Walczył z amnezją, zimnem i pyłem, a jego bliźniak zamarł lata temu. "Oppy" przetrwał 15 lat

Marsjański łazik Opportunity został ostatecznie uznany przez NASA za stracony. Najpewniej zamarzł z powodu braku energii, po tym jak wyjątkowo silne burze piaskowe zabrudziły jego baterie słoneczne. I tak działał 14 lat dłużej niż zakładano. Zyskał osobowość jako wyjątkowo "uparty" i "dzielny" mały wysłannik ludzkości na odległej, bezludnej i wrogiej planecie.

Przez niemal 15 lat samotnego przemierzania Marsa, dla grupy czuwających nad nim pracowników NASA, stał się niemal dzieckiem. Naukowcy nazywali swojego podopiecznego czułym skrótem "Oppy". Wraz z bliźniaczym łazikiem Spirit dorobił się profilu na Twitterze, który obserwowało pół miliona ludzi.

'Selfie' łazika Opportunity wykonane na początku misji'Selfie' łazika Opportunity wykonane na początku misji Fot. NASA

Samotny wysłannik ludzkości

"Oppy" zaskarbił sobie wielką sympatię głównie tym, że niestrudzenie przemierzał i badał Marsa znacznie dłużej niż miał. Choć zaplanowano go na działanie przez 90 marsjańskich dni (nieco dłuższych niż tych ziemskich) to osiągnął wynik 5352 marsjańskich dni. Posuwając się w żółwim tempie pokonał dystans 45 kilometrów.

Jego historia w pewnym stopniu zainspirowała bohatera oscarowego filmu animowanego "Wall-E", małego upartego robota, który samotnie przez setki lat wykonuje misję powierzoną mu przez ludzkość. Nawet ogólnie przypomina marsjańskiego łazika.

Grafika przedstawiająca Opportunity na Marsie. Widać pewne podobieństwa do Wall-EGrafika przedstawiająca Opportunity na Marsie. Widać pewne podobieństwa do Wall-E Fot. NASA

Kiedy "Oppy" przestał dawać znaki życia, jego opiekunowie skompilowali listę piosenek, które miały "pomóc mu obudzić się".Znalazły się na niej takie utwory jak "Wake Me up Before You Go-go" Wham! czy "The Trooper" Iron Maiden. Można ją znaleźć na Spotify pod nazwą "Opportunity, Wake Up!".

Niestety, nic nie pomogło "Oppy'emu". NASA oficjalnie poinformowała o zakończeniu jego misji we wtorek wieczorem czasu polskiego, po ostatniej nieudanej próbie nawiązania łączności. Jak napisała jedna z obecnych w centrum kontroli NASA w Pasadenie, kiedy "Oppy" nie zareagował na sygnały i stało się jasne, że to koniec, "była cisza, był płacz, były uściski i były wspominki".

Ciemność i zimno zakończyły wyprawę

Na oficjalne zakończenie misji zdecydowano się po podjęciu ponad 800 prób nawiązania łączności z łazikiem, który ucichł 10 czerwca 2018 roku. Na Marsie rozszalała się wówczas wyjątkowo intensywna burza piaskowa, najsilniejsza z kiedykolwiek zaobserwowanych. Ogarnęła prawie całą planetę na cztery następne miesiące.

Symulacja NASA przedstawiająca jak wielka burza piaskowa stopniowo zaciemniła marsjańskie niebo. Zrobiono ją w oparciu o informacje wysłane przez OpportunitySymulacja NASA przedstawiająca jak wielka burza piaskowa stopniowo zaciemniła marsjańskie niebo. Zrobiono ją w oparciu o informacje wysłane przez Opportunity Fot. NASA

Ilość energii generowanej przez panele słoneczne łazika dramatycznie spadła, ponieważ tumany marsjańskiego pyłu pędzące przez atmosferę praktycznie całkowicie zablokowały światło słoneczne i osadzały się na panelach.

Podczas ostatniej sesji łączności "Oppy" raportował, że generuje zaledwie 22 watogodziny, czyli kilka razy mniej niż konieczne minimum, Łazik przeszedł w tryb uśpienia w celu oszczędzania energii, ale i tak musiał ją pobierać z baterii, aby ogrzać kluczową elektronikę.

Najpewniej po jakimś czasie zapas energii skończył się i przysypany pyłem "Oppy" "zamarzł". Nie ogrzana elektronika nie była w stanie przetrwać minus kilkudziesięciu stopni Celsjusza.

Tak 'Oppy' wyglądał na początku misji w 2004 roku. Widać czyste panele słoneczneTak 'Oppy' wyglądał na początku misji w 2004 roku. Widać czyste panele słoneczne Fot. NASA

A tak 'Oppy' wyglądał dziesięć lat później, w 2014 roku. Widać, że panele słoneczne są przykryte warstwą pyłuA tak 'Oppy' wyglądał dziesięć lat później, w 2014 roku. Widać, że panele słoneczne są przykryte warstwą pyłu Fot. NASA

W podobny sposób skończyła się misja bliźniaczego łazika Spirit. W 2009 roku utknął on w lotnym piasku, a długie próby wyrwania się z pułapki spełzły na niczym. Na swoje nieszczęście ugrzązł w niekorzystnym położeniu, które utrudniało mu ładowanie baterii. Po kolejnej burzy piaskowej, która jeszcze bardziej zabrudziła jego panele słoneczne, nie był w stanie generować dość energii i również "zamarzł". Ostatni komunikat wysłał na Ziemię 22 marca 2010 roku.

Owocna misja za miliard dolarów

Oba łaziki zostały zbudowane w ramach programu Mars Exploration Rover. Były niewielkie. Ważyły po 185 kilogramów i po rozłożeniu paneli słonecznych mogłyby robić za stół dla kilkuosobowej rodziny. Ich jedynym źródłem energii było Słońce. Miały po sześć kół, każde z własnym silniczkiem. Teoretycznie mogły osiągnąć w idealnych warunkach 18 km/h, ale w praktyce poruszały się zazwyczaj pięć razy wolniej, około 3,6 km/h. Inaczej szybko zużyłyby energię i najpewniej na coś wpadły. Oprogramowanie łazików pozwalało im jechać przez 10 sekund aby potem przez 20 sekund stać i analizować drogę. Co więcej roboty często stawały na wiele dni, aby prowadzić obserwację czy przeczekać noc/zimę/burze piaskową.

W swojej podróży po powierzchni Marsa "Oppy" zmagał się z różnymi kryzysami. Wystąpił między innymi problem z częścią jego pamięci, przez co zaczął tracić zapisane dane. Naukowcy nazywali to "amnezją" i choć starali się obejść problem, to nigdy w pełni się to nie udało. Zdarzyło mu się też raz wpaść w "Czyściec", czyli piaszczystą wydmę, która tylko pozornie wydawała się być przejezdną. Wydostanie się z niej zajęło pięć tygodni. Spirit nie miał takiego szczęścia cztery lata później.

'Czyściec', czyli mała wydma mierząca około 30 centymetrów, w której na pięć tygodni utknął Opportunity'Czyściec', czyli mała wydma mierząca około 30 centymetrów, w której na pięć tygodni utknął Opportunity Fot. NASA

Zbudowanie, wystrzelenie i następnie obsługa obu łazików kosztowały NASA około miliardów dolarów, co jest skromną kwotą jak na misję trwającą 15 lat. "Oppy" i Spirit wyruszyły w drogę ku Marsowi w czerwcu i lipcu 2003 roku. Lot ku Czerwonej Planecie zajął pół roku i oba lądowały w styczniu 2004 roku. Ta operacja była dość brutalna, bowiem lądowniki zawierające łaziki najpierw ogniście hamowały przy pomocy specjalnych osłon spalających się podczas wpadania w atmosferę, potem rozłożyły spadochrony a w ostatniej chwili uruchomiły rakietowe silniki hamujące. Ostatecznie uderzały o powierzchnię chronione przez napompowane osłony i niczym piłki kilka razy odbijały się, zanim znieruchomiały.

Oba łaziki miały za zadanie przede wszystkim badać marsjańską glebę. Były małymi geologami. Przede wszystkim dostarczyły dużo dowodów na to, że po powierzchni Marsa płynęła kiedyś woda i mogły tam panować warunki odpowiednie dla życia. Zbadały też dokładnie jakie minerały tworzą marsjańską glebę. Dostarczyły też wiele ciekawych informacji na temat atmosfery. Jako pierwsze dostrzegły między innymi małe piaskowe tornada. Pozwoliły dokładnie ustalić jakie temperatury panują na planecie. Wszystko to znacznie poszerzyło wiedzę Ziemian na temat Marsa.

'Piaskowy diabeł' obserwowany przez Opportunity ze zbocza marsjańskiego wzgórza'Piaskowy diabeł' obserwowany przez Opportunity ze zbocza marsjańskiego wzgórza Fot. NASA

Hematyty odnalezione przez Opportunity na Marsie. Wskazują na to, że w przeszłości na powierzchni planety była wodaHematyty odnalezione przez Opportunity na Marsie. Wskazują na to, że w przeszłości na powierzchni planety była woda Fot. NASA

Następca już jest na miejscu, a kolejny jest szykowany

Jedynym aktywnym łazikiem na Czerwonej Planecie został teraz Curiosity, również wysłany tam przez NASA. Wylądował w czerwcu 2012 roku. Jest znacznie większy niż "Oppy" i Spirit. Waży 899 kilogramów. Jego źródłem energii jest generator radioizotopowy, który wykorzystuje promieniowanie małej kostki plutonu ważącej 4,8 kilograma. Daje pięć razy więcej energii niż panele słoneczne starszych łazików. Nie ulegnie też zabrudzeniu i daje dużo ciepła do ogrzewania elektroniki. Generator będzie dostarczał energii przez kilkadziesiąt lat, choć z upływem czasu coraz mniej. NASA nie precyzuje jak długo, tylko podaje, że 14 lat to zakładany minimalny czas działania.

Nie wiadomo czy sam łazik tyle przetrwa. Jego misja może się skończyć znacznie wcześniej z wielu innych powodów. Poważnym problemem są coraz większe uszkodzenia jego kół, w których marsjańskie skały robią coraz więcej dziur. Pierwotną długość misji Curiosity założono na dwa lata, ale teraz jest to już sześć i pół, a końca nie widać.

Za dwa lata na Marsie ma się znaleźć kolejny na razie nienazwany łazik. Robot określany roboczo jako 2020 Mars Rover jest ulepszoną wersją Curiosity. Jego głównym zadaniem będzie zbadanie miejsca, które w ocenie naukowców było najlepsze dla zaistnienia życia na Marsie. Ma też przeprowadzić badania na rzecz przyszłych misji załogowych na Marsa. Na przykład szukać śladów wody ukrytej pod powierzchnią planety.

Trzy generacje marsjańskich łazików NASA. Po lewej Opportunity/Spirit, na dole Sojourner a po prawej CuriosityTrzy generacje marsjańskich łazików NASA. Po lewej Opportunity/Spirit, na dole Sojourner a po prawej Curiosity Fot. NASA

Więcej o: