Jak twierdzą naukowcy, na powierzchni naszej gwiazdy znajdują się obecnie "koronalne dziury" pola magnetycznego, które umożliwiają nagłe wyrzuty silnie naładowanych cząstek w przestrzeń międzyplanetarną. Trzy z nich mają osiągnąć orbitę Ziemi i trafić w okolicę naszej planety.
Zderzenia cząstek pochodzących z korony słonecznej z ziemską magnosferą spowodują nagłe zmiany w polu magnetycznym naszej planety, co nazywamy burzą magnetyczną lub burzą słoneczną.
Naukowcy przewidują, że pierwszy strumień wyrzuconej przez Słońce masy dotrze do nas na przełomie ostatniego dnia lipca i pierwszego dnia sierpnia. Kolejne dwa, w krótkich odstępach czasu, mają zderzyć się z magnosferą Ziemi 4 sierpnia.
Burza magnetyczna wywoływana jest przez koronalny wyrzut masy Słońca fot. NASA
Możliwe, że burzę magnetyczną będziemy mogli zaobserwować samodzielnie. Mieszkańcy w szczególności półkuli północnej (która jest obecnie skierowana w stronę Słońca) będą mogli obserwować zorzę polarną bardziej intensywną niż zazwyczaj.
Zorza powinna może być widoczna z północnych krańców Europy, Ameryki i Azji (oczywiście z rejonów, gdzie dzień polarny już się skończył i jest dostatecznie ciemno). O ile burza będzie wystarczająco silna, zjawisko będzie można zobaczyć nawet z "polskich" szerokości geograficznych.
Aurora borealis, zorza polarna, norwegia, islandia, kanada Fot. Shutterstock
Czytaj też: Naukowcy zaobserwowali "plazmowe tsunami" na Słońcu. To koniec 11-letniego cyklu
Niestety nagłe uderzenie burzy słonecznej może również spowodować negatywne skutki. Wystarczające silne burze są w stanie zakłócić działanie sprzętu elektronicznego, a nawet zupełnie go zniszczyć. Poza tym mogą wpłynąć negatywnie na komunikację radiową, zakłócić odbiór radia i telewizji, lub systemów satelitarnych (np. GPS, Galileo). W skrajnych przypadkach burze magnetyczne mogą znacząco zwiększyć napięcie w liniach przesyłowych energii elektrycznej niszcząc transformatory i pozbawiając miliony ludzi dostępu do prądu.
Największa odnotowana burza magnetyczne miała miejsce we wrześniu 1859 roku. Do Ziemi dotarł (po zaledwie 18 godzinach) koronalny wyrzut masy słonecznej powodując ogromne zmiany pola magnetycznego Ziemi.
Jednym z negatywnych skutków był nagły skok napięcia elektrycznego w liniach telegraficznych w Ameryce i Europie uniemożliwiający łączność i powodujący m.in. zapalenie papieru w telegrafach. Burza był tak silna, że niezwykle jasne zorze polarne można było obserwować nie tylko na biegunach, ale nawet na szerokościach geograficznych Meksyku i Hawajów. Uważa się, że dziś podobnie silne zjawisko mogłoby spowodować globalną katastrofę.
Czytaj też: Zdaniem naukowców jądro Ziemi przecieka do zewnętrznych warstw planety. Zaskakujące odkrycie