Wprowadzenie sieci 5G w Polsce budziło niemałe kontrowersje. Sieć, mimo obaw, nie jest jednak żadnym zagrożeniem dla człowieka, czego dowodem są testy i badania przeprowadzone przez naukowców. Mimo to taka informacja, jak odwołanie lotów w USA z powodu wprowadzenia na lotniskach sieci 5G, mogła wzbudzić niepokój. Okazuje się, że nie miało to nic wspólnego ze zdrowiem pasażerów, a pracą wysokościomierzy.
Spodziewano się większej liczby odwołanych lotów - finalnie przełożono 250 z nich. Wiele firm obawiało się wysłania swoich samolotów do USA po tym, jak Federalna Agencja Lotnictwa (FAA) ostrzegła przewoźników o potencjalnych problemach części samolotów. Niektórzy z nich, jak Emirates, odwołały większość lotów, ale np. Air France działało zgodnie ze zwyczajowym harmonogramem.
Więcej podobnych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Zmniejszenie liczby anulowanych lotów było możliwe dzięki zgodzie operatorów telekomunikacyjni AT&T i Verizon, które wprowadzają technologię 5G na lotniskach. Jak to możliwe, że sieć 5G od kilku lat jest dostępna w Europie i samoloty podróżują bez zakłóceń, a za oceanem doszło do takiej sytuacji? Wszystko przez to, że sygnał sieci w USA jest mocniejszy od tego na Starym Kontynencie.
Amerykanie używają silniejszego sygnału 5G, a sieci AT&T i Verizon wykorzystują do nowej usługi częstotliwości, które są zbliżone do tych używanych przez wysokościomierze radiowe, o czym poinformowała agencja Associated Press. Te urządzenia pomagają w lądowaniu maszyn w warunkach słabej widoczności, a ich praca w związku z prowadzeniem sieci, mogłaby zostać zakłócona.
Agencje rządowe USA i linie lotnicze starają się wypracować długoterminowe rozwiązania. Na razie firmy telekomunikacyjne postanowiły zawiesić uruchamianie sieci 5G wokół niektórych lotnisk. Dodatkowo FAA indywidualnie ocenia możliwości każdego typu samolotu do operowania w pobliżu sieci 5G. Do środy zezwolono na wykonywanie lądowań na lotniskach z 5G maszynom, które łącznie stanowią 62 proc. samolotów pasażerskich w USA.