Prezesi amerykańskich korporacji pielgrzymują do Chin. Wokół wizyt panuje dziwna cisza

Stosunki Chin i USA są najgorsze od dekad. Ale to nie przeszkadza prezesom amerykańskich korporacji na wizyty w Państwie Środka, z czym jednak się nie obnoszą w mediach. Nawet Elon Musk wstrzymał się od twittowania na temat swojej podróży do Chin.

Po tym jak Chiny skończyły z polityką "zero covid" i po trzech latach otworzyły granicę, do kraju zaczęli latać prezesi amerykańskich spółek. Pisaliśmy już o Elonie Musku, ale Państwo Środka od grudnia odwiedzili już m.in. Tim Cook z Apple, David Solomon z JP Morgan, Patrick Gelsinger z Intela, Mary Barra z General Motors, Stephen Schwarzman z Blackstone oraz Jamie Dimon z JP Morgan - wylicza Reuters. 

Zobacz wideo Szrot: Chiny odgrywają znaczącą rolę w polityce międzynarodowej

Dyskretne wizyty w Chinach prezesów amerykańskich korporacji

Podróże amerykańskich prezesów do Chin łączy jednak pewna zagadkowa wspólna cecha. Chodzi o to, że unikają oni publicznych wypowiedzi na ten temat. Wizyty te zaś mijają im głównie na spotkaniach z urzędnikami państwowymi, pracownikami w chińskich filiach oraz z partnerami biznesowymi. Przed pandemią towarzyszyły im kamery, a teraz nawet Elon Musk - znany z dużej wylewności na Twitterze - powstrzymuje się od wpisów. Nie komentował na przykład swojej ostatniej podróży do Państwa Środka. Podobnie David Solomon, który podczas wcześniejszych wizyt w azjatyckim kraju udzielał wywiadów i uczestniczył w debatach. Tym razem jednak większość jego spotkań w Chinach odbywała się za zamkniętymi drzwiami. 

Taka strategia może wynikać z najgorszych od wielu dekad stosunków między USA i Chinami. Joe Biden zapowiedział odwilż w relacjach obu państw, ale w tym roku doszło raczej do ich pogorszenia. Wpłynęło na to m.in. nałożenie ograniczeń dot. eksportu półprzewodników oraz kolejne obawy o bezpieczeństwo danych. 

Chiny mówią o wotum zaufania od korporacji

Prezesi amerykańskich korporacji znaleźli się w rozkroku i nie wiedzą, na co mogą sobie pozwolić, bo Xi Jinping skupił się na bezpieczeństwie narodowym, po tym jak w ostatnim czasie Chiny zaczęły mieć problemy z firmami konsultingowymi i zajmującymi się procedurami due dilligence. 

Noah Fraser, dyrektor zarządzający w Canada China Business Council uważa, że amerykańskie firmy nie szukają już możliwości dalszego rozwoju i inwestowania w Państwie Środka. Zamiast tego muszą skupić się na podtrzymaniu obecnych relacji. Trzymają więc głowy nisko, unikają publicznych wystąpień, a na prywatnych spotkaniach starają się wyczuć, na czym stoją. 

Próbują też dowiedzieć się, jak współpracować z przedstawicielami chińskiego rządu. Ponadto unikają wypowiedzi dla prasy, by nie musieć komentować stosunków między Pekinem a Waszyngtonem. Chiński minister sprawiedliwości uważa, że liczne wizyty amerykańskich prezesów są "wotum zaufania" dla gospodarki Państwa Środka. Wyjaśnił również, że są przeprowadzane w dyskrecji w związku z "niewłaściwą polityką rządu USA". 

Komentarza w sprawie odmówiły natomiast amerykański Departament Handlu oraz JP Morgan, Blackstone i Goldman Sachs. Tesla natomiast w ogóle nie odpowiedziała na pytania Reutersa, podobnie jak Apple, General Motors oraz Intel.