Elon Musk został niedawno pozwany przez akcjonariuszy Tesli, którzy twierdzą, że jego wynagrodzenie jako prezesa spółki, było za duże, a zgoda, jaką wydał na to zarząd, była naruszeniem obowiązku powierniczego.
W środę podczas przesłuchania w sądzie Musk zeznawał na temat charakteru jego pracy. Przyznał wówczas, że nie chce być prezesem Tesli, ani żadnej inne firmy. Śmiałe słowa, jak na prezesa czterech spółek - Tesli, Twittera, SpaceX oraz The Boring Company. Ale to nie pierwszy raz, gdy tak mówi. W lipcu 2021 roku to samo pisał na Twitterze, gdy ktoś zasugerował, że były dobrym prezesem w Apple.
Miliarder przyznał również, że planuje ograniczyć swoją aktywność w Twitterze i z czasem oddać zarządzenie firmą komuś innemu.
Podczas rozprawy o sprawę szefowania przez Muska w Tesli pytani byli też jego obecni bądź byli menedżerowie. Członek zarządu Tesli, James Murdoch zapytany, czy Elon Musk nigdy nie wskazał swojego następcy, zaprzeczył. I dodał, że stało się to kilka miesięcy temu - relacjonuje Reuter.
Więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
Murdoch nie podał jednak szczegółów rozmów. Trochę więcej zdradził przyjaciel Muska, który w zarządzie Tesli zasiadał od 2007 do 2021 roku, Antonio Gracias. Zeznał on, że prowadzone były rozmowy na temat "prezesa zarządzającego" (ang. "administrative CEO"), który zająłby się finansami, sprzedażą oraz kadrami. To miało pozwolić Muskowi skupić się na pracy jako szef ds. produktu (ang. "chief product officer), co jak mówił Gracias, i tak było jego główną funkcją. Dodał, że nie udało się znaleźć odpowiedniej osoby.
To właśnie wtedy Musk powiedział również, że nie chce być prezesem żadnej firmy. Następnie wyjaśnił, że choć formalnie pełni takie funkcje, to prezes nieszczególnie dobrze opisuje, to co robi w swoich przedsiębiorstwach.
- W SpaceX jestem odpowiedzialny za inżynierię rakietową, a w Tesli za technologię, która stoi za jej sukcesem - powiedział Musk cytowany przez CNBC.
Prezes jest często widziany jako ktoś skupiony na biznesie. W rzeczywistości moja rola to inżynieryjne rozwijanie technologii i upewnianie się, że pracujemy nad przełomowymi projektami, a w zespole mamy niesamowitych inżynierów, którzy mogą osiągnąć te cele
- wytłumaczył swoją rolę w firmach Musk. Dodał, że z jego doświadczenia wynika, iż wielcy inżynierowie, pracują tylko dla wielkich inżynierów.
W trakcie procesu prawnicy oskarżycieli spytali o doniesienia CNBC, z których wynikało, że Musk autoryzował pracę 50 inżynierów Tesli (głównie inżynierów od autopilota), którzy pomagali w Twitterze. Musk nie zaprzeczył i powiedział, że jedyne co zrobił to wezwał ochotników do pracy w Twitterze po godzinach. Odpowiedzialność próbował też przekierować na zarząd, twierdząc, iż żaden z jego członków nie powiedział, że to nie jest dobry pomysł, by użyć zasobów Tesli w jego innej, prywatnej firmie.
- To była praca po godzinach. Jeśli jesteście ciekawi, pomagali mi ocenić inżynierów Twittera. Myślę, że trwało to tylko kilka dni - zeznał Elon Musk. Jeden z prawników spytał go następnie, czy uważa, że skorzystanie z pracowników Tesli w Twitterze było jego zdaniem dobrym pomysłem. Musk odrzekł, że nie myślał o tym, jako o wykorzystaniu zasobów Tesli. Dodał, że w firmie pracuje 120 tys. osób i powołał się na koncepcję pomocy de minimis, czyli tak nieznaczącej, że nie zaburza konkurencji na rynku.
Sprawa inżynierów z Tesli to kolejny rozdział dotyczący problemów Muska z zarządzaniem ludźmi. W środę Musk wysłał do pracowników Twittera maila, w którym zapowiedział, że "będą musieli być ekstremalnie hardkorowi", by stworzyć "przełomowego Twittera 2.0". By platforma osiągnęła sukces, potrzebne będą długie godziny intensywnej pracy. Do maila (ostrzeżenia?) dołączone było ultimatum: albo pracownicy zdecydują się poświęcić "hardkorowej" pracy, albo mają odejść z odprawą. Termin na podjęcie decyzji mijał z końcem dnia w czwartek.
Nie wiadomo, ilu zatrudnionych w Twitterze zdecydowało się zostać. Być może część przekonało wycofanie się Muska z wcześniej ogłoszonego wymogu pracy stacjonarnej. Jednak według Reutersa odejść może nawet kilkaset osób.