Hulajnogi elektryczne w ciągu kilku miesięcy zalały niemal wszystkie największe miasta Europy. Transportowa rewolucja dotarła również do Francji, gdzie do tej pory na pojazdach tego typu można było poruszać się po chodnikach.
Jednak wszechobecne hulajnogi mocno zdenerwowały Francuzów. Głównie dlatego, że zalały chodniki w miastach, a co jakiś czas dochodzi do niebezpiecznych wypadków z ich udziałem. Szasuje się, że w Paryżu w ciągu kilku miesięcy znalazło się aż 15 tysięcy elektrycznych pojazdów na minuty, a do końca roku może ich być aż 40 tysięcy. Podczas pobytu w Paryżu z takiej okazji skorzystał szef Rady Europejskiej Donald Tusk.
Donald Tusk jeździ po Paryżu hulajnogą Donald Tusk / Instagram
Teraz francuskie ministerstwo infrastruktury ogłosiło, że skończyło już prace nad nowymi przepisami drogowymi, które uregulują ruch hulajnóg elektrycznych. Prawo ma wejść we wrześniu tego roku, a za jego złamanie będzie groził mandat w wysokości 135 euro.
Zgodnie z zapisami od września hulajnogi elektryczne staną się pojazdami i będą mogły poruszać się na podobnej zasadzie jak rowery. Zakazana będzie zatem jazda po chodnikach, a dozwolona wyłącznie po ścieżkach rowerowych i jezdniach z ograniczeniem do 50 km/h.
Co więcej, osoby korzystające z hulajnóg będą musiały jeździć na nich pojedynczo i nie będą mogły korzystać ze słuchawek podczas jazdy. Każda hulajnoga będzie musiała mieć sprawne oświetlenie przednie i tylne oraz dzwonek. Jazda hulajnogą elektryczną przez dzieci do ósmego roku życia będzie zakazana. Nastolatkowie w wieku 8-12 lat będą mieli obowiązek jazdy w kasku.
Podobne przepisy na własną rękę wprowadził wcześniej Paryż. Od września będą obowiązywać w całej Francji.
Porównanie - hulajnoga Xiaomi i Hive fot. BP
Niestety jeszcze nie wszystkie kraje uporały się z wprowadzeniem odpowiednich regulacji dla hulajnóg elektrycznych. Świetnym przykładem jest Polska, gdzie za jazdę hulajnogą elektryczną po ścieżce rowerowej grozi od 20 do 500 zł mandatu.
Zgodnie z zapisami ustawy Prawo o ruchu drogowym z 1997 roku droga rowerowa służy wyłącznie do użytku rowerzystów. Osoba korzystająca z małego urządzenia zasilanego silnikiem elektrycznym nie została uwzględniona w przepisach, dlatego jest traktowano jako... pieszy. I jego prędkość nie ma tu znaczenia.
Przestarzałe prawo nie zabrania z korzystania z hulajnogi pod wpływem alkoholu lub rozmawiania przez telefon podczas jazdy. Można też przejeżdżać przez przejścia dla pieszych, a w strefie zamieszkania hulajnogista ma pierwszeństwo na całej powierzchni drogi. Nie ma też ograniczenia prędkości na chodniku.
Ministerstwo Infrastruktury od trzech lat pracowało nad wprowadzeniem pojęcia "urządzenie transportu osobistego", które regulowałoby używanie hulajnóg elektrycznych. Wedle tych przepisów użytkowników pojazdów elektrycznych obowiązywałyby takie same przepisy jak rowerzystów.
Prace dotyczące wprowadzenia urządzeń transportu osobistego do ustawy zostały jednak porzucone, ponieważ takie przepisy nie zmieściły się w zakresie "wdrożenia do krajowego porządku prawnego postanowień dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/45/UE". Mają zostać wprowadzone w ramach osobnej nowelizacji ale na razie nie wiemy jeszcze, kiedy.
Polska to niejedyny kraj, w którym obowiązują przestarzałe, nieprzystające do dzisiejszych realiów przepisy. Problem hulajnóg elektrycznych ma dziś wiele krajów w Europie i jak na razie poszczególne rządy nieszczególnie palą się do wprowadzenia regulacji.
Dlatego najczęściej odpowiednie przepisy wprowadzają dotknięte problemem hulajnóg miasta. Jednym z lepszych przykładów rozwiązania problemu jest Barcelona. W stolicy Katalonii wszystkie jednoślady napędzane siłą mięśni lub energią elektryczną są podzielone na cztery kategorie - A, B, C1 i C2.
Przepisy regulujące korzystanie z urządzeń transportu osobistego w Barcelonie fot. Rada Miejska Barcelony
Hulajnogi elektryczne są zaliczane do dwóch pierwszych grup (przydział zależy od kilku czynników, m.in. wymiarów i wagi). Zarówno urządzenia kategorii A, jak i B mają prawo poruszania się po drogach rowerowych wydzielonych z chodników, drogach rowerowych wydzielonych z jezdni, przestrzeniach wspólnych dla pieszych i rowerzystów oraz parków (droga musi mieć minimum półtora metra szerokości). W ostatnim przypadku nie mogą przekraczać prędkości 10 km/h.
Jeśli ścieżka rowerowa jest niedostępna, użytkownicy urządzeń kategorii B mogą poruszać się po ulicach z ograniczeniem prędkości do 30 km/h. Na hulajnogach kategorii A można z w tych miejscach rozpędzać się maksymalnie do 20 km/h.
Hulajnogi muszą być wyposażone w oświetlenie oraz dzwonek, ale nie muszą być ubezpieczone. Dodatkowo kierowcy urządzeń kategorii B mają obowiązek jeżdżenia w kasku. Za niestosowanie się do przepisów służby mogą nałożyć mandat w wysokości od 100 do 500 euro.
Przepisy podobne do barcelońskich przyjął niedawno Madryt. Oczywiście niektóre miasta w innych krajach również wprowadziły swoje przepisy regulujące jazdę na hulajnogach i innych pojazdach elektrycznych. We wszystkich miejscach przepisy mają sprawić, aby piesi poczuli się bezpieczniej na chodniku, a hulajnogiści mogli wygodnie przemieszać się po drogach dla rowerów.
Belgia rozważa właśnie wprowadzenie zmian w przepisach, dzięki czemu hulajnogi byłyby traktowane tak samo jak rowery elektryczne i mogły poruszać się po drogach dla rowerów z prędkością do 25 km/h. Nad odpowiednimi regulacjami pracują też m.in. władze Berlina, ale podobnych miast jest więcej.
W niektórych państwach, podobnie jak w Polsce, hulajnogi wciąż nie są w żaden sposób uregulowane. Dla przykładu w Wielkiej Brytanii urządzeniami transportu osobistego wolno poruszać się wyłącznie na terenach prywatnych, za zgodą właściciela gruntu. Jazda po ulicy grozi mandatem w wysokości 300 funtów i sześć punktów karnych z tytułu korzystania z pojazdu silnikowego bez ubezpieczenia.
Czytaj też: Lime płaci za ładowanie hulajnóg elektrycznych. Policzyliśmy, czy da się na tym zarobić