Mark Zuckerberg, założyciel serwisu Facebook, na niedawno powołanej do życia platformie Threads, stwierdził, że Elon Musk "nie mówi poważne" na temat ewentualnej walki obu gigantów technologii. Zuckerberg zasugerował, by nad tematem "przejść do porządku dziennego". Zarzucił swojemu potencjalnemu rywalowi "używanie wymówek" - relacjonuje BBC.
"Jeśli Elon poważnie potraktuje ustalenie konkretnej daty i oficjalnego wydarzenia, to wie, w jaki sposób się ze mną skontaktować. W przeciwnym razie czas przejść nad tym do porządku dziennego. Wolę skoncentrować się na rywalizacji z osobami, które traktują sport poważnie" - napisał Mark Zuckerberg. Długo nie czekał na odpowiedź. "Tchórz!" - odpisał mu Elon Musk.
Szef Facebooka ma chyba jednak tych przepychanek nieco dość, o czym świadczy kolejny jego wpis. "Elon najpierw nie potwierdza daty, potem mówi, że potrzebuje operacji, a teraz proponuje mi trening w moim ogrodzie" - pisze. W kolejnym wpisie, zamieszczonym w niedzielę, Elon Musk stwierdził, że jest gotów stawić czoła rywalowi choćby w poniedziałek. Jak na razie wciąż jednak mamy jedynie walkę na słowa.
Miliarderzy umówili się na walkę już w czerwcu. Pretekstem było powołanie do życia nowej platformy społecznościowej przez Zuckerberga. Po tym jak zapowiedziano uruchomienie Threads, szef X (bo tak dziś nazywa się Twitter) stwierdził, że jest gotowy zawalczyć z Zuckebergiem w klatce. Ku zaskoczeniu wszystkich, twórca Facebooka przyjął wyzwanie. "Wyślij mi lokalizację" - napisał na Instagramie.
Elon Musk postanowił poprowadzić tę "grę" dalej i w jednym z kolejnych wpisów rzeczywiście zaproponował miejsce. Walka miałaby odbywać się w słynnym oktagonie UFC w Las Vegas. Choć wciąż nie wiadomo, czy do pojedynku ostatecznie dojdzie, to jednak już sam pomysł rozgrzał internet do czerwoności. Dość powiedzieć, że bukmacherzy zaczęli przyjmować zakłady dotyczące zwycięzcy. Według DraftKing, popularnej amerykańskiej firmy bukmacherskiej, zdecydowanym faworytem jest Zuckerberg.
Przez miesiące, prócz wzajemnych prowokacji i zaczepek, niewiele się jednak wydarzało. A co najistotniejsze, potencjalni rywale nie ustalili jeszcze konkretnej daty. Co pozwala wątpić, że walka w ogóle dojdzie do skutku. Ostatnia propozycja padła ze strony szefa Facebooka. Zuckerberg chciał walczyć 26 sierpnia. Jak już wiadomo, niewiele z tego wyszło.
Kto wygrałby pojedynek między szefami największych portali świata? Mark Zuckerberg ma w rękawie asa. Nie tylko jest młodszy, ale ma też pewne doświadczenie w mieszanych sztukach walki (MMA). Niedawno wygrał turnieje jiu-jitsu.