Jacek Siadkowski, managing Director w Tech to The Rescue: W czasach pierwszej fali covidowej, kiedy wszyscy byli wystraszeni, że służba zdrowia tego nie udźwignie. Tomek Karwatka, założyciel Divante i kilku innych internetowych projektów, zastanawiał się, jak może pomóc i pomyślał, że on w zasadzie tego nie wie, bo COVID to złożony problem. Natomiast ma ludzi, którzy wiele potrafią i może wspomóc kogoś, kto wie, jak działać w tym obszarze. Więc ogłosił że chętnie przeznaczy czas pracy swoich pracowników na rzecz organizacji pozarządowej która ma dobry pomysł na to, jak można uratować służbę zdrowia. Pomyślał też wtedy: "może nie jestem jedynym który, który się na to zgodzi?". Zrobił więc prostego Excela i wysłał go do swoich znajomych na WhatsAppie.
Po weekendzie spojrzał na tego Excela i okazało się, że było zapisanych tam już trzydzieści parę firm. Wtedy się zorientował, że ma to potencjał i jest dużo ludzi, którzy chcą działać. Zespół Divante pomyślał zatem, że jak tak fajnie poszło, to może spróbują bardziej z tym ruszyć. Stworzyli stronę internetową, zaczęli trochę o tym mówić w mediach, trochę w środowisku swoich znajomych przedsiębiorców czy firm technologicznych. Po takich dwóch dużych kampaniach, w tym jednej na globalnym serwisie, udało się tych firm zgromadzić prawie 200 z całego świata. W tym momencie mamy ich około 220 z 16 krajów świata. To był początek, bo odkryliśmy, że firmy chcą działać i mogą przeznaczyć na to swoje zespoły na zasadzie Pro Bono i Low Bono - poniżej kosztów.
Na początku ta inicjatywa funkcjonowała trochę jak internetowa baza danych. Na stronie były wystawione organizacje, które zgłosiły się, że potrzebują pomocy, były też wystawione firmy, które chciały tej pomocy udzielić. Pomyślałem wtedy, że możemy zaproponować Tomkowi Karwatce, żeby przerobić tę spontaniczną energię firm w stabilną i globalną organizację. Bo było ryzyko, że jak wiele innych inicjatyw antycovidowych zmobilizujemy się na dwa miesiące, a potem to umrze śmiercią naturalną. Udało się do tego przekonać nie tylko Tomka, ale też 10 innych założycieli polskich firm technologicznych. Dołączyli się na początku Netguru, dołączył się zespół beyond.pl, oni oferują infrastrukturę, kilka innych firm oferujących usług - 10clouds, Tooploox, Droids on Roids, Objectivity dołączył się duży polski startup Livechat, producenci gier Reality Games, Ten Square Games czy inwestorzy tacy jak Sebastian Kulczyk. Duży przekrój firm technologicznych, które powiedziały: "Okej, to ma potencjał, my chcemy zmieniać świat przez technologię, to zrzucamy się na budżet i spróbujemy z tego stworzyć organizację".
Tak, a smaczku dodaje mu to, że to wszystko zrodziło się w Polsce. To jest niezwykła inicjatywa polskiego biznesu, pewnej konkretnej branży. Takich współprac na przekór wzajemnej konkurencji mamy na polskim rynku niewiele. Tutaj natomiast wszyscy się zgodzili odsłonić swoje zasoby, swoje kompetencje, żeby wspólnie robić dobre rzeczy. 11 firm, które są na rynku powiedziało "dokładamy się, chcemy być współautorami tego sukcesu", choć nie wiadomo było, czy to się w ogóle uda. Za chwilę będziemy budować tą sieć i ona będzie coraz bardziej międzynarodowa, ale już nie zaprzeczymy temu, że to się wszystko rozpoczęło w Polsce. Myślę, że to jest bardzo ciekawe i bardzo unikalne, że udało nam się tutaj to wszystko zacząć, że to ma szansę wystrzelić i stać się największą taką platforma łącząca firmy IT i organizacje pozarządowe.
Tak, to jest charakterystyczne dla Tech to The Rescue. Bo takich sieci wolontariuszy IT, którzy angażują się po godzinach, na świecie już trochę jest, my z nim współpracujemy. Natomiast Tech to The Rescue, to pierwsza globalna i stabilna inicjatywa, która gromadzi firmy chcące poświęcić się projektowi Pro Bono albo Low Bono.
Tak, to ma kilka zalet. Pierwsza jest taka, że mamy wszystkie kompetencje na pokładzie. Czyli jak robi to firma, to ma i projektantów, i deweloperów, i ludzi którzy zajmują się infrastrukturą, marketingiem, więc mogą dostać taką pełną pomoc. Inna kwestia jest taka, że nasze statystyki i rozmowy z organizacjami pozarządowymi pokazują, że oni się bardzo mocno zniechęcili do projektów z wolontariuszami IT, bo oni czasem nie dowożą, znikają z projektów, zaczynają mieć inne obowiązki. My dbamy o to, żeby firmy, podejmując współpracę z organizacją pozarządową, miały zobowiązania takie, jak w projekcie komercyjnym. Podpisują umowę, ona jest odpowiedzialna, firma ogłasza publicznie, że ten projekt robi, wszyscy na nich patrzą, oczekują, że to będzie dobrze zrobione. Więc to są w pełni profesjonalne projekty informatyczne, tyle że robione dla organizacji pozarządowych z potrzeby serca.
Zaczęliśmy i połączyliśmy 35 projektów technologicznych dla organizacji z 12 krajów. Pomagamy międzynarodowym organizacjom, które zajmują się prawami zwierząt, np. Sinergia Animal International. Oni działają w dziewięciu krajach globalnego południa, w Brazylii, Tajlandii, czy Chile. Z jedną z największych organizacji humanitarnych na świecie rozmawiamy o tym, żeby wdrożyć system, który będzie obsługiwał rocznie 700 tys. ich beneficjentów i będzie pomagał skutecznie zbierać informacje, o tym jak efektywna jest dostarczona pomoc oraz pomagał optymalizować to, kto dostaje wsparcie. Pomagamy też takim organizacjom jak The Lily Project, która w Nikaragui prowadzi dla kobiet z obszarów wiejskich edukację seksualną i pomaga im uchronić się przed rakiem szyjki macicy.
The Lily Project od kilku lat prowadziło mobilne punkty opieki zdrowotnej i edukacyjnej. Jeździli po obszarach wiejskich w Nikaragui i przekazywali wiedzę. Gdy przyszedł COVID okazało się, że nie można już tego robić. Spontanicznie założyli grupę na WhatsAppie i zaczęli edukować przez komunikator. Okazało się, że wiele kobiet, nawet na terenach wiejskich, ma dostęp do telefonu i WhatsAppa. I to się doskonale sprawdziło, udało się zgromadzić ponad dwudziestotysięczną grupę ludzi w aplikacji. Ale komunikacja na WhatsAppie jest nieuporządkowana i ma swoje wady.
Organizacja przyszła więc do nas z pomysłem, żeby stworzyć aplikację mobilną, która będzie pełniła kilka funkcji. Ma to być pierwszy produkt, który będzie miał szansę dotrzeć bezpośrednio do tych kobiet i uświadomić je o tym, jak dbać o swoje zdrowie seksualne. Aplikacja będzie też miała możliwość poruszania w społeczności tematów, które są istotne. Znajdzie się w niej także możliwość umówienia się na badanie screeningowe pod kątem raka szyjki macicy, które zostanie dostarczone w zaplanowanmy harmonogramie w ramach tej mobilnej kliniki.
W tym wypadku, specyficznie, zgłosiła się firma z Pakistanu, której największą motywacją było poczucie, że w ich kraju jest dokładnie ten sam problem z edukacją seksualną i chcieliby mieć taką aplikację na swoim rynku. W związku z tym zaoferowali, że poświęcą pracę siedmioosobowego zespołu przez pół roku za darmo tylko po to, żeby to zbudować, wdrożyć najpierw w Ameryce Łacińskiej, a później w Pakistanie.
To bardzo dużo z jednej strony, bo tak jak wspomniałem, podobna sieć na świecie jeszcze nie istnieje w środowisku IT. Takie inicjatywy mają za to prawnicy. Tam charakter pracy Pro Bono jest kulturowo przyjęty. Chcielibyśmy, żeby coś takiego się zadziało także w świecie informatycznym.
Pragniemy żeby to się stało rynkowym standardem i żeby każda szanująca się firma IT, rozwinięta, kulturowo fajnie zbudowana, miała w standardzie, że przynajmniej jeden projekt w roku robi dla organizacji pozarządowej
Te 35 projektów na pierwszy rok, to jest zatem super wynik. Zakładaliśmy, że te projekty będą wpływały na życie pół miliona ludzi, a w tym momencie się okazuje, że jest szansa wpłynąć na życie 900 tys. osób.
Natomiast z drugiej strony, w związku z tym że mamy te ambitne plany, żeby zmienić cały rynek, to to chcielibyśmy tych projektów przez kolejne trzy lata mieć 3 tys., a nie 30. Więc teraz podwijamy rękawy, bo chcemy żeby nasza sieć stała się prawdziwie międzynarodowa, żebyśmy tych firm z innych krajów mieli co najmniej tyle, co z Polski. A na ten moment z naszego kraju mamy ponad 150 firm.
Bardzo fajny projekt powstał w Polsce. Nazywa się Pacjenci Pacjentom. Odpowiada na bardzo ważny problem. Co roku w Polsce mnóstwo osób dowiaduje się, że jest chronicznie chora, ma chorobę, która będzie im towarzyszyć przez całe życie. Najczęściej wygląda to tak, że ktoś otrzymuje wyniki badań, diagnozę i informację by zgłosić się na kontrole. Wtedy ta osoba dostaje obuchem w głowę i zastanawia się, co ma z tym począć. Zazwyczaj szuka pomocy w internecie, a jak wiemy Google nie bywa w tym wypadku najlepszym doradcą. Fundacja Ludzie i Medycyna, która przyszła do nas po pomoc z tym problemem, wymyśliła, że stworzy aplikację, która pozwoli budować takie pary mentoringowe. Czyli będzie łączyła świeżo zdiagnozowanych z chroniczną chorobą pacjentów, z tymi którzy byli zdiagnozowali lata temu i już nauczyli się z tą chorobą żyć, czyli jak obsługiwać dietę, swoje nawyki, jak z tym wszystkim się odnaleźć, jak zorganizować swoje życie. Te metody były raczej nieznane wcześniej w Polsce, nikt takiego produktu nie zrobił - a badania pokazują, że w przypadku diabetyków posiadanie takiego mentora zwiększa efektywność procesu leczenia nawet o 35 proc.
Tak, dzięki Tech to The Rescue Fundacja nawiązała współpracę ze Skyrise.Tech, które zbudowało aplikację. Od półtora miesiąca jest już dostępna w sklepie Google Play do pobrania. W tym momencie obsługuje kilkanaście popularnych chorób - od chłoniaka, przez cukrzycę, po chroniczne bóle kręgosłupa. Projekt ten miał charakter startupowy. Zespół Fundacji świetnie zna ten problem z merytorycznego punktu widzenia, ale nigdy wcześniej nie stworzył produktu technologicznego. Więc ta aplikacja, którą wypuściliśmy w Polsce, to jest rodzaj takiego prototypu, na razie tylko na Android. Zespół Fundacji ją testuje, zobaczymy, jak to będzie działało, będziemy poprawiać. Założenie jest takie, że jeżeli to w Polsce fajnie wypali, to będziemy wspólnie chcieli to wprowadzać na inne rynki. Mamy już na przykład zainteresowanie od organizacji pozarządowych z Włoch, które chciałyby to wdrożyć u siebie. Wcześniej chcemy jednak zadbać o to, żeby zdobyć masę krytyczną, żeby aplikacja była absolutnie bezpieczna i żebyśmy byli w stanie też w odpowiedni sposób i mądrze kontrolować, jakie tam się pojawiają rady, bo to jest oczywiście ryzyko takiego produktu.
Odpowiedź jest dwojaka. Staramy się tworzyć zespoły, które są wszechstronne, w marketingu też pomagamy. Na przykład Good Food Institute, jednej z topowych organizacji, która pracuje nad tworzeniem alternatyw dla mięsa pochodzącego z uboju, połączyliśmy z firmą, która świadczy usługi SEO. Pomaga ona im być znajdowaną w internecie oraz w docieraniu efektywniej do producentów żywności i instytutów naukowych, które pracują nad takimi produktami. Więc mamy marketingowców, mamy prawników, mamy technologów. Natomiast clue naszej działalności to jest technologia. Staramy się na niej skupiać, bo jest naszym wyróżnikiem. Istnieją już na rynku stowarzyszenia firm marketingowych, które świadczą usługi pro bono dla wybranych organizacji. Nie chcemy być wtórni. Staramy się więc szukać organizacji, w których widzimy już jakiś potencjał marketingowy, żeby te projekty nie ginęły. A jeżeli już pracujemy z takim startupami jak Pacjenci Pacjentom, to staramy się też otaczać ich opieką mentoringową i dostarczać specjalistów z różnych firm, które są w naszej bazie, żeby wspierały w ich w budowaniu strategii marketingowych i efektywnych procesów ich egzekucji.
Na tym będziemy się mocno skupiać. Mamy poczucie, że procesy łączenia, które zbudowaliśmy działają. To jest bardzo ważne, żeby firmy, które wchodzą w projekt doskonale wiedziały, jakie są ryzyka, jaki jest zakres projektu, żeby wiedziały w co się pakują. Staramy się też bardzo uważnie analizować potrzeby organizacji, żeby nie przekazywać do firm projektów, które wydają się mieć mały wpływ na rzeczywistość albo mały potencjał.
Na pewno będziemy też budować produkt cyfrowy, który nam pomoże skalować tę usługę łączenia organizacji i firm. Póki co robimy to w dwuosobowym zespole w sposób dosyć analogowy. Z czasem zbudujemy system, który będzie nas w tym wszystkim wspierał. Ale takie najważniejsze zadania dla nas to właśnie pozyskiwanie setek, być może tysięcy organizacji pozarządowych. Będziemy to robić poprzez budowanie globalnych partnerstw z organizacjami pozarządowymi, które zrzeszają mniejsze organizacje. Takim naszym kluczowym partnerem jest Ashoka, globalna sieć, która gromadzi ponad 4 tys. organizacji, w tym kilku noblistów, czy założyciela Wikipedii. Z nimi budujemy strategiczny alians, który pozwoli nam pozyskiwać organizacyjne z ich sieci. Kluczowe będzie to, ile będziemy w stanie pozyskać firm.
Dokładnie. Co ciekawe, my rozmawiamy z założycielami tych firm, bo jesteśmy ciekawi co ich motywuje, żeby angażować się w takie projekty. Zadajemy to pytanie za każdym razem i w 99 proc. przypadków oni mają problem z odpowiedzią. Bo im to się wydaje oczywiste, że przecież oni to robią z potrzeby serca. Chcą zrobić fajny projekt i oddać światu, to co dostali budując nowoczesną i stabilną firmę. Dopiero gdzieś na piątym-szóstym planie pojawia się marketing, to że możemy zmotywować i zaangażować pracowników i tak dalej. Ale przede wszystkim to jest wielka frajda i wielka zajawka na to, żeby takie rzeczy robić w gronie pracowników, którzy są superkreatywni w tej branży, dla ludzi, którzy mają pomysł na to jak tę technologię można wykorzystać, żeby poprawić świat wokół nas.
I może taka ostatnia rzecz, że gdy myślimy o tym, jak te firmy przekonywać do współpracy z nami, to mamy dla nich porównanie. Firmy mogą w ramach typowych projektów idei Społecznej Odpowiedzialności Biznesu iść i pomalować płot czy ścianę w pobliskiej szkole. A my proponujemy im zrobienie czegoś co zaangażuje podobną liczbę zasobów, ale wpłynie na życie tysięcy czy dziesiątków tysięcy osób. Więc, gdy przychodzimy do firm, to mówimy: "Hej, dołączcie się do nas. Jeżeli macie serducho i chcecie pomagać, to przekazując tą samą ilość czasu pracowników, możecie mieć 100-200 razy większy wpływ na rzeczywistość". Gwarantujemy im, że te organizacje, które dostaną są sprawdzone, profesjonalnie i nie wypiszą się z tego projektu w jego połowie. Dostają taki stempel jakości, że przyłączenie się do nas da gwarancję maksymalizacji wpływu społecznego ich firmy.