Xiaomi Mi 9 to najlepiej wyceniony flagowiec na rynku. Ale czy warto go kupić? [RECENZJA]

Bartłomiej Pawlak
Patrząc na cenę Xiaomi Mi 9 można mieć wątpliwości czy to na pewno telefon z najwyższej półki. Przyglądając się bliżej specyfikacji nie mamy wątpliwości, że jest to flagowiec z krwi i kości. Czy warto jednak wyłożyć na niego niemal dwa tysiące zł? Po czterech tygodniach testów wiem, że tak, choć nie jest idealnie.
Zobacz wideo

Zeszłorocznym Xiaomi Mi 8 byłem rozczarowany.Był wręcz kopią iPhone'a X, kilku rzeczy mu brakowało i często irytował podczas codziennego użytkowania. Z tym większą niecierpliwością czekałem na następcę - Xiaomi Mi 9.

I doczekałem się trzech aparatów, najmocniejszego procesora na rynku, 6 GB RAM i wsparcia dla ładowania indukcyjnego. A to tylko kilka atutów Xiaomi Mi 9. Chiński producent zawiesił w tym roku poprzeczkę bardzo wysoko. I zadziwiająco mocno obniżył cenę. To wróży sprzedażowy sukces, choć do ideału troszkę zabrakło.

Wygląd, wygoda użytkowania i ekran

Biorąc Xiaomi Mi 9 do ręki po raz pierwszy byłem nieco zaskoczony. Pozytywnie. Flagowiec Chińczyków - pomimo dość sporych gabarytów - rewelacyjnie leży w dłoni. To zasługa bardzo smukłej obudowy (7,6 mm), która dodatkowo zwęża się ku krawędziom, oraz niskiej wadze (173 g). Szczerze mówiąc dawno nie korzystałem z telefonu, który tak przyjemnie leżałby w dłoni. Choć muszę ostrzec, że nie jest to telefon najmniejszy.

Warty pochwały jest też wygląd i jakość wykonania flagowca Xiaomi. Mi 9 wygląda tak, jak na flagowca przystało. Ma bardzo niewielkie ramki (również u dołu) i na szczęście niewielkie wycięcie w wyświetlaczu. Wygląda to bardzo dobrze, choć szkoda, że notch w ogóle się tu pojawił. Pochwalić muszę też jakość wykonania, która jest świetna.

Xiaomi Mi 9Xiaomi Mi 9 fot. BP

Nie mogę nie wspomnieć też, że zarówno ekran, jak i plecki obudowy chronione są szkłem. O ile z przednią taflą nie miałem żadnego problemu, o tyle z tyłu pojawiło się wiele mikrorys i trzy większe rysy. Najwyraźniej tylna tafla szkła jest słabo zabezpieczona przed rysowaniem. Szkoda, że Xiaomi nie zastosowało ceramiki z modelu Mi Mix 3. Obie strony telefonu za to bardzo chętnie zbierają odciski palców.

Nie mogę nie wspomnieć też o ekranie. Ma przekątną 6,39 cala i wyświetla przyjemny dla oka obraz. Ogromną zaletą jest to, że Xiaomi postawiło tu na panel AMOLED o rozdzielczości Full HD+, który jest znacznie lepszy od wyświetlaczy IPS.

Procesor i szybkość działania

Testowania wydajności flagowców robi się coraz nudniejsze. Dziś każdy z nich odnotowuje bardzo podobne - rewelacyjne wyniki w benchmarkach. Większe różnice możecie jedynie zobaczyć porównując tegoroczny model z poprzednikiem.

Xiaomi Mi 9Xiaomi Mi 9 fot. BP

W tym przypadku Chińczycy postawili na najszybszy dziś układ Qualcomm Snapdragon 855 z 6 GB pamięci RAM i 128 GB przestrzeni na dane. Niedawno zakończyłem testy Xiaomi Mi Mixa 3 z zeszłorocznym Snapdragonem 845 i mogę zdradzić, że różnic w szybkości działania na co dzień nie da się zauważyć. Oba smartfony pracują bardzo płynnie i nie mają problemu z żadnym zadaniem.

Dodam tylko, że Xiaomi konsekwentnie zastosowało tu podwójny GPS, który wykorzystuje pasma L1 i L5. Fanom płatności telefonem podpowiem jeszcze, że w tym przypadku Xiaomi nie zapomniało o module NFC.

MIUI - nakładka od Xiaomi

Xiaomi Mi 9 - podobnie jak każdy smartfon tej marki (z wyjątkiem serii Android One) - jest wyposażony w autorską nakładkę Xiaomi (MIUI). Dla mnie to niestety minus, choć trudno oczekiwać, aby Xiaomi z niej zrezygnowało. Przyznaję, że nigdy jej nie lubiłem, ale od pewnego czasu drażni mnie coraz bardziej.

Przede wszystkim dlatego, że zupełnie różni się od czystej wersji Androida. System operacyjny w smartfonie Xiaomi to kompletnie inna bajka. Interfejs podobny jest do iOS, a nakładka nie pozwala m.in. na organizację aplikacji na pulpicie w taki sposób, jak w smartfonach z Androidem. Brak szufladki z aplikacjami sprawił, że od razu po wzięciu do ręki Mi 9 ściągnąłem POCO Launcher (można też zainstalować inny launcher ze sklepu Play).

Xiaomi Mi 9Xiaomi Mi 9 fot. BP

W mojej opinii interfejs MIUI jest też kompletnie nieintuicyjny. Być może jestem zbyt przyzwyczajony do nakładek innych producentów i czystego Androida, jednak miesiąc testów nie wystarczył, abym się do MIUI przyzwyczaił. Choć oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że MIUI ma wielu fanów. Wybór konkretnej nakładki to kwestia gustu, jeśli więc nie mieliście z MIUI do czynienia polecam wziąć smartfon do ręki i chwilę się nim pobawić.

Aparat i jakość zdjęć

Xiaomi w modelu Mi 9 po raz pierwszy postawiło na potrójny aparat główny. Mamy tu popularną ostatnio także i u innych producentów matrycę Sony IMX586 o rozmiarze 1/2” i rozdzielczości 48 Mpix. Tę samą, która wcześniej pojawiła się m.in. w smartfonach Huawei Nova 4 lub Honor View 20.

48-megapikselowy sensor współpracuje ze standardowym obiektywem o świetle f/1,75. Poza aparatem głównym mamy tu dwa inne - 16 Mpix z szerokokątnym obiektywem (f/2.2) oraz 12 Mpix z teleobiektywem f/2.2.

Porównanie obiektywu standardowego i teleobiektywu:

Xiaomi Mi 9 - porównanie obiektywu standardowego i teleobiektywuXiaomi Mi 9 - porównanie obiektywu standardowego i teleobiektywu fot. BP

Zacznijmy od aparatu głównego. Czyżby Xiaomi wróciło do wyścigu na megapiksele? Okazuje się, że nie. Chiński producent zastosował tu taką samą technikę, jak w modelu Mi A2. Smartfon zamiast wykonywać zdjęcie w rozdzielczości 48 Mpix łączy informacje z czterech sąsiadujących ze sobą pikseli zapisując fotografie w 12 Mpix.

Po co? Dzięki uzyskaniu większej powierzchni pikseli zdjęcia wyglądają zdecydowanie lepiej, zwłaszcza w słabych warunkach oświetleniowych. Zdecydowanie niższy jest też poziom szumu.

Już poprzednie smartfony ze stajni Xiaomi potrafiły pokazać spore możliwości w nocy. W Mi 9 jest jeszcze lepiej, choć do najlepszych na rynku - Huawei'a P20 Pro i P30 Pro orazSamsunga Galaxy S10 - jeszcze trochę brakuje. Różnice nie są wielkie, ale da się je zauważyć, zwłaszcza w zdjęciach nocnych.

Zdjęcie wykonane smartfonem Xiaomi Mi 9Zdjęcie wykonane smartfonem Xiaomi Mi 9 fot. BP

Pochwalić muszę też bardzo dobrą stabilizację mechaniczną. Zdecydowanie pomaga w wykonaniu dobrego zdjęcia w gorszych warunkach. Pojawił się tu również tryb nocny, jednak nie potrafi dać takich rezultatów, jak analogiczne tryby w smartfonach Huawei'a.

Muszę też wspomnieć o obecności funkcji "48 M", która wymusza wykonanie zdjęcia w pełnej rozdzielczości 48 Mpix. W nocy tryb ten jest raczej bezużyteczny, przede wszystkim z powodu sporych szumów. W dobrym świetle może przydać się do osiągnięcia kilkukrotnego niemal bezstratnego zoomu cyfrowego.

Po przybliżeniu możemy uzyskać zdjęcie podobne do tych, które robi aparat z teleobiektywem (x2). Jest więc gorsze od standardowej fotografii z aparatu głównego, ale jak najbardziej użyteczne.

Zdjęcie wykonane smartfonem Xiaomi Mi 9Zdjęcie wykonane smartfonem Xiaomi Mi 9 fot. BP

Łapałem się już na tym przy okazji testów Samsunga Galaxy S10 Plus. Tu spostrzeżenia mam podobne. Wyjątkowo często zdarzało mi się korzystać z obiektywu z bardzo szerokim polem widzenia. Głównie dlatego, że pozwala ująć w kadrze znacznie więcej bez odsuwania się od obiektu. Zdjęcia z niego mają oczywiście gorszą jakość i wprowadzają znaczne zniekształcenia beczkowe na brzegach kadru, jednak i tak aparat ten był bardzo przydatny w fotografii krajobrazowej i ulicznej.

W wielu przypadkach nieskorygowana dystorsja była nawet zaletą, bo pozwalała uchwycić ciekawe efekty na zdjęciach. Przykładowe zdjęcia z tego aparatu możecie zobaczyć poniżej:

Zdjęcie wykonane smartfonem Xiaomi Mi 9Zdjęcie wykonane smartfonem Xiaomi Mi 9 fot. BP

Zdjęcie wykonane smartfonem Xiaomi Mi 9Zdjęcie wykonane smartfonem Xiaomi Mi 9 fot. BP

Więcej zdjęć wykonanych testowanym urządzeniem możecie zobaczyć klikając w zdjęcie tytułowe.

Czytnik linii papilarnych

Xiaomi Mi 9 to nie pierwszy smartfon, który dostał czytnik linii papilarnych zatopiony pod powierzchnią ekranu. Taki sensor pojawił się w Xiaomi Mi 8 Explorer Edition. Tę edycję również miałem okazję testować i mam wrażenie, że Xiaomi włożyło trochę pracy w udoskonalenie czytnika palców.

W Xiaomi Mi 9 pracuje on znacznie szybciej i jest bardziej dokładny. Rzadziej się też myli nie rozpoznając mojego palca, choć oczywiście takie sytuacje wciąż się zdarzają. W zdecydowanej większości przypadków przykładając palec poprawnie Mi 9 nie ma problemu z jego rozpoznaniem.

Problemy zdarzają się, gdy w czytnik nie trafię (o co nietrudno), przyłożę palec pod nieco większym kątem lub mam wilgotne palce. Raz na jakiś czas (przy zablokowanym ekranie) czytnik potrafił "zawiesić się" na kilka sekund. Nie było to częste, ale bardzo irytujące.

Xiaomi Mi 9Xiaomi Mi 9 fot. BP

Akumulator i czas pracy

Bateria ma z kolei pojemność 3300 mAh, a więc niewiele. Szczególnie, gdy mówimy o smartfonie z ekranem o przekątnej prawie 6,4 cala. Z tego powodu miałem spore obawy co do czasu pracy na jednym ładowaniu.

Na szczęście najgorszy scenariusz się nie spełnił. Xiaomi Mi 9 faktycznie nie jest najdłużej działającym flagowcem na rynku, ale nie tak źle, jak początkowo podejrzewałem. Przy standardowej pracy smartfon wytrzymuje pełny lub niemal pełny dzień na jednym ładowaniu.

Niestety wystarczy nieco aktywniej wykorzystać aparat i procesor, aby smartfon poprosił o podłączenie do gniazdka wczesnym wieczorem. Najczęściej jednak ładując telefon pod koniec dnia po 24 godzinach miałem jeszcze ok. 20-30 proc.

Xiaomi Mi 9 muszę na plus zaliczyć wsparcie dla ładowania indukcyjnego, czego bardzo brakowało mi w poprzedniku. Ze wszystkich "flagowych" funkcji brakuje tu już tylko wodoszczelnej obudowy.

Xiaomi Mi 9Xiaomi Mi 9 fot. BP

Podsumowanie

Czy warto więc kupić Xiaomi Mi 9? Smartfon ten jest dziś chyba najlepiej wycenionym flagowcem na rynku, ma bardzo mocną specyfikację, która spełni oczekiwania najbardziej wymagających użytkowników. Ma też oczywiście NFC, obsługuje ładowanie indukcyjne i jest wyposażony w ekran AMOLED.

No i nie zapominajmy, że Mi 9 to dziś jeden z najlepszych smartfonów pod kątem jakości zdjęć. W rankingu DxOMark jest szósty, tuż za słuchawkami dwóch producentów - Huawei'a i Samsunga. Wisienką na torcie jest skaner linii papilarnych ukryty pod ekranem. Trochę ulepszony, choć wciąż nieidealny. Minusem jest z kolei brak wodoszczelności.

Wracając więc do pytania - uważam, że Xiaomi Mi 9 jest wart absolutnie każdej z 1899 złotówek. Właśnie tyle wynosi cena wersji z 64 GB pamięci wewnętrznej. Za dwukrotnie większą przestrzeń na dane zapłacić trzeba jedynie o 100 zł więcej. Przed zakupem polecam jednak zapoznać się z nakładką stosowaną przez Xiaomi, bo jestem pewien, że nie każdemu przypadnie do gustu.

Osoby mające nieco większy budżet mogą dopłacić do wspomnianego Samsunga Galaxy S10 lub Huawei'a P30 Pro. Nie ma się co oszukiwać - to dziś lepsze smartfony od propozycji Xiaomi. Przy okazji jednak niemal dwukrotnie droższe. Bardziej oszczędni użytkownicy mogą jeszcze zainteresować się o kilka stówek tańszym Xiaomi Mi 9 SE.

Jedną z organizacji, która działa na rzecz zapobiegania plastikowej epidemii jest Greenpeace. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>

embed
Więcej o: