W piątek 28 października Elon Musk wreszcie wykupił Twittera. Saga związana z tą transakcją trwa już od wielu miesięcy. Oferta kupna Twittera przez Elona Muska, została zaakceptowana w kwietniu. Opiewała na 44 miliardy dolarów. W maju przedsiębiorca wycofał się z oferty, przekonując, że Twitter nie przekazuje mu informacji o fałszywych kontach na portalu.
W lipcu poinformował o wycofaniu się z zakupu, a Twitter pozwał miliardera. Na początku tego miesiąca Elon Musk potwierdził gotowość zakupu Twittera za pierwotną cenę.
"Ptak został uwolniony" - napisał na Twitterze Elon Musk, tym samym poinformował, że przejął popularny na całym świecie portal z niebieskim ptakiem w logo. W środę pojawił się w siedzibie firmy z ... umywalką, mówiąc "Let that sink in". Zmienił też opis swojego konta na platformie na "Chief Twitt".
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl.
Elon Musk zapowiedział przywrócenie na portalu wolności słowa i swobody wymiany przekonań. Chce też zrobić z Twittera aplikację X do wszystkiego. Miliarder ma walczyć z botami i fałszywymi kontami, zmienić algorytmy czy zredukować etaty.
W zeszłym tygodniu pojawiła się informacja, że Elon Musk przekazał potencjalnym inwestorom, że po przejęciu Twittera zwolni 75 proc. pracowników. W tym tygodniu nieoficjalnie dowiedziano się, że wcale nie planuje grupowych zwolnień w Twitterze. Wciąż jednak oczekuje się, że miliarder zwolni część załogi.
Tak też się stało. Piątek 28 października - pierwszy dzień Elona Muska za sterami Twittera - rozpoczął się od zwolnień na stanowiskach kierowniczych. Amerykańskie media doniosły, że jego pierwszą decyzją było zwolnienie czołowych menażerów - dyrektora generalnego Paraga Agrawala, dyrektora finansowego Neda Segala i dyrektor do spraw prawnych Vijaye Gadde, którzy mieli wprowadzać miliardera w błąd w sprawie liczby fałszywych kont zarejestrowanych na portalu.