Rosjanie wysłali sondę kosmiczną na Księżyc. Pierwsza taka misja od prawie 50 lat

Rakieta Sojuz-2.1b wyniosła w przestrzeń kosmiczną rosyjską sondę Luna-25, która za niespełna dwa tygodnie ma wylądować na Księżycu. To pierwsza od prawie pół wieku rosyjska misja kosmiczna na Srebrny Glob.

Start odbył się z nowego rosyjskiego kosmodromu Wostocznyj, który znajduje się w pobliżu miejscowości Ciołkowski na dalekim wschodzie kraju i ok. 100 km od granicy z Chinami. Rakieta Sojuz-2.1b wystartowała nocą z czwartku na piątek i bez problemów wyniosłą sondę misji Łuna 25. To pierwsza od 1976 roku (radzieckiej jeszcze misji Łuna 24) rosyjska misja na Księżyc. 

Zobacz wideo Lądowanie na asteroidzie, obserwacje początków Wszechświata. Oto najważniejsze misje kosmiczne [TOPtech]

Łuna 25 leci na Księżyc. Będzie szukać wody na Księżycu

Sonda Rosjan zmierza już w stronę Srebrnego Globu i powinna dotrzeć na orbitę tego obiektu za ok. 5 dni. Potem Łuna 25 spędzi tydzień na wysokości ok. 100 nad powierzchnią Księżyca, a 23 sierpnia ma na niej wylądować. Rosyjska misja nie jest wyposażona w łazik, który mógłby swobodnie eksplorować powierzchnię naszego naturalnego satelity. Głównym celem Roskosmosu będą badania składu chemicznego księżycowego regolitu w miejscu lądowania pod kątem obecności w niej śladów wody. Pobocznym zadaniem lądownika będzie poszukiwanie i analiza pyłu zawartego w bardzo cienkiej księżycowej atmosferze.

 

Rosjanie planowali reaktywować program kosmiczny Łuna już ponad dekadę temu. Łuna 25 miała wystartować początkowo w 2012 roku, ale start był wielokrotnie przekładany (m.in. na 2014, 2016, 2018 rok). W kwietniu 2022 roku Władimir Putin osobiście zadeklarował, że sonda dotrze na Księżyc za maksymalnie sześć miesięcy. Zaledwie dzień później w odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę współpracę przy misji zerwała jednak Europejska Agencja Kosmiczna, która miała pomóc Rosjanom w przygotowaniu kamer i systemu nawigacji sondy. Zapowiadany przez rosyjskiego prezydenta rychły start misji Łuna 25 w końcu się nie odbył.

Indie już są na orbicie Księżyca. Niemal jednoczesne lądowanie

Termin startu Łuna 25 zbiegł się w czasie z indyjską misją Chandrayaan-3. Kraj - który ma spore ambicje, aby stać się jedną z potęg kosmicznych - wysłał swoją sondę na Srebrny Glob 14 lipca. Obecnie składający się z modułu napędowego, lądownika Vikram i łazika Pragyan statek kosmiczny orbituje wokół Księżyca, wykonując badania i przygotowując się do zejścia na powierzchnię Księżyca.

Indie planują wykonać lądowanie na powierzchni naturalnego satelity Ziemi 23 sierpnia, czyli tego samego dnia, co Rosjanie. Co więcej, oba kraje chcą zatrzymać się w pobliżu południowego bieguna Księżyca. Zgodnie z odkryciami naukowców z NASA, w niektórych miejscach na Księżycu może występować zamarznięta woda, a bieguny są rejonami, w którym to prawdopodobieństwo jest największe. Jak stwierdził w tym tygodniu przedstawiciel Roskosmosu, ryzyka kolizji obu lądowników nie ma, bo misje Rosji i Indii mają zaplanowane inne miejsca lądowania, a na Księżycu jest "wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich".

Do tej pory na powierzchnię Srebrnego Globu swoje łaziki lub lądowniki z sukcesem wysłały tylko trzy kraje - USA (jako jedyne wysłały również astronautów), Związek Radziecki i Chiny. Jeśli misja Indii się powiedzie, będzie to czwarty kraj, któremu się to udało. Najtrudniejszym elementem misji jest bowiem lądowanie, a podobna próba Indii w 2019 roku zakończyła się niepowodzeniem. Swoje lądowniki bez powodzenia próbowały też w ostatnich latach wysłać na Księżyc prywatne firmy z Japonii i Izraela.

Więcej o: