściance znalazł się port USB typu C i tradycyjne gniazdo słuchawkowe, które powinno ucieszyć wielu użytkowników przywiązanych do słuchawek przewodowych. Co bardzo ważne - pojawiło się także NFC, którego w zeszłorocznej edycji średniaka zabrakło.
Pod obudową schowano za to pojemną baterię 3750 mAh. Tak jak podejrzewałem - wystarcza ona na 1 - 1,5 dnia aktywnego użytkowania i pozwala na ładowanie co drugi dzień przy średnio aktywnej pracy. Cieszy również obecność wsparcia dla szybkiego ładowania.
Huawei Mate 20 lite wyposażono w podwójny aparat tylny. Zastosowano tu dwie matryce - główną o rozdzielczości 20 Mpix (ze światłem f/1,8) i dodatkową (służącą do wyciągania informacji o głębi) o rozdzielczości 2 Mpix.
Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei Mate 20 lite fot. Bartłomiej Pawlak
Jakość zdjęć stoi na bardzo wysokim poziomie. Fotografie są odpowiednio naświetlone, kontrastowe, a kolory dość nasycone. Niezła jest również rozpiętość tonalna. W nocy zdjęcia również prezentują się całkiem nieźle, choć brakuje tu trochę optycznej stabilizacji obrazu.
Huawei zdecydował się na wyposażenie Mate'a 20 lite w sztuczną inteligencję, która rozpoznaje aż 22 sceny i dobiera odpowiednie parametry fotograficzne. W praktyce AI przede wszystkim rozjaśnia cienie i podnosi nasycenie kolorów.
Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei Mate 20 lite fot. Bartłomiej Pawlak
Na szczęście robi to na tyle delikatnie, że efekty w większości przypadków wyglądają dobrze. W razie potrzeby nałożony filtr można wyłączyć po zrobieniu zdjęcia, z poziomu galerii.
Szkoda, że Huawei Mate 20 lite nie został wyposażony w świetny tryb nocny, który znalazł się w pokazanym niedawno Honorze 8X. Taka funkcja wyciągnęłaby pełnię możliwości aparatu.
Zdjęcie zrobione smartfonem Huawei Mate 20 lite fot. Bartłomiej Pawlak
Huawei'a Mate 20 lite mogę z czystym sumieniem polecić. Ten smartfon nie zawiódł mnie w żadnej sytuacji i niczego mi w nim nie brakowało. Z drugiej strony, nie wyróżnił się też z tłumu dziesiątek smartfonów, które testowałem w tym roku. Ot, porządny smartfon ze średniej półki.
W chwili obecnej Huawei Mate 20 lite kosztuje w polskich sklepach 1400 - 1600 zł. W przyszłości cena powinna delikatnie spaść, jednak teraz model te plasuje się na bardzo trudnej półce cenowej, na której znajdziemy kilku mocniejszych konkurentów - Honora Play i Pocophone F1 i Honora 10.
Poza tymi smartfonami, sporym zagrożeniem dla nowej słuchawki Huawei'a wydaje się być również świeżo zaprezentowany Honor 8X. Smartfon z niemal identyczną specyfikacją i o ok. 200 zł niższą ceną.
Czas pokaże, czy Mate 20 lite będzie sukcesem na miarę poprzednika.