Omnibus już obnażył polskie sklepy internetowe. Szybko udało się znaleźć fałszywe promocje

Bartłomiej Pawlak
1 stycznia weszła w życie dyrektywa Omnibus, która nakłada na sklepy obowiązek informowania o najniższej cenie produktu z ostatnich 30 dni. Jak to działa i czy faktycznie pomoże klientom odróżnić prawdziwe promocje od fałszywych? Sprawdziliśmy polskie sklepy internetowe, aby się o tym przekonać.
Zobacz wideo VR-em można leczyć, ale też wykorzystać do tortur. A wirtualna rzeczywistość wchodzi do mainstreamu

Od początku 2023 roku działa w Polsce dyrektywa Omnibus, która nakłada na sklepy internetowe dodatkowy obowiązek. Muszą one na swoich stronach - obok obecnej ceny produktu - podawać najniższą cenę z ostatnich 30 dni.

Dyrektywa ma na celu ukrócenie częstej praktyki w sklepach, czyli organizowanie fałszywych promocji. Klient ma bowiem możliwość szybkiego sprawdzenia, czy obecna - rzekomo obniżona - cena przedmiotu faktycznie jest niższa od regularnej. Czy i jak działa to w praktyce? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Jak działa dyrektywa Omnibus w polskich sklepach?

Pod lupę wzięliśmy strony internetowe wszystkich najpopularniejszych sklepów z elektroniką. I tu ważna uwaga, adnotacja dotycząca najniższej ceny z ostatnich 30 dni pojawia się tylko przy produktach, które zostały przez sklep oznaczone jako przecenione. Nie ma obowiązku stosowania dyrektywy, gdy dany produkt jest w cenie regularnej.

Aby znaleźć zatem zastosowanie dyrektywy Omnibus w praktyce, trzeba szukać w internecie promocji. Większość sklepów dostosowała się już do nowych przepisów i odpowiednią adnotację bez problemu znajdziemy. Niemal zawsze jest ona umieszczona tuż pod obecną, obniżoną ceną i informacjach o trwającej promocji.

Większość sprzedawców prezentuje informację o dawnej najniższej cenie w sposób stosunkowo dobrze widoczny. Warto jednak być uważnym. Przynajmniej w niektórych sklepach informacja ta nie jest widoczna na pierwszy rzut oka. Dyrektywa nie precyzuje bowiem, w jaki sposób stara cena ma zostać pokazana, dlatego dopisywanie jej "drobnym druczkiem" jest zgodne z przepisami.

Szybko udało się znaleźć fałszywe promocje

Przykładu niby-promocji nie trzeba było długo szukać. W dwóch sklepach internetowych znaleźliśmy, chociażby smartfon Galaxy S22 Ultra przeceniony z 5899 na 5199 zł. I to, pomimo że w ciągu ostatniego miesiąca jego cena wynosiła najmniej 4899 zł. Przed "obniżką" było zatem o 300 zł taniej niż po jej wprowadzeniu.

Fałszywa promocja? Tak działa dyrektywa OmnibusFałszywa promocja? Tak działa dyrektywa Omnibus fot. zrzut ekranu ze strony Avans

Podobnych przykładów jest oczywiście więcej. Promocyjne ceny o kilkadziesiąt lub skrajnych przypadkach nawet kilkaset złotych wyższe od tych z ostatnich 30 dni znaleźliśmy w większości sklepów. W zdecydowanej większości przypadków cena "promocyjna" była identyczna lub bardzo nieznacznie różniła się od najniższej z ostatniego miesiąca. Są też jednak pojedyncze miejsce, a gdzie na razie - pomimo organizowania promocji - zapisy dyrektywy nie zostały jeszcze wprowadzone.

Tak działa dyrektywa OmnibusTak działa dyrektywa Omnibus fot. zrzut ekranu ze stron internetowych sklepów Elektro.pl, Vobis.pl, RTV Euro AGD i Media Expert

Dyrektywa Omnibus to potoczna nazwa Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) z 27 listopada 2019 r. Polska, podobnie jak kilka innych państw, z wprowadzeniem regulacji zwlekała - w wielu krajach UE obowiązuje od połowy ubiegłego roku. Niestety - przez to opóźnienie - dyrektywa nie weszła w życie przed Black Friday (pod koniec listopada), kiedy to sklepy organizują tysiące - rzekomo niezwykle atrkcyjnych - promocji.

Tym bardziej że jej zapisy wydają się na ten moment świetnie działać. Internauci zasypują już sieć przykładami rzekomych promocji, w ramach których za dany produkt musimy zapłacić więcej, niż w ciągu ostatniego miesiąca.

Więcej o dyrektywie Omnibus przeczytasz na Gazeta.pl

Więcej o: