To nie będzie obszerna recenzja. Wynika to z faktu, że wchodzenie w jakiekolwiek szczegóły fabularne związane z nową odsłoną God of War mogłoby popsuć wam zabawę. W Ragnarok niespodzianka goni bowiem niespodziankę, a 40-50 godzin, które spędzicie w świecie (a raczej światach) wykreowanych przez studio Santa Monica, to prawdziwa jazda bez trzymanki.
[Poniższa recenzja nie zawiera spoilerów fabularnych].
Poprzestanę jedynie na tym, co najważniejsze: W Ragnarok po raz kolejny wcielamy się w tytułowego boga wojny, który wraz ze swym synem Atreusem przemierza krainy mitologii nordyckiej. Warto jednak zaznaczyć, że o ile w pierwszej odsłonie kluczową postacią był Kratos, a osią fabularną jego próba pogodzenia się ze śmiercią żony, o tyle w sequelu na pierwszy plan wysuwa się Atreus.
Atreus, który nie jest już dzieckiem. Syn Kratosa stał się mężczyzną i za wszelką cenę chce odkryć swe prawdziwe przeznaczenie. Czy rzeczywiście jest Lokim? Co łączy go z Tyrem? Jaką rolę Atreus odegra w czasie Ragnaroku i gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla Kratosa? To jedne z wielu pytań, z którymi przyjdzie się nam zmierzyć podczas rozgrywki.
God of War Rangarok fot. Sony
Ragnarok zachwyca oprawą graficzną. Początkowo obawiałem się, że decyzja o wydaniu gry również na konsolę PlayStation 4 negatywnie wpłynie na ten aspekt. Te obawy okazały się bezzasadne.
Modele postaci, tekstury, animacje, cienie, czy szczegółowość otoczenia - wszystko to prezentuje się fenomenalnie. Twórcom udało się stworzyć przepiękny, różnorodny, a przy tym spójny wizualnie świat gry, w którym można się wręcz zatracić.
Warto przy tym dodać, że Ragnarok oferuje aż cztery tryby graficzne. Sami możemy zdecydować o tym, czy zależy nam na teksturach w wyższej rozdzielczości, czy też na większej płynności rozgrywki.
Majestatyczna ścieżka dźwiękowa, za która odpowiada Bear McCreary (Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, Outlander) stanowi znakomite tło dla przygód Kratosa i Atreusa. Nie zawodzi również angielski dubbing (wybitny Christopher Judge!). Ten polski wypada już nieco gorzej. O ile Artur Dziurman w roli Kratosa radzi sobie przyzwoicie, o tyle głos "polskiego" Atreusa nieco mnie irytował.
God of War Rangarok fot. Sony
God of War z 2018 r. zabrał nas w podróż po różnych światach mitologii nordyckiej. Problem w tym, że większość z nich świeciła pustkami. Ragnarok jest pod tym względem kompletnie inną grą. Choć światy Yggdrasillu zdają się teraz nieco mniejsze, to jednak są przy tym bardziej różnorodne, a do tego wypełnione po brzegi zawartością, dzięki czemu eksploracja stała się samą przyjemnością.
Serio, dawno nie grałem w grę, w której miałem ochotę zajrzeć dosłownie do każdej jaskini i pod każdy kamień. Wielokrotnie zdarzyło mi się także przystanąć na chwilę na losowym wzgórzu tylko po to, by podziwiać widoki. Tym mocniej zabolał mnie fakt, że do gry na premierę nie trafił tryb fotograficzny.
W Ragnarok nie zabrakło oczywiście słynnych już zagadek środowiskowych. Ich rozwiązywanie dostarcza mnóstwo frajdy. Pozwalają one również "złapać oddech" po kolejnych wyczerpujących sekwencjach walki, o których więcej za chwilę.
God of War Rangarok fot. Sony
Dbałość o każdy szczegół widać też podczas wykonywania zadań pobocznych. W pierwszej odsłonie były one dość powtarzalne. Miałem wręcz wrażenie, że powstały po to, aby "zapchać" grę dodatkową zawartością. W Ragnarok misje poboczne są rożnorodne i dopełniają główny wątek. Owszem, wciąż zdarzają się zadania typu "przynieś, wynieś, pozamiataj", ale i one mają swoje fabularne uzasadnienie.
Kluczowym elementem każdej odsłony serii God of War jest oczywiście walka i widowiskowe starcia z bossami. I w tym aspekcie studio Santa Monica wywiązało się ze swojego zadania wyśmienicie.
Głównym orężem pozostaje topór Lewiatan, ale już na samym początku otrzymujemy także dostęp do słynnych ze starszych gier z cyklu Ostrzy Chaosu. W poprzedniej odsłonie trafiły one do rąk Kratosa dopiero bliżej końca przygody, co w mojej opinii było błędną decyzją.
W czasie walki musimy w umiejętny sposób rotować naszą bronią. W przypadku niektórych wrogów skuteczniejszy okaże się Lewiatan, z kolei przeciwników odpornych na żywioł lodu lepiej potraktować Ostrzami Chaosu. Zazwyczaj lepiej jednak postawić na kombinację tych dwóch rozwiązań.
W toku rozgrywki możemy rozwijać postać, ulepszać broń, a także odkrywać nowe kombinacje ciosów, dzięki czemu walka staje się jeszcze bardziej widowiskowa. Swoje drzewko rozwoju otrzymał również Atreus, który w Ragnarok stał się kluczową postacią nie tylko z punktu widzenia fabuły, ale i... Nie, nie, nie. Tego wam już nie zdradzę. Obiecałem przecież recenzję bez spoilerów.
God of War Rangarok fot. Sony
Uwagę przykuwa większa różnorodność wrogów. Grając w God of War z 2018 roku miałem wrażenie, że przez 90 proc. czasu walczę z Draugrami. W Ragnarok już w pierwszych 5-6 godzinach rozgrywki natrafiłem na więcej rodzajów przeciwników, niż podczas 40 godzin, które spędziłem z prequelem.
Do dziś pamiętam, jak duże wrażenie zrobiła na mnie pierwsza walka z Baldurem w prologu pierwszej odsłony gry. W tym aspekcie Ragnarok również nie zawodzi. Długich i wyczerpujących walk z bossami jest tu jeszcze więcej, a niemal każde z tych starć zachwyca swoim rozmachem.
W tym miejscu małe zastrzeżenie: God of War Ragnarok jest grą trudną. Walka potrafi dać się nam we znaki już na zwykłym poziomie trudności. Te wyższe wydają się przeznaczone dla masochistów oraz prawdziwych weteranów serii (mówimy tu prawdopodobnie o tej samej grupie graczy).
God of War Rangarok fot. Sony
Czy jest coś, co w God of War Ragnarok mi się nie podoba? Tak, ale są to raczej drobne detale. Wciąż nie mogę przekonać się do menu ekwipunku, które w mojej opinii jest dość chaotyczne, a przy tym mało intuicyjne. Nieco zawodzi również mapa świata, która jest zbyt uproszczona, co momentami utrudnia eksplorację i odkrywanie kolejnych tajemnic gry.
Większa, ciekawsza, piękniejsza i jeszcze bardziej widowiskowa - tak w skrócie można opisać nową odsłonę God Of War. A przecież Ragnarok nie jest następcą jakiegoś przeciętniaka, ale jednej z najlepszych gier poprzedniej generacji konsol.
To chyba najlepszy dowód na to, że mamy do czynienia z dziełem wybitnym. Tytułem, w który po prostu trzeba zagrać. God of War Ragnarok to gra 10/10. I nawet przez jedną chwilę nie zastanawiałem się nad obniżeniem jej końcowej oceny choćby o pół punktu.
Kopię gry do recenzji dostarczył jej wydawca.