Elon Musk nie tylko kupił całego Twittera, ale i od lat jest jednym z najbardziej aktywnych użytkowników platformy. Swoje konto założył w czerwcu 2009 roku. Zaledwie trzy lata po powstaniu platformy, w czasach, gdy Twitter był jeszcze mało znaną społecznościówką, niedostępną zresztą w wielu językach (spolszczona wersja ruszyła w grudniu 2011 roku).
Przez ostatnie 13 lat Musk nie tylko dorabiał się coraz większych pieniędzy, ale i skrupulatnie dbał o swój rozgłos na Twitterze. Do tej pory zdążył opublikować ok. 20 tys. tweetów (to nieco ponad 4 wpisy dziennie), a jego słowa - obserwowane przez miliony ludzi - regularnie wpływają nawet na kursy akcji jego spółek. Zresztą Musk już dawno traktuje Twittera jak biuro prasowe swoich firm. Informuje tam o swoich zamiarach i o planowanych działaniach Tesli, SpaceX i innych przedsiębiorstw, które kontroluje.
Nic zatem dziwnego, że miliarder stale zwiększa swoją popularność na Twitterze. Ostatnie miesiące były dla niego jednak rekordowe. Musk zaczął raptownie zyskiwać nowych obserwujących, od kiedy poinformował o chęci kupna serwisu. Można założyć, że cała wielomiesięczna batalia o przejęcie platformy przysporzyła mu nawet ponad 30 mln nowych fanów. W kwietniu br. miał ok. 82 mln obserwujących (był 8. na liście najpopularniejszych kont).
Obecnie (4 listopada) ma ich aż 113,9 mln. W czwartek (3 listopada) było to jeszcze ok. 113,6 mln osób. Tym samym Elon Musk tylko tej nocy zyskał ok. 300 tys. fanów i wyprzedził Justina Biebera, do tej pory drugą "gwiazdę" Twittera ze 113,8 mln obserwujących.
Ostatni wzrost popularności Muska na Twitterze jest zresztą imponujący. Co tydzień miliarder zyskuje miliony nowych fanów. Od czasu faktycznego przejęcia platformy pod koniec poprzedniego tygodnia, najbogatszy człowiek świata zyskał aż 3,3 mln nowych followersów. W ostatni piątek obserwujących było 110,6 mln.
Obecnie Musk jest zatem na drugim miejscu listy najpopularniejszych kont na Twitterze. Wyprzedza go jedynie Barack Obama. Były prezydent USA nigdy nie krył się, z tym że wie, jak korzystać z mediów społecznościowych i swoją popularność na Twitterze utrzymuje od lat. Obecnie ma 133,4 mln obserwujących (dla porównania Joe Biden ma ich "tylko" 36,2 mln).
Muskowi brakuje zatem do Obamy 19,5 mln nowych fanów. Można pokusić się o wyliczenie, że gdyby utrzymał tempo z ostatnich 7 dni, zostałby nowym "królem" Twittera już za nieco ponad miesiąc - dokładniej w połowie grudnia br. Zakładając oczywiście, że Obama w znaczący sposób nie powiększy w tym czasie swojego twitterowego dorobku.
Na liście dziesięciu najpopularniejszych osób na Twitterze jest tylko jeden prezydent, premier, przedsiębiorca, piłkarz i jedna aktorka. Pozostałe pięć osób to piosenkarki i piosenkarze. Dla przypomnienia, samo podium okupują Barack Obama (133,4 mln), Elon Musk (113,9 mln) i Justin Bieber (113,8 mln).
Według rankingu anglojęzycznej Wikipedii (dane z 3 listopada br.), tuż za podium uplasowała się Katy Perry (108,9 mln), a dalsze miejsca zajmują Rihanna (107 mln), Cristiano Ronaldo (104,3 mln), Taylor Swift (91,5 mln), Lady Gaga (84,9 mln), Narendra Modi (obecny premier Indii - 83,9 mln) i Ellen DeGeneres (amerykańska aktorka, scenarzystka i gwiazda telewizji - 77,2 mln).
W tym gronie znaleźliby się jeszcze Donald Trump (który miał ponad 88 mln obserwujących) i Ariana Grande (ok. 85 mln). Konto byłego prezydenta USA zostało jednak zawieszone w styczniu 2021 roku, a konto amerykańskiej piosenkarki obecnie już nie istnieje.
Więcej o przejęciu Twittera przez Elona Muska piszemy na Gazeta.pl