Sprawa, która została nagłośniona przez "Dzień dobry TVN", dotyczyła sporu pomiędzy szwajcarskimi aktywistami działającymi na rzecz praw zwierząt. Została wszczęta przez jednego z działaczy uczestniczącym w konflikcie - Erwina Kesslera po tym, jak hejterskie wpisy dotyczące jego osoby udostępniano w grupach na Facebooku. Mężczyzna był w nich przedstawiany jako neonazista promujący "brunatne i antysemickie tezy".
Szwajcarski sąd federalny współwinnym uznał mężczyznę, który polubił i udostępniał na Facebooku treści zniesławiające Kesslera. Zawyrokował współudział z uwagi na duży zasięg, jaki mogą osiągnąć tego rodzaju wpisy. - Istotą naruszenia dobra osobistego jest dotarcie z informacją zniesławiającą do osób trzecich, bo w momencie, kiedy lajkujemy i podajemy, mamy na to wpływ - wyjaśniał w rozmowie z "DDTVN" dr Maciej Kawecki.
W jednym ze swoich orzeczeń Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że kary za komentarze na portalach są zgodne z prawem i nie naruszają prawa do wolności słowa. Z uwagi na ochronę dobrego imienia i praw innych osób międzynarodowe konwencje praw człowieka pozwalają państwom na ograniczanie pewnych swobód.
Po tragicznych wydarzeniach z Gdańska z 13 stycznia 2019 r., kiedy doszło do śmiertelnego w skutkach ataku na prezydenta Pawła Adamowicza oraz wielu innych przypadkach hejtu w sferze publicznej wraca dyskusja o odpowiedzialności karnej hejterów.
Prawo jest na to gotowe, ale musimy pamiętać o jednej bardzo ważnej rzeczy, tzn. my dzisiaj w Polsce bardzo często w orzecznictwie mamy problem z określeniem, czy treść wpisu narusza dobra osobiste (...), a co dopiero emocja, którą wyrażamy poprzez danie lajka
- mówił Kawecki.