Użytkownicy jednak nie uciekają z Twittera? Musk boi się o serwery: Mam nadzieję, że nie spłoną

Bartłomiej Pawlak
Elon Musk entuzjastycznie ocenił pierwsze dni swoich rządów w Twitterze. Twierdzi, że obecna liczba użytkowników jest najwyższa w historii i boi się o serwery. Tymczasem niedawny raport pokazuje, że w pięć dni z Twittera uciekło prawie 900 tys. osób. Kolejne pół miliona kont zostało zablokowanych.
Posłuchaj podcastu Odc. 27: GTA VI w rękach hakera. Jak doszło do jednego z największych wycieków w historii gier wideo?

Elon Musk szybko zaczął korzystać z władzy, którą dało mu przejęcie Twittera. W pierwszych dniach działalności zwolnił ok. polowy pracowników firmy, podwyższył opłatę za usługę Twitter Blue i namieszał z niebieskim znaczkiem zweryfikowanego konta. Wziął się też za blokowanie użytkowników, którzy (specjalnie lub dla żartu) podszywają się pod inne osoby na platformie.

Twitter ponoć nigdy nie był tak popularny. Musk boi się o serwery

Mimo tak wielu zmian, ogromnego chaosu i odwrotu części reklamodawców, Twitter podobno rośnie. Wynika tak m.in. z dokumentu firmy, do którego w poniedziałek dotarł serwis The Verge. Napisano w nim, że od momentu przejęcia platformy przez Muska przyrost faktycznych użytkowników Twittera przyspieszył o 20 proc. To uśrednione dane dla wszystkich rynków, na najważniejszym z nich (amerykańskim) Twitter ma rosnąć jeszcze szybciej.

Ostatni raport wskazuje, że liczba realnych aktywnych użytkowników (mDAU - ang. monetizable daily user) wyniosła 237,8 mln i ma być obecnie najwyższa w historii. W drugim kwartale ich liczba wzrosła o 16,6 proc.

Nocą z poniedziałku na wtorek potwierdził to zresztą sam Elon Musk, choć nie podał żadnych danych na ten temat. "Użycie Twittera jest najwyższe w historii lol" - napisał. Informacja ta najwyraźniej go zdziwiła lub rozśmieszyła, skrót LOL (ang. Laughing Out Loud lub Lot of Laughs) można tłumaczyć jako głośny śmiech lub mnóstwo śmiechu. "Mam tylko nadzieję, że serwery się nie stopią" - dodał kilka minut później.

The Verge dodaje, że może i exodus użytkowników z Twittera jednak nie nadszedł. Zaczęli jednak odchodzić lub zawieszać swoją działalność na kontrolowanej przez Muska platformie główni reklamodawcy oraz sponsorzy, którzy wystraszyli się możliwego wzrostu liczby postów rasistowskich lub zawierających mowę nienawiści. Twitter twierdzi jednak, że ich liczba pozostaje na dawnym poziomie.

W piątek Musk potwierdził, że Twitter odnotował ogromny spadek przychodów, co - jego zdaniem - spowodowane jest "naciskami grup aktywistów na reklamodawców". Dodał, że w kwestii moderacji treści nic się nie zmieniło.

Twitter odnotował ogromny spadek przychodów ze względu na naciski grup aktywistów na reklamodawców, mimo że nic nie zmieniło się w moderowaniu treści i zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby uspokoić aktywistów. Niesamowity bałagan! Próbują zniszczyć wolność słowa w Ameryce

- napisał miliarder.

Z badania wynika, że z Twittera zniknęło ponad milion kont

Jak wynika jednak z badania firmy Bot Sentinel opublikowanego niedawno w czasopiśmie "MIT Technology Review", w pierwszych dniach rządów Muska Twitter odnotował znaczący odpływ użytkowników. Badacze - analizując ponad 3,1 mln kont dziennie - doliczyli się zniknięcia 1,374 mln kont w okresie od 27 października (gdy Twitter został przejęty) do 1 listopada.

Większość, bo 877 tys. kont została usunięta przez użytkowników, ale aż 497 tys. to konta zawieszone przez Twittera. Nie podważa to oczywiście statystyk podawanych przez Twittera (które obejmują inny okres), ale pokazuje, że jednak na Twitterze wcale nie musi być tak kolorowo, jak zachwala Musk.

Więcej o przejęciu Twittera przez Muska pisaliśmy na Gazeta.pl

Więcej o: