Nocą ze środy na czwartek Ukraina musiała mierzyć się nie tylko z rosyjską napaścią z ziemi i powietrza, ale również agresją w cyberprzestrzeni. Wiele witryn m.in. rządowych i administracji publicznej nie działało lub wciąż nie działa. Cyberataki były również kierowane w ukraińskie banki, a większość
Jak przyznał minister transformacji cyfrowej Mychajło Fedorow, Ukraina musiała bronić się przed cyberatakami "przez całą noc". Polityk nie przyznał, kto stoi za atakami, jednak nietrudno domyślić się, że był to wstęp do agresji militarnej Rosji, którą rozpoczęto zaledwie kilka godzin później. Możliwe, że cyberataki miały na celu odcięcie mieszkańców Ukrainy od oficjalnych rządowych informacji i utrudnić mniejszemu sąsiadowi komunikację i obronę przed agresorem.
Według doniesień "cyberagresorzy" wykorzystywali przede wszystkim ataki DDoS. Tłumaczymy, czym jest i jak działa taki atak.
DDoS, czyli distributed denial of service to atak polegający na zablokowaniu dostępu do różnych usług informatycznych zwyczajnym użytkownikom. Jest stosunkowo prosty w wykonaniu, choć wymaga wykorzystania znacznych zasobów, czyli sporej liczby komputerów.
Ściślej mówiąc, atak polega na "zalaniu" serwera ofiary ogromną ilością zapytań (np. zmasowanymi próbami otwarcia strony www) pochodzącą z wielu komputerów jednocześnie. Celem jest przekroczenie możliwości serwerów ofiary, co prowadzi w końcu do przerwy w dostępie do usługi osobom trzecim.
Zazwyczaj wykorzystuje się w tym celu tysiące komputerów, które zostały "przejęte" przy użyciu szkodliwego oprogramowania np. w wyniku wcześniejszych ataków hakerskich i włączone do sieci. Często są to urządzenia należące do prywatnych, niczego nieświadomych użytkowników.
Co ważne, atak DDoS jest tym trudniejszy dla agresora, im większe możliwości ma usługa ofiary. Zazwyczaj kończy się po kilku godzinach, gdy liczba zapytań z komputerów atakujących spadnie lub ofiara poradzi sobie ze wzmożonym ruchem.
Warto wspomnieć, że DDoS jest częstym sposobem działania mającym na celu zablokowanie dostępu do stron internetowych również przez "cywilnych" cyberprzestępców. Jest też przez nich często wykorzystywany do szantażowania firm, które w obawie czasem decydują się do zapłaty okupu.
Więcej o ataku militarnym Rosji na Ukrainę przeczytacie na Gazeta.pl