Zamieszki we Francji. Rzecznik PiS powiela fake newsa, francuskie MSW dementuje

Rzecznik PiS stwierdził, że "Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Francji od 3 lipca ogranicza dostęp do internetu dla obywateli w godzinach nocnych". "Wszystko to z powodu zamieszek, burd wywołanych przez nielegalnych migrantów" - napisał. Nie jest to jednak prawda. Jeszcze zanim Rafał Bochenek zamieścił swój wpis w sieci, informację tę zdementowało francuskie MSW.

Od pięciu dni przez Francję przechodzi fala zamieszek, które wybuchły po tym, jak policja śmiertelnie postrzeliła 17-latka pochodzenia algierskiego. Stało się to w czasie interwencji drogowej - według policji chłopak chciał uciec i mógł uderzyć w inne pojazdy. Część opinii publicznej uważa jednak, że użycie broni w tej sytuacji nie było zasadne.

Zobacz wideo Policjanci z Wrocławia zatrzymali kierowcę podejrzanego o gwałt

Rzecznik PiS powiela fake newsa, MSW Francji dementuje

Do francuskich protestów odniósł się rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, który zamieścił w mediach społecznościowych wpis o antyimigranckim charakterze. "Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Francji od 3 lipca ogranicza dostęp do internetu dla obywateli w godzinach nocnych... a wszystko to z powodu zamieszek, burd wywołanych przez nielegalnych migrantów" - napisał Rafał Bochenek, a następnie dodał: "Francja płonie i ponosi dzisiaj konsekwencje błędnej polityki otwartych drzwi".

Wygląda jednak na to, że rzecznik PiS powielił nieprawdziwą informację dot. ograniczenia w dostępie do sieci. Francuski resort spraw wewnętrznych już w niedzielę rano poinformował, że to fake news. "Informacja prasowa od policji dot. tymczasowego ograniczenia dostępu do internetu w niektórych dzielnicach jest fałszywa. Nie podjęto żadnej decyzji w tej sprawie" - czytamy w komunikacie MSW.

Zamieszki we Francji po śmierci 17-letniego Nahela

719 osób zostało zatrzymanych podczas kolejnej nocy zamieszek we Francji - podało tamtejsze MSW. Francuskie władze twierdzą, że skala rozruchów była jednak mniejsza niż w poprzednich dniach. Niemniej w wielu miastach znów doszło do licznych aktów przemocy, podpaleń i grabieży. Szef resortu Gérald Darmanin napisał na Twitterze, że noc była "spokojniejsza" dzięki zdecydowanym działaniom służb.

W Paryżu do ulicznych walk doszło w pobliżu Pól Elizejskich. Policja wielokrotnie odpierała bandy chuliganów, które podpalały samochody i ustawiały barykady w centrum miasta. Na obrzeżach Paryża również doszło do aktów przemocy. Krajem wstrząsnął jednak atak na dom centroprawicowego mera podparyskiej miejscowości L'Hay-les-Roses Vincenta Jeanbruna. W nocy wandale staranowali samochodem bramę jego posesji, podpalili pojazd, po czym ostrzelali fajerwerkami uciekająca z domu żonę mera oraz dwoje dzieci, którzy trafili do szpitala z lekkimi obrażeniami. "Przekroczono kolejną granicę horroru i podłości" - napisał w oświadczeniu polityk. Wszczęto śledztwo w sprawie usiłowania zabójstwa. Solidarność z merem wyrazili członkowie rządu i politycy z różnych partii.

Do poważnych starć z policją doszło też w Marsylii. Uczestnicy zamieszek próbowali niszczyć witryny sklepów i atakować centra handlowe. Interweniowały siły specjalne policji i żandarmerii. Co najmniej dwóch funkcjonariuszy zostało rannych. Zamieszki dotknęły wiele innych miast, w tym Rennes, Brest i Niceę.

Według dotychczasowego bilansu francuskiego MSW minionej nocy spłonęło 577 samochodów, podpalono 74 budynki, a strażacy ugasili ponad 800 pożarów. To mniej niż poprzedniej nocy. Sprawcy zamieszek zaatakowali 26 budynków policji i żandarmerii. W nocnych starciach rannych zostało 45 policjantów i żandarmów. Do tłumienia zamieszek zmobilizowano w niedzielę 45 tysięcy funkcjonariuszy.

***

Więcej o: