Marcin "Jankos" Jankowski*: Oglądałem kolegów, którzy jeździli do Stanów, aby uczestniczyć w turniejach LOL-a. Bardzo mi to imponowało. Wówczas pojawiły się pierwsze marzenia, aby spróbować swoich sił w tej grze. W 2013 roku sam zacząłem brać udział w turniejach – początkowo amatorskich. Później pojawiły się pierwsze sukcesy…
LOL, czyli "League of Legends". To popularna gra sieciowa z elementami strategii. Rywalizują w niej dwie pięcioosobowe drużyny, a głównym celem jest zniszczenie Nexusa, czyli głównej bazy przeciwnika. Mapa podzielona jest na linie. Pomiędzy nimi znajduje się natomiast dżungla. W czasie rozgrywki zdobywamy punkty doświadczenia, które pozwalają nam ulepszyć postać oraz złoto, dzięki któremu możemy kupić lepsze uzbrojenie. Poszczególne postacie różnią się od siebie specyfiką i mają różne zadania. Ja gram na pozycji dżunglera.
To dość specyficzna rola w zespole. Jako dżungler gram pomiędzy liniami we wspomnianej dżungli, a moim głównym zadaniem jest pomaganie innym członkom drużyny w walce z wrogami. Rywalizuję też z dżunglerem z drużyny przeciwnej. Dżungler jest szczególnie istotny w początkowej fazie rozgrywki, gdyż jako jedyny może w tym czasie bardziej swobodnie poruszać po mapie. Moim celem jest zdobycie przewagi w pierwszych 15-20 minutach gry.
Rzeczywiście, to był dla nas niezwykle udany rok, choć nie ukrywam, że porażka 0:3 z chińską drużyną FunPlus Phoenix w finale mistrzostw świata była dla mnie bolesna. Liczyliśmy na zdecydowanie więcej.
Marcin 'Jankos' Jankoswski fot. materiały prasowe
W "League of Legends" gram już od 7 lat. Nie czuję już tej presji, którą być może odczuwają młodsi zawodnicy. Skupiam się na moim zadaniu. Oczywiście przed meczem w wielkim turnieju zawsze pojawia się pewien stres. To wszystko mija jednak, gdy tylko wejdę do gry. Wówczas liczy się tylko zwycięstwo.
Taki. Była to chwila, gdy musiałem wybrać pomiędzy LOL-em a szkołą. W 2013 roku wraz z moją drużyną pojechałem do Kolonii, aby wziąć udział w kwalifikacjach do europejskiej Ligi Mistrzów. Udało się. Wówczas stanąłem przed dylematem: zostać profesjonalnym graczem, rzucić szkołę i przeprowadzić się do Kolonii i zarabiać tam pieniądze lub zostać w szkole i być może spróbować swoich sił w e-sporcie dopiero po jej ukończeniu. Wybrałem "League of Legends".
Mama początkowo była temu przeciwna. Wolała, abym skupił się na edukacji. Tata i siostra bardziej rozumieli moją decyzję. Wiedzieli, że lubię to, co robię. I że jestem w tym dobry. Po dłuższej naradzie zapadła decyzja: Jadę do Kolonii.
Zazwyczaj rozgrywamy dwa oficjalne mecze w tygodniu – w piątek i w sobotę. Odbywają się one w studiu w Berlinie i są transmitowane. Niedziela jest dla zawodnika dniem wolnym, a trenujemy od poniedziałku do czwartku.
Wstajemy około 10 i idziemy na siłownię. Po siłowni wracamy do domu, aby coś zjeść. W naszym gaming housie (domu, w którym mieszkają gracze – red.) mamy prywatnego kucharza, który przygotowuje nam posiłki. Następnie rozgrzewamy się przed treningiem. Około godziny 14 rozpoczynamy trening, który potrafi trwać 5-6 godzin. Około godziny 20 jemy kolejny wspólny posiłek, po którym teoretycznie mamy czas wolny.
Marcin 'Jankos' Jankowski Riot Games
Bardzo często poświęcamy ten czas na dalszy trening. Szczególnie wtedy, gdy przygotowujemy się do ważnego turnieju. Jeśli nie trenujemy, to wychodzimy wspólnie do kina czy do restauracji. Odpoczynek również jest ważny, bo nasz sezon jest bardzo długi. Trwa przez 9, 10, a czasami nawet 11 miesięcy.
Tak. Na mieszkanie w gaming housie decyduje się wiele profesjonalnych drużyn. To zdecydowanie wszystko ułatwia. Możemy przez cały czas rozmawiać o grze i naszej strategii. Nie tracimy czasu na dojazdy. Jedyne osoby, które mieszkają oddzielnie to nasz trener oraz manager. Wynika to głównie z faktu, że są od nas nieco starsi i potrzebują zapewne nieco więcej prywatności. Oczywiście każdy z zawodników mógłby mieszkać oddzielnie. Nikt nikogo do niczego nie zmusza. Wielu z nas stać już na kupno mieszkania w Berlinie. Póki co, wolimy jednak gaming house, który pozwala nam w całości skupić się na treningu.
Zazwyczaj wyjeżdżamy wtedy na zgrupowania do Korei Południowej. Tam możemy rozgrywać sparingi z najlepszymi drużynami na świecie, czyli przede wszystkim z rywalami z samej Korei, Chin oraz ze Stanów Zjednoczonych.
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Poziom gry indywidualnej jest oczywiście bardzo ważny. Każdy z nas musi znać na pamięć wszystkie mechaniki, które rządzą grą. Musimy umieć korzystać z naszych umiejętności. Wiedzieć, jak poruszać się po mapie. Przy tak wysokim poziomie rywalizacji czynnikiem, który decyduje o zwycięstwie często jest jednak komunikacja. To niezwykle ważne, aby porozumiewać się ze sobą w sposób precyzyjny. Bez zbędnych słów. Szczególnie, że często liczy się każda sekunda. Musimy panować nad naszymi emocjami.
Tak. Zazwyczaj gracze nie lubią zmieniać klawiatury, myszki czy podkładki, do której się przyzwyczaili. Przestawienie się na inny sprzęt jest niezwykle trudne. Podejrzewam, że gdybyś podmienił moją ulubioną myszkę na inną tuż przed meczem, to grałbym zdecydowanie gorzej niż zazwyczaj.
Marcin 'Jankos' Jankowski Materiały Prasowe
Gdy nie byłem zawodowym graczem, to niemal każdą chwilę spędzałem przed komputerem. W ostatnich latach trochę się to zmieniło. Teraz bardziej cenię sobie czas spędzony z rodziną czy przyjaciółmi.
Ostatni sezon był wyjątkowo długi i wyczerpujący. Trzy dni po jego zakończeniu pojechałem na wakacje, aby odpocząć. Co prawda w czasie tych wakacji odwiedziłem m.in. Las Vegas, gdzie wziąłem udział w jednym z turniejów. Ale była to bardziej "luźna" impreza, w której zwycięstwo nie było kluczowe.
Berlin jest bez wątpienia stolicą "League of Legends". To tu znajduje się oficjalne studio europejskiej ligi LCS (League of Legends Championship Series), gdzie co tydzień rozgrywamy nasze mecze. Mieszkam w Berlinie, bo jest to po prostu wygodniejsze. W innym wypadku musiałbym tracić sporo czasu na dojazdy.
Jeśli chodzi o "League of Legends", to struktura zarobków jest dość spłaszczona. Nie jestem teraz w stanie przytoczyć konkretnych liczb, ale z całą pewnością nawet nieco słabsi gracze mogą liczyć na dobre pieniądze. Ba, czasami potrafią zarabiać więcej od najlepszych, bo grają w bardziej medialnych drużynach, bądź zarabiają dodatkowo na streamingu czy partnerstwach ze sponsorami.
Z tego co się orientuję, to kontrprzykładem może być tu "Counter Strike", gdzie topowe 10-15 drużyn zarabia gigantyczne pieniądze, a im niżej, tym tych pieniędzy jest już znacznie mniej. W "League of Legends" ta globalna gospodarka jest zdecydowanie bardziej zrównoważona.
Na pewno nie podjąłbym decyzji za niego. Mógłbym wytłumaczyć mu, czym jest e-sport i jakie są jego blaski oraz cienie. Mógłbym spróbować wytłumaczyć mu, ile pracy musiałem włożyć, aby znaleźć się tu, gdzie jestem. Oczywiście jeśli miałby talent i potencjał, aby zostać profesjonalnym graczem, to na pewno bym go do tego nie zniechęcał.
Mam wielu przyjaciół, którzy lata temu grali ze mną w "League of Legends" na jednym z amerykańskich serwerów. Siedem lat później wiele z tych osób nadal znajduje się na tym samym poziomie. Nie zrobili żadnych postępów w grze.
Wielu nastolatków wychodzi codziennie na boisko i gra w piłkę, marząc o tym, żeby zostać drugim Robertem Lewandowskim. To piękne marzenie Ale czy sama praca i marzenia wystarczą, aby tego dokonać?
Marcin 'Jankos' Jankowski Materiały Prasowe
14-latek może podjąć decyzję, że rzuca szkołę, aby skupić się na graniu i w przyszłości zostać mistrzem świata w e-sporcie. Może trenować przez 10 godzin dziennie, ale to nie znaczy, że osiągnie swój cel. Talent, pracowitość, szczęście – istnieje mnóstwo czynników, które warunkują ostateczny sukces. Mówię o tym wszystkim z perspektywy starego zawodnika, który zbliża się do emerytury.
Kariery w e-sporcie są bardzo krótkie. Większość najlepszych graczy w "League of Legends" ma 20-21 lat. Jako 24-latek jestem więc weteranem.
Niektórzy rezygnują, bo zmieniają im się priorytety. Chcą mieć więcej prywatności, a w gaming housie trudno na nią liczyć. Długie sezony, ciągłe podróże, wielogodzinne sesje treningowe i stres związany z rywalizacją również mają wpływ na "wypalanie się" graczy.
Kolejny powód dotyczy samej gry. Młodsi zawodnicy łatwiej adaptują się do nowych mechanik w rozgrywce. Weterani mają z tym dużo większy problem.
Tak, chciałbym zostać streamerem i mieć swój kanał na YouTubie. Zresztą, już go mam, ale póki co traktuję to bardziej hobbystycznie. Ostatnio przeszedłem z języka polskiego na angielski, aby zwiększyć potencjalną widownię.
Wiem jedno: chciałbym zostać w e-sporcie. Ta branża cały czas się rozwija. Pojawiają nowe możliwości. Nowe ścieżki kariery. Również dla byłych zawodników. Na pewno nie marzy mi się w tym momencie powrót do szkoły.
Tak. Obiecałem sobie, że w 2020 roku wraz z G2 Esports po raz kolejny zawalczę o mistrzostwo świata. W tym roku było blisko. Teraz chcemy wykonać ostatni krok. Nie zmieniliśmy żadnego zawodnika. Zagramy w tym samym składzie. W przyszłym roku zamierzamy wygrać wszystko to, co jest do wygrania.
*Marcin Jankowski, pseud. "Jankos" (ur. 23 lipca 1995) – polski gracz e-sportowy w grze "League of Legends". Były reprezentant takich zespołów jak H2k Gaming czy Team ROCCAT. Obecnie zawodnik G2 Esports. W 2019 roku ze swoją drużyną zdobył mistrzostwo Europy i wicemistrzostowo świata.