Nagrał fałszywego konsultanta banku. Dostał nawet SMS-a z potwierdzeniem. Z numeru ING

Jeden z użytkowników portalu X opublikował rozmowę z oszustem, podającym się za konsultanta ING Banku Śląskiego. Rzekomy pracownik banku twierdził, że doszło do "działań oszukańczych", a dla potwierdzenia swojej tożsamości wysłał SMS-a z numeru "ING".

Cyberprzestępcy nie tylko wymyślają coraz to nowe metody oszustw, ale i stale udoskonalają sprawdzone już schematy. Jednym z ich ulubionych jest podszywanie się pod pracowników banku i informowanie o rzekomej próbie włamania. Jedną z takich rozmów nagrał teraz użytkownik portalu X, który od początku wiedział, że ma do czynienia z próbą oszustwa. Mimo wszystko postanowił kontynuować rozmowę, aby sprawdzić, co przygotowali dla niego cyberprzestępcy i ostrzec innych.

Zobacz wideo Oszuści mogą podszyć się pod bank. Jak nie dać się nabrać?

Wypytywali o pieniądze. Chcieli sparować telefon z kontem

Rozmowa zaczęła się standardowo, bo od informacji o rzekomym wykryciu "działań oszukańczych" na koncie klienta. Zdaniem fałszywego konsultanta ktoś próbował włamać się na konto, ale bank może odeprzeć te działania. Potrzebna jest jednak oczywiście reakcja ze strony klienta, aby "zablokować" i "ubezpieczyć" jego konto. To dość typowy schemat telefonicznych oszustw.

"Konsultant" przedstawił się jako "starszy specjalista Adam Ostrowski", co mogło już wzbudzić pewne wątpliwości, bo mówił z wyraźnie wschodnim akcentem. Aby jednak uwiarygodnić się w oczach potencjalnej ofiary, mężczyzna wysłał do klienta SMS-a, który miał potwierdzić jego tożsamość. Wiadomość została wysłana z bramki, która zmieniła nazwę nadawcy na "ING", a SMS pojawił się w jednym wątku z automatycznie generowanymi wiadomościami, które klient otrzymywał wcześniej z banku.

Na tym etapie wiele osób mogłoby już uwierzyć, że faktycznie może mieć do czynienia z pracownikiem banku. Dopiero w dalszej części rozmowy pojawia się sporo informacji, które wyraźnie sugerują, że mamy tu do czynienia z oszustwem. W pierwszej kolejności mężczyzna poprosi klienta o podanie dokładnych kwot, jakie posiada na rachunku rozliczeniowym i wszystkich kontach oszczędnościowych. Mężczyzna w słuchawce twierdził, że nie ma dostępu do tych danych w "systemie", z powodu błędu "młodszego specjalisty".

W dalszej części rozmowy "konsultant" krok po kroku wyjaśniał etapy postępowania i były one łatwe do przewidzenia. Cyberprzestępca wyjaśnił, że klient musi połączyć swój telefon jako "urządzenie zaufane" ze swoim kontem bankowym, dzięki czemu z żadnego innego smartfona nikt nie będzie w stanie dostać się do jego środków. Dodatkowo stwierdził, że konsultanci "banku" będą - jak to określił - "lustrzanym działaniem" powtarzać operacje, które klient ma wykonać na swoim koncie.

Oszust próbował namówić potencjalną ofiarę na zmianę limitu przelewu na 100 tys. zł. Potem przestępcy chcieli zamknąć jego rachunek bankowy i otworzyć drugi, bezpieczny, z identycznymi ustawieniami, ale zmienionym numerem konta. Celem oszustów było oczywiście wprowadzenie wszystkich środków z rachunku swojej ofiary. W rozmowie pojawia się wiele zwrotów, które sugerują, że nie mamy do czynienia z prawdziwym konsultantem banku, ale i tak niejedna osoba na tak przygotowane oszustwo może dać się nabrać.

Więcej o: