Bruksela nad ujednoliceniem standardu ładowania dla smartfonów zastanawiała się już od dawna. Jak dotąd nie uchwalono jednak przepisów, które zmusiłyby producentów do tego, aby dogadali się w tej sprawie. To jednak wkrótce się zmieni.
We wtorek Parlament Europejski poinformował o zawarciu porozumienia, na mocy którego, począwszy od jesieni 2024, wszystkie smartfony sprzedawane w Unii Europejskiej będą musiały korzystać ze złącza ładowania USB-C. Zawarta umowa musi zostać jeszcze formalnie zatwierdzona i opublikowana w Dzienniku Urzędowym UE.
Te nowe obowiązki doprowadzą do większego ponownego wykorzystania ładowarek i pomogą konsumentom zaoszczędzić do 250 mln euro rocznie na niepotrzebnych zakupach ładowarek. Szacuje się, że wyrzucone i nieużywane ładowarki stanowią około 11 tys. ton e-odpadów rocznie
- czytamy w komunikacie Parlamentu Europejskiego.
Warto zaznaczyć, że obowiązek wyposażenia swoich urządzeń w port USB-C dotyczyć będzie nie tylko producentów smartfonów. Zmiany te dotyczą również: tabletów, aparatów fotograficznych, czytników e-booków, słuchawek, zestawów słuchawkowych, przenośnych konsol do gier, nawigacji, głośników, klawiatur czy myszek. Do tego grona mają również dołączyć laptopy, ale w dalszej przyszłości.
Nowe przepisy mają również ujednolicić standard szybkiego ładowania (w tym bezprzewodowego) urządzeń. Bruksela chce, aby różne sprzęty mogły być ładowane z taką samą szybkością za pomocą tej samej ładowarki. Ten punkt brzmi dziś jednak jak absolutna mrzonka.
Za tym wszystkim podąża jeszcze jedna zmiana - bardzo istotna z punktu widzenia klientów. Po wejściu w życie przepisów do urządzeń sprzedawanych w UE nie będą już dołączane ładowarki. Będziemy więc zmuszeni do korzystania z tych "kostek", które już posiadamy lub do zakupu ładowarki.
Dzisiaj uniwersalna ładowarka stała się w Europie rzeczywistością! Europejscy konsumenci przez długi czas byli sfrustrowani wieloma różnymi ładowarkami gromadzącymi się po zakupie każdego nowego urządzenia. Teraz będą mogli korzystać z jednej ładowarki do wszystkich swoich przenośnych urządzeń elektronicznych
- powiedział Alex Agius Saliba, sprawozdawca Parlamentu Europejskiego, cytowany w komunikacie.
Największym przeciwnikiem ujednolicenia standardu ładowania smartfonów był oczywiście Apple. Choć wielu producentów już dawno dobrowolnie przerzuciło się na USB-C, iPhone'y od lat wciąż korzystają ze złącza Lightning.
Gdy w 2018 r. KE próbowała porozumieć się w tej sprawie z firmą z Cupertino, ta argumentowała, że ujednolicenie standardu ładowania "zdusi innowacyjność". Apple mówiło wtedy również o tonach elektrośmieci, które powstaną na skutek zmuszenia klientów do wymiany swoich ładowarek.
Oczywiście producent iPhone'a nie zająknął się, że głównym powodem jego uporu jest obawa o utratę kontroli nad rynkiem akcesoriów dla urządzeń Apple.
Wydaje się jednak, że tym razem Apple się nie wywinie. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, to brak zmiany standardu ładowania będzie dla amerykańskiej firmy niemal jednoznaczny z (częściowym) wycofaniem się z unijnego rynku, na co nawet taki gigant jak Apple nie może sobie pozwolić.
Sygnały wskazujące na to, że firma "mięknie" w sprawie jednej ładowarki, pojawiają się już od jakiegoś czasu. Wielu branżowych ekspertów prognozuje, że już iPhone 14, który swoją premierę będzie mieć jesienią, zostanie wyposażony w port USB-C.
Warto zauważyć, że w przypadku innych urządzeń Apple takiego problemu z USB-C nie ma. Złącze to już od dawna można znaleźć m.in. w laptopach MacBook czy iPadzie Pro.