Armia USA korzysta z aplikacji TikTok, by rekrutować żołnierzy. Politycy krytykują. "Powiązania z Chinami"

W USA nie milknie dyskusja dotycząca aplikacji TikTok i jej potencjalnych powiązań z chińskim rządem. Oliwy do ognia dorzuciła amerykańska armia, która postanowiła skorzystać z budzącego kontrowersje narzędzia, aby rekrutować nowych żołnierzy.
Zobacz wideo

W ostatnim czasie amerykańska armia ma problemy ze ściągnięciem nowych rekrutów. Z danych, na które powołuje się serwis Military.com wynika, że w 2018 roku, po raz pierwszy od 13 lat, U.S. Army nie osiągnęła swojego celu, rekrutując o ponad 6 tys. mniej żołnierzy, niż pierwotnie zakładano.

Nie dziwi więc fakt, że wojskowi szukają nowych sposobów na zainteresowanie młodych Amerykanów służbą w najpotężniejszej armii na świecie. W tym celu U.S. Army sięga po media społecznościowe. Wojsko reklamuje się dziś m.in. na Facebooku, Instagramie, a także w bijącej rekordy popularności aplikacji TikTok, gdzie żołnierze umieszczają krótkie nagrania wideo.

Armia szuka żołnierzy na TikToku. Senator krytykuje

Decyzja o wykorzystaniu TikToka do rekrutacji spotkała się z ostrą krytyką ze strony senatora Chucka Schumera. Lider mniejszości senackiej wystosował list do sekretarza U.S. Army Ryana McCarthy'ego, w którym zwraca uwagę na ryzyko związane używaniem tej aplikacji przez wojsko. TikTok, który w 2018 r. był najpopularniejszą aplikcją w USA, należy do chińskiej firmy ByteDance.

Chociaż zdaję sobie sprawę z faktu, że armia musi zmieniać swoje techniki rekrutacji, aby przyciągnąć młodych Amerykanów do służby, to wzywam was do oceny potencjalnego ryzyka dla bezpieczeństwa narodowego stwarzanego przez chińskie firmy technologiczne, zanim zdecydujecie się skorzystać z niektórych platform

- napisał Schumer w liście, do którego jako pierwszy dotarł serwis BuzzFeed News.

TikTok na cenzurowanym

TikTok od pewnego czasu znajduje się pod lupą polityków. Na początku listopada Komitet Inwestycji Zagranicznych Stanów Zjednoczonych, agencja rządowa nadzorująca inwestycje zagraniczne w amerykańskie firmy, wszczął śledztwo w sprawie właściciela TikToka, firmy ByteDane. Chodzi o potencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa USA, a także o oskarżenia dotyczące cenzury.

Sam Chuck Schumer wraz z republikańskim senatorem Tomem Cottonem jeszcze w październiku wystosował list do Dyrektora Wywiadu Narodowego Josepha Maguire'a. Politycy zwracają uwagę na kontrowersyjne zapisy w regulaminie TikToka, która pozwalają Chińczykom gromadzić dane na temat lokalizacji, adresu IP oraz innych prywatnych danych użytkowników aplikacji. Ich zdaniem istnieje ryzyko, że ByteDance mógłby przekazywać takie dane chińskiemu wywiadowi.

ByteDance odpiera zarzuty. Na stronie TikToka pojawiło się oświadczenie, w którym firma odcina się od jakichkolwiek powiązań z chińskimi służbami. ByteDance podkreśla, że dane na temat użytkowników są przechowywane w USA, a kopie zapasowe znajdują się w Singapurze.

Nie znajdujemy się pod wpływem żadnego obcego rządu, w tym rządu chińskiego. TikTok nie prowadzi działalnośći w w Chinach i nie mamy zamiaru robić tego w przyszłości

- czytamy w oświadczeniu.

Jak donosi serwis "The Verge", w ubiegłym tygodniu senator Josh Hawley zorganizował senackie przesłuchanie dotyczące potencjalnych powiązań TikToka z chińskim rządem. Żaden z przedstawicieli ByteDance nie pojawił się jednak na spotkaniu.

"Doceniamy zaproszenie senatora Hawleya. Niestety w tak krótkim czasie nie byliśmy w stanie oddelegować świadka, który mógłby przyczynić się do merytorycznej dyskusji" - tłumaczył nieobecność firmy na spotkaniu rzecznik TikToka.

Więcej o: