Apple od pierwszego iPhone'a nie zamierzało stosować uniwersalnego złącza. Zamiast tego opracowano własne 32-pinowe rozwiązanie, które w 2012 roku zastąpiono technologią Lightning. Wciąż jednak są entuzjaści modyfikacji urządzeń nawet tak zabezpieczonych jak te od Apple.
W październiku internet obiegła przeróbka iPhone'a X, smartfona z 2017 roku, pierwszego z notchem i bez przycisku pod ekranem. Ten rewolucyjny model najwyraźniej był skazany na wyznaczanie trendów, bo Ken Pillonel postanowił wyposażyć urządzenie w port USB C. Urządzenie jest w pełni sprawne, złącze obsługuje zarówno funkcję ładowania, jak i transferu danych. Zadanie nie było łatwe, bo Apple dość skutecznie zabezpiecza swoje technologie i ogranicza możliwość ich modyfikowania. Znamienne dla tego jest to, że to dopiero pierwszy iPhone ze złączem USB C. Pionierzy mają najtrudniej, ale nie jest to zadanie niewykonalne dla innych, dlatego też Pillonel zamieścił wideo instrukcję, jak przerobić urządzenie.
Pillonel postanowił też wystawić iPhone'a z USB C na aukcję na e-bay. Cena rośnie w zawrotnym tempie i osiągnęła już 100 tys. 100 dolarów (stan na 05.11.2021 15:12). Aukcja kończy się dopiero za sześć dni. Cena może więc jeszcze znacząco urosnąć.
Unia Europejska od lat zapowiada unifikację ładowarek w smartfonach. Komisja Europejska przedstawiła propozycję regulacji we wrześniu. KE poinformowała, że z jej inicjatywy ponad 10 lat temu producenci telefonów komórkowych i mobilnych urządzeń elektronicznych dobrowolnie starali się ujednolić ładowarki. Z ponad 30 ładowarek na rynku obecnie są 3, ale problem nie został całkowicie rozwiązany. Gdy w 2018 r. Komisja Europejska próbowała porozumieć się w tej sprawie z Apple, firma argumentowała, że ujednolicenie standardu ładowania "zdusi innowacyjność".
Uznano jednak, że dobrowolne podejście zostanie zastąpione przez regulacje, które wymuszą dostosowanie się przez producentów. By przepisy weszły w życie, muszą zostać zaakceptowane jeszcze przez kraje członkowskie Unii Europejskiej oraz Parlament Europejski, a później jeszcze producenci dostaną czas na dostosowanie. Cała procedura może potrwać od trzech do czterech lat.