Samsung pozostaje jednym z nielicznych producentów telewizorów, który nie ma w swym portfolio ekranów OLED. Firma za bardziej przyszłościową uznaje technologię MicroLED. Zanim ekrany MicroLED trafią do naszych domów, minie jednak kilka lat, dlatego koreański gigant wciąż rozwija serię telewizorów QLED. O tym, czym jest technologia QLED, pisałem na łamach Next.gazeta.pl wielokrotnie. W tym miejscu przypomnę jedynie, że QLED to kolejny etap rozwoju ekranów LCD.
Dzięki zastosowaniu tzw. kropek kwantowych panel QLED świeci światłem niebieskim, które jest bardziej intensywne od światła białego. W rezultacie telewizor oferuje lepszy kontrast i czerń, jak również bardziej nasycone i żywe kolory, niż w przypadku zwykłych matryc LCD.
Q90T to najnowszy przedstawiciel flagowej serii telewizorów Samsunga. W tym roku Koreańczycy postawili na nowości związane z gamingiem. Trudno się dziwić, bo jest to również rok, w którym swoją premierę miały konsole nowej generacji - PlayStation 5 i Xbox Series X.
Pod względem wizualnym 55-calowy Q90T prezentuje się tak, jak na flagowy telewizor Samsunga przystało. Ramki wokół ekranu są smukłe, a sama konstrukcja prosta, minimalistyczna, a przy tym nowoczesna. Telewizor wyposażono w solidną nóżkę, która w odpowiedni sposób go stabilizuje.
Zauważalną zmianą, w stosunku do ubiegłorocznego modelu Q90R, jest rezygnacja z modułu One Connect, w którym ukryte były porty i złącza telewizora. Teraz znajdują się one na tylnym panelu.
Osobiście nigdy nie byłem fanem One Connect, dlatego tęsknić nie będę. Jeśli jednak bardzo zależy wam na tym rozwiązaniu, to rozważcie zakup modelu Q95T, który ów moduł posiada.
Pilot Smart Control nie doczekał się większych zmian. I bardzo dobrze, bo to świetne urządzenie z nietuzinkowym designem. Jedyną zauważalną różnicą jest kolor. W modelu Q90R pilot był srebrny, a w tym roku Samsung postawił na elegancką czerń. To również krok w dobrą stronę.
System Tizen w wersji 5.5 nadal da się lubić. Ba! W moim prywatnym rankingu wygrywa on dziś z WebOS od LG. Nowy Tizen jest jeszcze bardziej minimalistyczny i schludny, a przy tym zachwyca płynnością działania, z czym w poprzednich latach bywało różnie.
Jego centralnym elementem jest panel Smart Hub, który daje nam dostęp do ulubionych aplikacji, źródeł obrazu oraz ustawień. Jeśli chodzi o same aplikacje, to Tizen ma niemal wszystko to, czego potrzebujemy. Jest Netflix, HBO GO, Prime Video, a także Apple TV (obsługa AirPlay 2.0).
Jedyna aplikacja, której na telewizorach Samsunga wciąż mi brakuje, to Canal Plus. To jednak raczej wina dostawcy treści, a nie Koreańczyków, bo aplikacji tej nie znajdziemy również na telewizorach LG z WebOS (nad czym jako posiadacz ekranu LG również bardzo boleję).
Samsung Q90T został wyposażony w 55-calowy ekran 4K UHD z matrycą 120 Hz VA. Producent zastosował tu pełne podświetlenie LED ze strefowym wygaszeniem (Full Array Local Dimming). Technologia ta poprawia kontrast i redukuje niepożądany efekt migotania jasnych obiektów na ciemnym ekranie. Dzięki zastosowaniu odpowiednich algorytmów Samsung uporał się także z białymi napisami w filmach, które - w niektórych scenach - potrafiły mocno "dawać po oczach".
Ekran w Q90T został wyposażony w dwie powłoki. Pierwsza z nich to warstwa antyrefleksyjna, która zabiega odbiciom światła od ekranu. Jest przydatna szczególnie wtedy, gdy - tak jak ja - z urządzenia korzystacie w mocno nasłonecznionym pomieszczeniu.
Jeszcze ciekawiej prezentuje się natomiast druga powłoka, która poszerza kąty widzenia. W tej kwestii matryce VA od lat przegrywały z matrycami IPS i ekranami OLED. Zastosowana przez Samsunga technologia Ultra Viewing Angle znacznie redukuje dystans dzielący te technologie.
Samsung Q90T oferuje wsparcie dla standardów HDR10, HDR 10+ i HLG. Niestety na tej liście - tak jak dotychczas - brakuje standardu Dolby Vision, który znajdziemy m.in. w telewizorach LG. Jest to o tyle problematyczne, że na treści Dolby Vision dość mocno postawił m.in. Netflix.
Bardzo dobrze wypada natomiast skalowanie treści niższej jakości do rozdzielczości 4K, za co odpowiada procesor Quantum 4K. Q90T podobnie, jak inne telewizor z serii, oferuje nam również duże możliwości kalibracyjne - z których zdecydowanie warto skorzystać.
Do dyspozycji oddano cztery tryby obrazu (standardowy, dynamiczny, naturalny oraz film). Przy pierwszym uruchomieniu urządzenia warto rozważyć wyłączenie funkcji "Czysty obraz cyfrowy", gdyż pozbawia ona obraz detali. Warto pochylić się też nad ustawieniami wyrazistości obrazu i zmniejszyć suwak „redukcja drgań”. Pozwoli to zniwelować efekt "opery mydlanej" w filmach.
Jeśli nie chcemy bawić się w kalibrację lub korzystać z pomocy ekspertów, to możemy także zdać się na tryb intelligent mode, który - dzięki wsparciu AI - samodzielnie zdecyduje o parametrach obrazu i dźwięku. Osobiście - mimo wszystko - zachęcam jednak do manualnej kalibracji.
Siłą telewizorów QLED od zawsze była ich uniwersalność. Nie inaczej jest w przypadku modelu Q90T. Telewizor ten mogę z czystym sumieniem polecić kinomanom (bardzo dobry efekt HDR i przydatny tryb Filmmaker Mode), wielbicielom sportu (matryca 120 Hz), jak również graczom.
A jeśli o graczach mowa, to w tym roku Samsung zdecydowanie nie bawił się w półśrodki i wrzucił do swoich flagowych telewizorów QLED mnóstwo funkcji, które - przynajmniej w teorii - mają wycisnąć wszystko to, co najlepsze z konsol nowej generacji od Microsoftu i Sony.
Zacznijmy od kwestii najważniejszej. Q90T dysponuje portem HDMI 2.1., a to jeden z kluczowych parametrów, na który powinniśmy zwrócić uwagę, gdy szukamy ekranu do Xboksa Series X czy PlayStation 5. Bez HDMI 2.1. możemy bowiem zapomnieć o graniu w rozdzielczości 4K/120 FPS przy aktywnym trybie Dynamic HDR.
To jednak nie wszystko. Kolejną technologią, którą otwiera przed nami HDMI 2.1. jest VRR, czyli technologia Variable Refresh Rate, która poprawia synchronizację częstotliwości odświeżania ekranu z liczbą klatek na sekundę (FPS), powodując upłynnienie obrazu.
Przykład: Gdy gramy w Assassin's Creed: Valhalla na Xbox Series X, to w dynamicznych scenach, liczba FPS-ów potrafi spadać grubo poniżej 60 FPS. Powoduje to efekt "rwania obrazu". VRR likwiduje ten problem i - pisząc obrazowo - "uzupełnia" obraz o dodatkowe klatki.
Istnieją dwie "szkoły" VRR - G-Sync od firmy nVidia oraz FreeSync od AMD. Q90T oferuje wsparcie dla tego drugiego rozwiązania. To dość istotne, bo zarówno PlayStation 5, jak również Xbox Series X są wyposażone w procesory graficzne bazujące na architekturze AMD.
Kolejna technologia rodem z konsol nowej generacji, którą wspiera Samsung Q90T, to Automatic Low Latency Mode (ALLM), która obniża input lag do poziomu 10,2 ms w dedykowanym trybie "Gra". Tryb ten uruchamia się automatycznie, gdy Xbox/PS5 jest podłączony do portu HDMI 2.1.
Warto również wspomnieć o nowościach z zakresu audio. W przypadku Q90T Samsung zastosował system czterech głośników rozmieszczonych w różnych miejscach na tylnej obudowie i technologię OTS (Dźwięk Podążający za Obiektem), co daje nam pewną namiastkę dźwięku przestrzennego.
Jeśli dodamy do tego Aktywny Wzmacniacz Głosu (AVA), to otrzymujemy jeden z lepiej grających telewizorów na rynku. Czy jest tak dobrze, że obędziemy się bez dedykowanych głośników bądź soundbara? Nie do końca. Szczególnie jeśli na telewizorze zamierzacie oglądać również koncerty.
Tak, jak wspomniałem wcześniej, Samsung Q90T to uniwersalny ekran, który dobrze sprawdzi się w niemal wszystkich zastosowaniach. Tak, najlepszymi telewizorami do kina domowego pozostają OLEDY od Panasonica i ekrany LG z technologią Dolby Vision. Tak, na rynku są dostępne monitory gamingowe, które lepiej poradzą sobie z obsługą konsol nowej generacji.
Jeśli jednak szukacie "drogi środka", to ekran Samsunga będzie dobrym wyborem. 55-calową wersję Q90T można obecnie kupić za niecałe 5000 zł, co wydaje się bardzo atrakcyjną ceną (na oficjalnej stronie Samsunga ekran wciąż wyceniony jest na 6 499 zł). Powiem więcej - musiałbym się mocno natrudzić, żeby za tę kwotę znaleźć konkurencyjny ekran ze wsparciem dla HDMI 2.1.