Powstała w Wielkiej Brytanii platforma społecznościowa OnlyFans istnieje już od 2016 roku, jednak zyskała sporą popularność szczególnie w czasie pandemii. Portal znacznie różni się od większości popularnych społecznościówek, bo każdy użytkownik musi mieć ukończone 18 lat i musi opłacać subskrypcję w zamian za materiały od twórców.
A ci mają ogromne pole do popisu, bo OnlyFans słynie z bardzo liberalnych zasad. Serwis dopuszcza publikowanie materiałów, które np. na Facebooku czy Instagramie są natychmiast blokowane. Dozwolone są więc treści zawierające m.in. nagość, w tym erotyczne i pornograficzne, co oczywiście szybko zostało wykorzystane przez osoby chcące udostępniać tego typu materiały za określoną opłatą.
Teraz jednak serwis zamierza zmienić swoją politykę o 180 stopni. W nowym regulaminie serwisu - który wejść w życie ma już 1 października - ma znaleźć się zapis zakazujący "publikowania jakichkolwiek treści o charakterze jednoznacznie seksualnym" - donoszą anglojęzyczne media.
OnlyFans w rozmowie z portalem Ars Technica tłumaczy, że zmiany są potrzebne, aby zapewnić "długoterminową stabilność platformy" oraz "utrzymywać inkluzywną społeczność twórców i fanów". Społecznościówka zaznacza, że nie zamierza zakazywać publikowania materiałów zawierających nagość, jednak będą one musiały być zgodne z zapisami nowego regulaminu.
OnlyFans na razie nie zdradza, jakie konkretnie treści będą, a jakie nie będą blokowane. Dodaje jednak, że w najbliższym czasie udostępni więcej szczegółów dotyczących zmian i będzie "aktywnie wspierać i prowadzić" twórców podczas dostosowywania swojej działalności do nowych wytycznych. W praktyce oznacza to jednak najprawdopodobniej koniec z wykorzystywaniem OnlyFans jako platformy z treściami dla dorosłych.
Co ciekawe, w zamyśle twórców OnlyFans wcale nie miał być serwisem z treściami +18, jednak to właśnie materiały erotyczne i pornograficzne zdominowały platformę. I - co ciekawe - to właśnie dzięki nim OnlyFans zyskał sporą popularność i grono oddanych twórców i użytkowników.
Panujące jeszcze do końca września zasady są bardzo liberalne. Serwis dopuszcza nie tylko treści zawierające nagość, ale również "prezentujące czynności seksualne", ale tylko pod warunkiem, że na materiale pojawiają się wyłącznie osoby dorosłe, które wyraziły na to zgodę, a nagranie nie jest prowadzone w miejscu publicznym.
Jak wynika z raportu Axios, OnlyFans spodziewa się w tym roku przychodu netto na poziomie 1,2 mld dolarów, a w przyszłym na poziomie aż 2,5 mld dolarów. Można domyślać się, że po 1 października część twórców odejdzie z platformy, a część pozostałych będzie działać na granicy nowych zasad. Platforma potrafi bowiem przynieść spore pieniądze autorom popularnych kanałów.
Zdaniem Axios, 300 najlepiej zarabiających twórców zgarnia na swojej działalności ponad milion dolarów rocznie, a kolejne 16 tys. osób zarabia na OnlyFans przynajmniej 50 tys. dolarów każdego roku.
Nagła zmiana polityki serwisu to nie przypadek, ale efekt coraz mocniejszych nacisków partnerów bankowych i firm oferujących usługi płatnicze, dzięki którym użytkownicy mogą opłacać subskrypcje w serwisie. Znając zasady panujące w serwisie, nie chcą oni współpracować z platformą.
Kontrowersyjne treści dostępne na platformie - choć pozwalają na uzyskanie świetnych wyników finansowych - bardzo odstraszają potencjalnych partnerów i inwestorów. Ci zwyczajnie nie chcą, by wiązano ich z platformą słynącą z nagości i pornografii. Z podobnego powodu OnlyFans nie ma swojej aplikacji mobilnej w sklepach Google Play i AppStore.
Co ciekawe, wprowadzenie nowego regulaminu to już kolejny krok w kierunku odejścia od treści dla dorosłych. W tym roku OnlyFans udostępniło serwis OFTV zawierający filmy dla kreatywnych (np. porady kulinarne), gdzie nagość jest całkowicie zakazana.
Jak przypomina Ars Technica, w przeszłości na podobny krok zdecydował się serwis Tumblr. Platforma zakazała nagości po zakupie serwisu przez Verizona w 2017 roku za bagatela 4,5 mld dolarów. Dwa lata później Tumblr został sprzedany firmie Automattic za niewielki ułamek swojej wcześniejszej wartości (nieoficjalnie mówi się, że za mniej niż 20 mln dolarów).