Podczas obserwacji komety w kosmosie zauważono, że emituje ona cyjan, który jest nieorganicznym związkiem chemicznym z grupy pseuodohalogenów, składającym się z węgla oraz azotu. Obecność trującego gazu udało się odkryć z użyciem Teleskopu Williama Herschela umieszczonego na Wyspach Kanaryjskich.
Wyniki swoich obserwacji naukowcy opublikowali w “Astrophysical Journal Letters”, skąd dowiadujemy się, że obserwacja komety jest utrudniona, ze względu na bliskość Słońca, przez co obiekt jest słabo widoczny. Informacje o cyjanie zostały zebrane 20 września. Gaz ulatnia się z komety, ponieważ jest ona ogrzewana przez naszą gwiazdę.
Odkrycie trującego gazu prowadzi do wniosków, że kometa pochodzi z układu gwiezdnego podobnego do naszego, ponieważ cyjan jest często rejestrowany w kometach z Układu Słonecznego. Naukowcy liczą też, że kometa zacznie wydzielać inne substancje, w miarę zbliżania do Słońca. Astronomowie mają nadzieję, że będą to gazy nieznane w naszej części kosmosu.
Nie powinniśmy się też martwić, że trujący gaz z ogona komety trafi do naszej atmosfery. Coś takiego miało miejsce w 1910 roku jak podaje portal Universe Today, gdy kometa Halleya minęła Ziemię, a jej ogon zostawił na 6 godzin ślad w naszej atmosferze. Trajektoria 2I/Borysow wskazuje, że 8 grudnia 2019 roku minie ona orbitę Marsa i będzie to jej najbliższa odległość od Słońca (dwukrotność odległości między Ziemią a Słońcem), a wiec nie stworzy ona zagrożenia dla ludzi.
Choć może to zaskakiwać, to dopiero druga kometa pochodząca z innego układu gwiezdnego niż nasz, jaką zaobserwowaliśmy. Pierwszą była Omuamua, charakteryzująca się nietypowym, podłużnym kształtem. Z tego powodu odkryta w 2017 roku kometa przez niektórych została uznana, za statek kosmiczny, co naukowcy szybko zdementowali.