Cyberpunk 2077 był już przesuwany. Prezes CD Projekt zapewniał jednak dopiero co, że tym razem studio "dowiezie" grę na czas i premiera 19 listopada nie jest zagrożona. Okazuje się jednak, że zadanie to nie będzie takie łatwe.
Pracownicy studia CD Projekt RED otrzymali w poniedziałek informację o tym, że w firmie włączają "nadbieg", donosi Bloomberg. Oznacza to, że zatrudnione w studio osoby będą musiały pracować sześć razy w tygodniu. To tzw. zjawisko crunchu, dość powszechne w branży gier. Jak wytłumaczono jednak w mailu, studio nie miało wyboru.
Jak dowiedzieliśmy się od CD Projekt, oficjalnym stanowiskiem firmy są słowa z wpisu Adama Badowskiego na Twitterze.
Badowski pisze, że nadchodzące sześć tygodni to finałowy sprint nad projektem, któremu pracownicy firmy poświęcili sporą część życia i na którym wyjątkowo im zależy. Większość zespołu ma rozumieć te decyzje, szczególnie w obliczu, że gra została wysłana do certyfikacji, co przybliża ją do premiery. Badowski podkreśla, że to jedna z najcięższych decyzji, które musiał podjąć. Dodaje, że pracownicy zostaną opłaceni nie tylko za nadgodziny, ale tak jak w poprzednich latach otrzymają 10 proc. rocznego zysku firmy za bieżący rok, do podziału na cały zespół (analitycy szacują, że zysk spółki wyniesie 2 mld złotych; CD Projekt zatrudniał w czerwcu 1079 osób).
Dyrektor finansowy CD Projekt Piotr Nielubowicz w odpowiedzi na pytania Bloomberga, powiedział, że data premiery Cyberpunk 2077 nie ulegnie zmianie. Studio pracuje nad wyeliminowaniem błędów na "ostatniej prostej", co jest głównym powodem, dla którego poproszono pracowników o dodatkowy dzień pracy w tygodniu.
Po ogłoszeniu informacji akcje CD Projekt spadły o ponad 6 procent i obecnie kosztują 392,80 zł.